Wiadomo nie od dziś, że jak drużyna wygrywa, to jest to zasługa zawodników, a jak przegrywa, to winę zwala się na trenera. Ślepo zapatrzeni na naszych idoli wypruwających z siebie flaki na boiskach, nigdy nie skupiamy się na tych, którzy przez całe lata stoją za kurtyną i wykonują pracę, której nikt inny by nie chciał. Za żadne pieniądze. No bo ilu jest maniaków koszykówki, którzy w dodatku byliby tak zakochani w klubie dla którego pracują, że za dwoma kliknięciami myszki potrafiliby pokazać wszystkie rzuty Lebrona James z półdystansu, kiedy otrzymał podanie kozłem od wbiegającego z prawej strony kosza rozgrywającego? Nie ma co się okłamywać, żmudna praca nie jest stworzona dla każdego. Albo inaczej – nie każdy jest stworzony do żmudnej pracy. Osobą idealną na to stanowisko jest Mike Zarren – człowiek, o którym nigdy się nie mówi, ale bez którego, zeszłoroczny sukces drużyny nie miałby raczej miejsca.
Czytaj dalej „Mike Zarren – niewidzialna prawa ręka Ainge’a”
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.