10 zwycięstwo z rzędu na wyjeździe. Bledsoe clutch jak fuck. Pau blisko Bucks.

Kolejny mecz, który pokazuje, że Giannis nie musi być wybitny, żeby Kozły wygrywały. Run 8-0 na minutę przed końcem dał nam, nie do końca sprawiedliwe, 11 punktowe zwycięstwo wyjazdowe nad Lakers 131-120.

Dlaczego piszę, że wysokie zwycięstwo było nie do końca sprawiedliwe? Bo przez cały mecz gra była na styku. 17 remisów. 24 zmiany prowadzenia. Najwyższe prowadzenie Bucks wyniosło 7 punktów, Lakers 12. Dopiero kiedy na 3 minuty przed końcem przy wyniku balansującym na granicy remisu Bledsoe wziął sprawy w swoje ręce, Bucks zaczęli odjeżdżać. Zaczęło się od tańca na obwodzie, szybkiego wjazdu i łatwego and1 spod kosza. Potem była trójka Jamesa po świetnej wymianie podań na in-and-out, a następnie kolejny and1 Bledsoe, tym razem z prawej strony kosza. Jeśli zastanawiasz się, skąd jego ostatnio wysoka forma, to pamiętaj o tym – dopiero co podpisał nowy kontrakt wiążący go z Bucks na kolejne 4 sezony o wartości 70 milionów. Potrzeba lepszej motywacji?

Swoje w końcówce dołożył Ersan, który przechwycił niemrawe podanie spod kosza Lakers, oddał do Middletona, ten odrzucił do czającego się w rogu na trzy Brogdona i JEEB. Potem niecelna trójka Jamesa, brak pomysłu na akcję Giannisa, odrzucenie do Bledsoe na sekundę przed końcem akcji i znowu JEEEEB za trzy – nagle zrobiło się 8 punktów przewagi i było już praktycznie po meczu. Wkurzony LeBron nawet nie pozostał na parkiecie do końcowego gwizdka tylko poszedł do szatni na 9 sekund przed końcem, powoli rozmyślając już o przybliżającym się nieuchronnie wyjeździe na ryby.

Najfajniejsze końcówce było to, jak niewiele w niej potrzebowaliśmy Giannisa żeby wygrać. Zagrożenie nadchodziło z każdej strony, Middleton trafił spokojnie cztery wolne, Bledsoe penetrował, Brodgon paraliżował z dystansu, Ersan wymusił offens na Jamesie i zaliczył wspomniany wcześniej przechwyt, a Giannis po prostu był i rozciągał się pod koszem. Bucks mają tak cholernie głęboki i zbilansowany skład, że będę wielce rozczarowany, jak Budenholzer nie zgarnie COTY. Fenomenalnie to wszystko pozbierał do kupy: aż 7 graczy miało ponad 10 punktów, mieliśmy 30 asyst przy 48 rzutach z gry (52% skuteczności) i tylko 11 strat. Lakers nie bronią? Tak, Lakers nie bronią.

Dla Bucks było to 10 zwycięstwo wyjazdowe z rzędu i jesteśmy o wygraną z Jazz o wyrównanie rekordu z sezonu 1980-81. Zdajesz sobie sprawę z tego, że od Bożego Narodzenia jesteśmy 25-5! W pale się nie mieści, co Kozły w tej chwili wykonują – oby energii i mocy starczyło też na przejście pierwszej rundy playoffs. A na horyzoncie jeszcze doniesienia Woy’a, że Pau Gasol niedługo do nas dołączy. Bracia Gasol w ECF?

https://platform.twitter.com/widgets.js

Dzisiaj w nocy zaliczamy back-to-back z Jazz. Początek meczu w Salt Lake City o 3:00. Napadamy!

Reklama

Kobe Bryant to kujon!

Wyobraź sobie następującą sytuację. Załóżmy, że grasz w szkole średniej i udało ci się przekonać jednego z rezerwowych drużyny przeciwnej, żeby został po meczu i zagrał z tobą 1 na 1. Pamiętajmy też o tym, że jesteś o wiele, wiele lepszym zawodnikiem, niż wybrany przez ciebie przeciwnik, którego nazwiemy sobie Rob. Ustalacie, że zagracie do 100 punktów, każdy kosz liczony za jeden i po każdej udanej akcji zaczynasz od razu kolejną. Biedny Rob jest przez ciebie przepychany, zastawiasz go, mijasz, skaczesz nad nim i rzucasz z dystansu. Ni z tego ni z owego wychodzisz na prowadzenie 40-0. Pytanie: co robisz w tej sytuacji:

Czytaj dalej „Kobe Bryant to kujon!”

Shannon Brown crazy putback!

Są czasem takie filmiki, które nie wymagają żadnego komentarza…

„Żółwik” nie dla Jacksona

Najbardziej rozbraja mnie to, jak Jackson wyciera się po twarzy starając się ukryć fakt, że właśnie został olany 🙂

Lakers mistrzami NBA!

