Sterling Brown może powalczyć o pierwszą piątkę.

03.10, o 2:00 w nocy, Bucks w pierwszym meczu przedsezonowym przetestują formę Jabariego Parkera i Lauri Markanena. Jeśli już się jarasz i nie możesz się doczekać, to jest z tobą coś nie tak. Podobnie jak ze mną. I z Sebastianem, z którym przy wczorajszej wieczornej degustacji smakowych herbat zgodnie doszliśmy do wniosku, że kończymy z League Passem. Nie ukrywam, że byliśmy mocno pod wpływem wieczornego meczu Śląska Wrocław z WKK Wrocław , jakby nie było, nocne śledzenie NBA nie oddaje nawet w kilku procentach emocji, które buzują w człowieku podczas obecności na hali. Kiedy w głowie zacząłem już wydawać zaoszczędzone pieniądze, zaczęła się wyliczanka.

Carter w Hawks – być może ostatni sezon – trzeba oglądać.
Doncić w Mavs – być może ostatni sezon Dirka – trzeba oglądać.
Bucks – być może w końcu przejdziemy pierwszą rundę – trzeba oglądać.
Parker w Bulls – niech tylko będzie zdrowy – trzeba oglądać.
Twolves – gdyby tylko odszedł Butler – warto oglądać.
Łysy w Lakers – co by nie było, łysy to łysy – trzeba kurwa oglądać.

No i dupa z oszczędności – League Pass przedłużony. Preseason będzie śledzony, a w pierwszych meczach, w szczególności przyjrzę się Sterlingowi Brownowi.

Powody, dla których lubię Sterlinga, możesz znaleźć w zeszłorocznym rankingu. Teraz, do wszystkich umiejętności wszechstronnego 3-D, dodatkowo zamierzam skupić się na jego nowo odkrytym talencie do zbiórek.

23-letni drugoroczniak jest nadal sporą niewiadomą w Milwaukee. W swoim debiutanckim sezonie dostał 776 minut na parkiecie (54 mecze), ale mam nadzieję, że przyjście nowego trenera będzie dodatkowym czynnikiem, który przyspieszy rozwój wszechstronnego skrzydłowego Bucks. Nie chcę pisać po raz kolejny o tym, jak wielki potencjał na zostanie więcej niż solidnym lockdown defensem ma Brown. Chcę za to, żebyś zobaczył, jak bardzo jego zbiórki mogą mieć wpływ na Kozły w nadchodzącym sezonie.

Trochę suchych statsów z debiutanckiego sezonu:

  1. 5,4 defensywnych zbiórek PER36
  2. 17,5 def reb % (tylko Plumlee, Zeller, Henson i Giannis mieli więcej)
  3. no i w końcu: 60,4 def reb chance %
  4. w sumie w zeszłym sezonie Brown miał 57% reb chance.

Bucks nie potrafią zbierać. Henson i Lopez mają szansę stać się najgorzej zbierającymi centrami w historii klubu. Brown, aspirujący do roli jednego z głównych obrońców drużyny, na pewno nie będzie naszym pierwszym zbierającym, ale przy jego warunkach fizycznych, waleczności  i poświęceniu, ma szansę stać się jednym z x-factorów ewentualnego sukcesu Kozłów w przyszłym sezonie.

Sterling bez wątpienia ma potencjał na to, żeby stać się ważnym ogniwem z ławki Bucks.  Solidna trójka, świetna obrona – pozwalająca na switchowanie między pozycjami, coraz lepsza gra na deskach (Brown był jednym z lepiej zbierających skrzydłowych w lidze) – to mogą być te atuty, które, przy dobrych wiatrach, wygryzą Snella z pierwszej piątki. Nie mówię, że już za rok. Ale niedługo. Stay tuned.

PS.
Soooo good to be back!

Reklama

Podsumowanie tygodnia: Warriors pobili nasz rekord; Hezonja, Favors lub Dedmond w Bucks?

Dzień dobry.

Skończyły się finały, które o dziwo ekscytowały mnie mniej niż finały PLK i jest to wiekopomna chwila, bo nie zdarzyło się to jeszcze nigdy, odkąd Śląsk nie gra o najwyższe cele. Nie jest to spowodowane nagłym wzrostem poziomu polskiej koszykówki, a moim gigantycznym zniechęceniem do oglądania tych samych finałów osiemdziesiąty szósty raz z rzędu. Jestem idealnym przykładem kibica, który nie przepuścił żadnego meczu pierwszej rundy, obejrzał większość w drugiej, z potem na wąsie oglądał finały konferencji i olał kompletnie temat w finałach. Are you with me?

