Niestety, mimo zapowiedzi i nadziei na to, że Bucks zrobią wszystko, żeby się zrewanżować za wcześniejszą porażkę, Bucks dali piękny przykład antykoszykówki przegrywając po fatalnym meczu w obronie piąty mecz z Raptors z rzędu, tym razem 110-129. Nie oglądaj całego meczu – włącz sobie tylko trzecią kwartę. Zaufaj mi. Mistrzostwo, ku*wa, świata!
W przeciwieństwie do meczu w Toronto, gdzie swoim 52 punktowym szaleństwem zniszczył nas jeden zawodnik, dzisiaj istne bukkake na twarz Kozłów urządzili sobie wszyscy gracze Raptors.
Jonas 21 punktów i 13 zbiórek w 17 minut.
Serge 21 punktów w 29 minut.
Demar 20 punktów w 29 minut.
Aż siedmiu graczy Raptors rzuciło więcej niż 10 punktów.
Walić to – Valanciunas w 17 minut rzucił więcej punktów (21) niż Snell w trzech pierwszych meczach 2018 roku (w sumie 15 punktów, 4/16 z gry).
To był najgorszy mecz w obronie Bucks za czasów Kidda:
Bucks mieli 136,9 DRTG – najgorsze odkąd Kidd jest trenerem.
Momentami w meczu z Raptors mieliśmy nawet 146,7 DRTG.Średnia Bucks w tym sezonie: 107,7
Rekord: 144,9 DRTG z Bulls w 2008.
Niech ktoś za mnie napisze recap, bo po takim meczu w nocy nic się nie chce.
— Dawid Księżarczyk (@daveknot) 6 stycznia 2018
Pamiętasz pierwszą rundę PO rok temu? Przegraliśmy ją w dużej mierze przez typową dla Kidda obronę. Przez odpuszczanie trójek w narożniku (rzutem właśnie z tego miejsca Lowry doprowadził do dogrywki w meczu z Toronto, btw).
Ciekawa statystyka z dzisiejszego meczu: trafiliśmy tylko trzy trójki mniej niż Raptors: 7-10. Co z tego? Ano to, że my oddaliśmy ich 17, a Raptors 33! Oznacza to jedno – po raz kolejny Kidd nawet na moment nie próbuje dokonać drobnych roszad w obronie, tylko w kółko wałkuje to samo. Aby wygrywać mecze tą obroną, trzeba ją egzekwować perfekcyjnie. Bucks nie dość, że są dalecy od perfekcyjnej egzekucji, to jeszcze mam wrażenie momentami mają średnie pojęcie, czego wymaga od nich trener. Dodatkowo, tak strasznie przewidywalne było to, że będziemy podwajać DeRozana w każdym posiadaniu, że nie zdążył jeszcze dobrze złapać piłki, a było przy nim dwóch obrońców. Szybki skip pass, rozrzucenie obrony i czysta trójka (dobrze, że im rzuty z dystansu nie siedziały).
Ten mecz był tak słaby w wykonaniu Bucks, że pod koniec trzeciej kwarty (przegranej przez Kozły 19-43, 17-25 z gry Raptors!!) miałem ochotę zrobić to, co zrobił pies na nasze logo. Totalnie odpuściliśmy deskę, przegrywając w punktach drugiej szansy 5-18, a zbiórkach 28-45 (w trzeciej kwarcie zebraliśmy 2 piłki, Raptors 18).
Dodatkowo, w przerwie meczu ogłoszonych zostało TOP5 najlepszych rozgrywających Bucks w historii. Na liście znaleźli się: Flynn Robinson, Oscar Robertson, Paul Pressey, Sam Cassell i … Brandon Jennings. Ku*wa, przepraszam, ten sam Brandon Jennings, który w tej chwili, w wieku 28 lat, podbija chińską koszykówkę broniąc barw Shanxi Brave Dragons.
Wybacz, ale nie pisnę słowem o ani jednym plusie tego spotkania (chociaż Giannis zaliczył solidne 24/5/5, Delly znowu rozdał 7 asyst przy 1 stracie, a Thon miał trzeci mecz z rzędu z +10 punktami). Fani Bucks nie zasłużyli na parę sekund uśmiechu po tym meczu.
Na następny mecz jedziemy do Waszyngtonu licząc na to, że Wizards znowu zlekceważą teoretycznie słabszą drużynę i zagrają pod statsy.
Brandon Jennings TOP5 rozgrywających Bucks w historii.. Dżizus, k*wa, ja pier*le…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.