Żeby nie pisać kolejnej analizy finałów, zdecydowałem się nieco wybiec w przyszłość i zepsuć wszystkim zabawę. Tak więc spoiler alert – jak chcecie przeżyć trochę emocji przy oglądaniu finałów, nie czytajcie dalej. Podaję bowiem dokładne wyniki wraz ze statystykami z każdego meczu finałów 2009.

MECZ 1
ORLANDO @ LAKERS 92- 104

Zbilansowany atak Orlando na nic się zdał przy twardej obronie na obwodzie Lakers. Stąd zaledwie 36% skuteczności z gry. W ataku Gasol skutecznie wyciągał Howarda spod kosza, a potem wykorzystując swoją szybkość, wymuszał kolejne faule. Stąd po 33 minutach Dwight usiadł na ławce z 6 faulami, a na parkiecie pojawił się Gortat, który w 12 minut zdobył 4 punkty i miał 5 zbiórek. Dodał do tego jeden blok na Bryancie, o którym można przeczytać na jego twitterze.  Ja również wysłałem mu smsa z gratulacjami. Z ciekawych informacji równiez to, że Jameer Nelson wrócił do składu.

BOXSCORE

MECZ 2
ORLANDO @ LAKERS 104 – 98

W drugim meczu sensacja! Osamotniony Kobe Bryant nie jest w stanie zabezpieczyć zwycięstwa, a w ataku szalał jak bestia Howard. 35 punktów i 18 zbiórek (w tym 12 w ataku) to wynik imponujący. Nawet Marcin się spisał i dodał swoje 4 punkty i 7 zbiórek (oraz swoja pierwszą asystę w playoffach).  Fani Lakers po meczu zachwyceni debiutem Sun Yue, który w niespełna 50 sekund oddał 3 rzuty (2 za trzy).

BOXSCORE

MECZ 3
LAKERS @ ORLANDO 102 – 112

Mecz numer trzy to klęska Lakersów. Magicy rzucali z ponad 50% skutecznością, a wyraźnie zagubiona obrona LA nie znalazła sposobu na zatrzymanie Lee i Nelsona, który po powrocie trafił ponownie 4 z 5 trójek. Marcin przez 13 minutu uzbierał rekordowe 9 zbiórek oraz 2 punkty (przy 100% skuteczności z gry). Howard przeciętnie – 24 punkty i 13 zbiórek. Dla LA Kobe otarł się o triple double – 21 punktów, 6 asysty i 6 zbiórek. Stan: 2-1 Orlando

BOXSCORE

MECZ 4
LAKERS @ ORLANDO 124 – 109

Popis ofensywy Lakers! Aż 6 zawodników zdobyło ponad 10 punktów, a najlepiej spisał się Gasol, który w końcu zaczął grać: 21 punktów, 12 zbiórek, 6 asysty i 5 bloków. Bryant był najlepszym strzelcem z 33 punktami i aż trzykrotnie zanotował na swoim koncie akcję 3+1. W Orlando najlepszy mecz rozegrał Gortat, który zdobył 8 punktów i miał 5 zbiórek. Dołożył do tego nowe konto na facebooku. Howard dalej jak zwierz: 28pktów, 21 zbiórek. Stan: 2-2

BOXSCORE

MECZ 5
LAKERS @ ORLANDO 105 – 96

Ostatni mecz w Orlando wygrany przez gości, którzy pokonali Magików dobrą grą zespołową oraz twardą obroną od początku meczu. Bliscy triple double byli Odom i Turkoglu – ten pierwszy miał 12 punktów, 9zbiórek i 6 asyst, natomiast turek uzbierał 21 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst. Mniej widoczny dzisiaj był Howard, który oddał ledwie 14 rzutów. Marcin przejęty dodawaniem nowych fotek na facebooku był jakby nieobecny i nie oddał ani jednego rzutu. Zebrał za to dwie piłki. Stan 3-2 Lakers

BOXSCORE

MECZ 6
ORLANDO @ LAKERS 96 – 113

Już po wszystkim. Kobe zdobywa swój czwarty pierścień, pierwszy bez Shaqa. Kibice skandują jego imię kiedy odbiera nagrodę MVP Finałów i 15 mistrzowski puchar w historii klubu.W decydującym meczu, Bryant rzucił 30 punktów, a 15 dodał Fisher. Dla Orlando znowu niewidoczny Howard, mimo 6 bloków i 15 zbiórek, miał tylko 12 punktów. Dwoił się i troił Gortat, który do i rusz ogrywał młodego Bynuma – nasz rodak zakończył mecz z 6 punktami i 5 zbiórkami. Stan: 4-2 i mistrzostwo dla Lakers.

BOXSCORE

W podrózy w przyszłość pomógła mi agencja transportu publicznego Whatifsports.com