Cieszę się, że etap grania już za nami. Oglądanie meczów, to nie to samo, co wymiany, draft, wszystkie telefony, które odbywają się za kulisami i do których nie mamy dostępu. To właśnie w biurach i na polach golfowych odbywają się najlepsze rozgrywki: wyszukiwanie prospektów, negocjacje kontraktów, manipulacje i ostateczne dopasowywanie pionków, które później odpowiednio łechtane, będą z meczu na mecz coraz bardziej dominowały na szachownicy koszykarskiego świata.

Tematy, które chciałbym w najbliższych dniach (tygodniach?) poruszyć, to:

  1. Podsumowanie sezonu Bucks z perspektywy wiecznie marudzącego i nie zadowolonego fana.
  2. Ciężkie rozważania na temat przyszłości Parkera, którego The Decision będzie drugim najważniejszym momentem tegorocznej FA.
  3. Gracze, którzy potencjalnie powinni się znaleźć na celowniku Kozłów w tegorocznym drafcie (to może nawet uda się wypuścić nawet jutro).
  4. Czy po dodaniu Budenholzera, Bucks staną się kandydatami do walki o TOP3 wschodu?

A co u Waszych ukochanych Koziołków się dzieje?

    1. Budenholzer zadomowił się na dobre i ściągnął z Atlanty 5 z 6 swoich asystentów. Jedynym trenerem, który został w Hawks i nie przeprowadził się do polskim piwem płynącego stanu Wisconsin jest gość, którego nazwiska nawet nie pamiętam. Wiem tylko, że był to jedyny trener ze sztabu Hawks, który został zatrudniony bezpośrednio przez GMa, a nie Buda.
    2. Skoro już o trenerze mowa – jeden telefon poprowadził do drugiego i ni z tego ni z owego, Dewayne Dedmond jest po cichu szykowany do zabrania szturmem minut Hensonowi.
    3. Warriors, tak uwielbiani przeze mnie Warriors, pobili w finałach rekord, należący od 47 lat do Bucks prowadzonych przez Kareema. W 1971 zniszczyliśmy w finale Baltimore Bullets, wygrywając trzy z czterech meczów różnicą większą niż 10 punktów. W sumie szybki sweep zakończył się różnicą 49 punktów, co do tej pory wydawało się nie do pobicia. Celtowie w 1959 wygrali zmietli przeciwników różnicą 41 punktów, a 76ers w 1983 – 40 punktów. Warriors, ach ci Warriors, przejechali się po Cavs wygrywając łącznie różnicą 60 punktów.
    4. Pojawiają się pierwsze plotki związane z FA. Czy Mario Hezonja byłby stealem dla Bucks? Czy Derrick Favors to jedyny poważny zawodnik z FA, który byłby solidnym wzmocnieniem?
    5. Pisałem też ostatnio na twitterze o tym, jak to Bucks o mały włos nie zniszczyli dynastii Warriors:

 

Póki co, to tyle. Stay tuned i dzięki za poświęcony czas.

Do usłyszenia.

Wygraliśmy z Wizards 110-103, Delly znokautował Beala, Kidd znowu pił przed meczem.

Bucks (21-17) @ Wizards (23-17)
110 – 103 

Kiedy po pierwszej kwarcie, w której Giannis rzucił 7 punktów, przegrywaliśmy 24-32, bałem się powtórki z wczorajszego meczu z Raptors. Bucks rzadko wygrywają w B2B, dodatkowo na wyjeździe. Na szczęście w tym zaciętym meczu, który momentami wyglądał jak G7 pierwszej rundy playoffów, to Bucks wyszli z niezwykle ważnym zwycięstwem 110-103. Mimo brzydkiej gry w ataku, czuć było fajną atmosferę przez kilka rzeczy:

  1. Mecz był mega na styku – 53-53 do przerwy, 82-85 po 3KW, w czwartej praktycznie cały czas gra punkt za punkt,
  2. Kidd grał swoją playoffową, 8-osobową kadrą, zajeżdżając Giannisa i Middletona,
  3. Delly zrobił się fizyczny i wyleciał z boiska z flagrant two za faul na Bealu. Więcej o tym za moment.

Nie wygralibyśmy tego, gdyby nie fantastyczny mecz Giannisa: 34 punkty (21 w drugiej połowie, w sumie 12/17 z gry), 12 zbiórek, 7 asyst, 2 przechwyty. Przez pierwszych sześć minut czwartej kwarty grał jako center, potem, jak na boisku pojawił się też Henson, miał trzy ISO z boku boiska z Morrisem, gdzie po post-upie kończył fajnym obrotem i fade-away’em. W ostatnich sekundach wyprowadził nas na 5 punktowe prowadzenie po pewnym rzucie z dalekiego półdystansu po zatrzymaniu. W całym meczu tylko 47% swoich punktów zdobył z pomalowanego, reszta to półdystans i nawet jedna trójka. Fajnie się ogląda spotkania, w których dominuje jak zawsze, ale nie wbija się na chama pod kosz.

Kidd przed meczem zrobił pierwszą od sześciu spotkań zmianę w pierwszej piątce – na ławkę powędrował Snell (10 pkt, 2/7 za 3, mega ważny blok na Bealu w ostatnich sekundach meczu), który w tym roku jest póki co cieniem samego siebie – 4/16 z gry w trzech pierwszych meczach. W jego miejsce trafił Brogdon (10 pkt, 9 zb, 0 asyst, 5/14 z gry), który też niczym szczególnym się nie wyróżnił. Dobrze, że na poziomie All-Star zagrali Middleton (20 pkt, 5 zb) i Bledsoe (21pkt, 4zb i 4as), który oprócz Giannisa był jedynym graczem, który nie bał się brać gry na siebie i kończyć akcji szybkimi wejściami.

Mimo wygranej, ciężko było dzisiaj patrzeć na nasz atak – nie chodzi już o to, że OffRtg było na poziomie 112,7. Bardziej o to, że kompletnie nie było ruchu. Najlepszym przykładem była akcja z czwartej kwarty, w której Bledsoe przez 10 sekund klepał piłkę na obwodzie i dopiero Brogdon zdecydował się ściąć pod kosz, dostał podanie i zakończył łatwym lay-upem.

Na 7:24 przed końcem czwartej kwarty Delly nieco za brutalnie próbował zatrzymać Beala. Przewinienie zostało zakwalifikowane jako flagrant two, Delly wyleciał z boiska z 5 asystami, a po meczu tłumaczył się, że nie chciał zrobić nikomu krzywdy – zobaczył, że Bradley go wyprzedził i poślizgnął się na parkiecie, a on chciał go po prostu złapać…Na powtórkach widać, jak już tuż po upadku Beala, Delly wyciąga ręcę w przepraszającym geście i Bradley nieco zaostrzył całe wydarzenie.

Najważniejsze, że mamy zwycięstwo. A to, że z Hensonem i Makerem na środku daleko nie zajdziemy, to temat na osobny post. Podobnie jak pozycja Kidda, którego najchętniej pozbyliby się kibice, ale pewnie do dymisji nie dojdzie – Kidd ma za szerokie plecy w zarządzie klubu i do końca sezonu pewnie nikt go nie ruszy.

PS.

Skoro mowa o zmianach kadrowych, to ze składem Bucks – po 31 meczach – pożegnał się już Liggins. DeAndre miał kilka meczów, w którym zabłysnął niezłą obroną i hustle, ale ofensywnie zazwyczaj był tym, którego przeciwnicy nie musieli kryć. O tym, że nie będzie dłużej grał w barwach Bucks, Liggins dowiedział się… w przerwie dzisiejszego meczu. Ponieważ nagle w składzie zostało nam tylko 14 graczy i i 5,1 milionów poniżej luxury tax, nieoficjalnie Kozły ściągną do siebie Xaviera Munforda z Wisconsin Herd, dla których zdobywa średnio 24 punkty, 5,4 asyst i 5 zbiórek na mecz.

Kolejny mecz z Indianą w nocy z poniedziałku na wtorek o 1:00.

Recap: Raptors przejechali się po Bucks 129-110

Niestety, mimo zapowiedzi i nadziei na to, że Bucks zrobią wszystko, żeby się zrewanżować za wcześniejszą porażkę, Bucks dali piękny przykład antykoszykówki przegrywając po fatalnym meczu w obronie piąty mecz z Raptors z rzędu, tym razem 110-129. Nie oglądaj całego meczu – włącz sobie tylko trzecią kwartę. Zaufaj mi. Mistrzostwo, ku*wa, świata!

W przeciwieństwie do meczu w Toronto, gdzie swoim 52 punktowym szaleństwem zniszczył nas jeden zawodnik, dzisiaj istne bukkake na twarz Kozłów urządzili sobie wszyscy gracze Raptors.

Jonas 21 punktów i 13 zbiórek w 17 minut.

Serge 21 punktów w 29 minut.

Demar 20 punktów w 29 minut.

Aż siedmiu graczy Raptors rzuciło więcej niż 10 punktów.

Walić to – Valanciunas w 17 minut rzucił więcej punktów (21) niż Snell w trzech pierwszych meczach 2018 roku (w sumie 15 punktów, 4/16 z gry).

To był najgorszy mecz w obronie Bucks za czasów Kidda:

Pamiętasz pierwszą rundę PO rok temu? Przegraliśmy ją w dużej mierze przez typową dla Kidda obronę. Przez odpuszczanie trójek w narożniku (rzutem właśnie z tego miejsca Lowry doprowadził do dogrywki w meczu z Toronto, btw).

Ciekawa statystyka z dzisiejszego meczu: trafiliśmy tylko trzy trójki mniej niż Raptors: 7-10. Co z tego? Ano to, że my oddaliśmy ich 17, a Raptors 33! Oznacza to jedno – po raz kolejny Kidd nawet na moment nie próbuje dokonać drobnych roszad w obronie, tylko w kółko wałkuje to samo. Aby wygrywać mecze tą obroną, trzeba ją egzekwować perfekcyjnie. Bucks nie dość, że są dalecy od perfekcyjnej egzekucji, to jeszcze mam wrażenie momentami mają średnie pojęcie, czego wymaga od nich trener. Dodatkowo, tak strasznie przewidywalne było to, że będziemy podwajać DeRozana w każdym posiadaniu, że nie zdążył jeszcze dobrze złapać piłki, a było przy nim dwóch obrońców. Szybki skip pass, rozrzucenie obrony i czysta trójka (dobrze, że im rzuty z dystansu nie siedziały).

Ten mecz był tak słaby w wykonaniu Bucks, że pod koniec trzeciej kwarty (przegranej przez Kozły 19-43, 17-25 z gry Raptors!!) miałem ochotę zrobić to, co zrobił pies na nasze logo. Totalnie odpuściliśmy deskę, przegrywając w punktach drugiej szansy 5-18, a zbiórkach 28-45 (w trzeciej kwarcie zebraliśmy 2 piłki, Raptors 18).

Dodatkowo, w przerwie meczu ogłoszonych zostało TOP5 najlepszych rozgrywających Bucks w historii. Na liście znaleźli się: Flynn Robinson, Oscar Robertson, Paul Pressey, Sam Cassell i … Brandon Jennings. Ku*wa, przepraszam, ten sam Brandon Jennings, który w tej chwili, w wieku 28 lat, podbija chińską koszykówkę broniąc barw Shanxi Brave Dragons.

Wybacz, ale nie pisnę słowem o ani jednym plusie tego spotkania (chociaż Giannis zaliczył solidne 24/5/5, Delly znowu rozdał 7 asyst przy 1 stracie, a Thon miał trzeci mecz z rzędu z +10 punktami). Fani Bucks nie zasłużyli na parę sekund uśmiechu po tym meczu.

Na następny mecz jedziemy do Waszyngtonu licząc na to, że Wizards znowu zlekceważą teoretycznie słabszą drużynę i zagrają pod statsy.

Brandon Jennings TOP5 rozgrywających Bucks w historii.. Dżizus, k*wa, ja pier*le…

Zapowiedź: czas na rewanż z Raptors

Cztery dni po bolesnej porażce z Raptors mamy okazję na rewanż. Dzisiaj o 2:00 w nocy będziemy starali się powstrzymać na własnym parkiecie szalejącego DeRozana, który póki co w 2018 roku zdobywa średnio 48,5 punktów na mecz. Lider Raptors zdecydowanie poprawił rzuty z dystansu w tym sezonie – po 36 meczach oddał już 114 trójek, prawie wyrównując wynik z zeszłego sezonu (124). Kidd po raz kolejny będzie musiał na szybko opracować nowy plan defensywy, aby jak najbardziej utrudnić mu życie.

Oprócz DeRozana, trzeba będzie również uważać na Delona Wrighta, który ostatnio z Bulls zagrał najlepszy mecz w karierze: 25 punktów i 13 zbiórek. W ostatnich 10 meczach zdobywa razem z VanVleetem średnio prawie 40 punktów na mecz z ławki, trafiając z 45% skutecznością z gry.

Bucks, żeby myśleć o zwycięstwie, muszą przede wszystkim lepiej egzekwować plan Kidda na obronę. Mimo, że składy zostały mocno przemeblowane od playoffów, nasza ostatnia przegrana po dogrywce bardzo przypominała pierwszą rundę ostatniego post season. Nadal nawet najmniejsze błędy przy próbie przechwytu (albo deflection) i chęć ciągłego łapania w pułapki powoduje, że zostawiamy za dużo miejsca w narożnikach boiska. Czekam na moment, aż w końcu zastosujemy nieco bardziej konserwatywny styl obrony, ze starymi dobrymi przekazaniami, a nie blitzkriegiem preferowanym przez Kidda.

Co by nie było, czeka nas kolejne dobre widowisko, bo Bucks będą niesamowicie mocno zmotywowani, żeby odegrać się za niedawną porażkę w Toronto.

  • Raptors wygrali ostatnio z Bulls swój trzeci mecz z rzędu i zbliżyli się do Celtów na 2,5 meczu.
  • Bucks przegrali z Raptors 5 z ostatnich 6 meczów (ogólny bilans 22-20 dla Kozłów).

Widzimy się w nocy!