Od Shaqa dla LeBrona

Warto zobaczyć, w jaki sposób celebruje się urodziny w Cleveland. Shaq podarował Jamesowi nowego Phantoma, który kosztował zaledwie 434 tysiące dolarów. To wg dzisiejszego kursu dolara 1 milion 237 tysięcy oraz 20 groszy.

A co LeBron dostał od Varejao? Trójkę na wagę zwycięstwa w meczu z Atlantą (oddaną w ostatniej sekundzie akcji). Swoją drogą, nie wiem czy widzieliście jeden przekręt z zegarem, który miał miejsce pod koniec czwartej kwarty. Po nieudanej akcji Cavs, piłkę zebrali gracze Hawks i pobiegli do ataku. Problem był jednak taki, że sędziowie stolikowi nie wyzerowali 24sekundnika, tylko zostawili go na 14 sekundzie. W rezultacie, po 10 sekundach akcji, Hawks stracili piłkę, Cavs pojechali z kontrą zakończoną skuteczną dobitką Varejao spod kosza.

Nawet filmik już się pojawił.

Jak dodamy do tego ogólnie kiepskie sędziowanie zdecydowanie i kilka gwizdków z kosmosu, to wyjdzie nam kolejny mały koszykarski skandal.

Reklama

Oscar Schmidt

38,387 punktów – oto dorobek punktowy z bardzo bogatej kariery niezapomnianego Kareem Abdul Jabbara. Czy zadawaliście sobie kiedykolwiek pytanie, czy znajdzie się kiedyś ktoś, kto będzie w stanie poprawić ten niesamowity wynik? Pewnie nie jeden raz…

Dopóki na parkietach NBA szalał Michael Jordan, dopóty jego fani po cichu właśnie na to liczyli. Szansę na to przekreśliły mu jego przerwy w grze. Obecnie spoglądamy ku Bryantowi i Jamesowi, ale przed nimi droga jeszcze bardzo daleka.

Był jednak ktoś, kto z dumą może mówić o tym, że jest lepszy w tym względzie od byłego centra Lakers. I to dużo lepszy! Co prawda nigdy nie zagrał w NBA, ale sądzę iż warto przyjrzeć się bliżej postaci Oscara Schmidta. Brazylijczyk według nieoficjalnych danych w ciągu swojej 26 letniej kariery zgromadził w sumie 49,703 punkty! Wynik ten doprawdy robi ogromne wrażenie i w dzisiejszych czasach zdaje się niemożliwy do poprawienia.

Czytaj dalej „Oscar Schmidt”

O (nie)przekładalności języka koszykówki słów kilka

Bycie tłumaczem to czasem cholernie katorżnicza praca, którą można porównać do wchodzenia pod stromą górę w czasie deszczu i wiatru prosto w twarz, gdzie z każdym kolejnym krokiem nie tylko czujemy przeszywający ból w całym ciele, ale również zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy nawet w połowie drogi na szczyt. Profesjonalny przekład wymaga nie tylko doskonałej znajomości języków, z którymi pracujemy, ale również podłoża kulturowego dwóch przekładanych światów. Zawsze, kiedy w czasie dyskusji o translatoryce dochodzi do tego zetknięcia się dwóch światów, pojawia się poważny problem: czy tłumaczyć bowiem z zachowaniem 100% znaczenia oryginalnego tekstu, czy też przełożyć go tak, aby był zrozumiały dla odbiorców w odmiennej kulturze? Sam niejednokrotnie stawałem twarzą w twarz z tym dylematem, który jednak stosunkowo szybko udawało mi się zażegnać (nie mniej mając na uwadze ten i wiele innych problemów z przekładem, w końcu dałem sobie spokój z profesjonalnymi tłumaczeniami z racji na potworną nudę, która jak złapie, to za żadne skarby nie chce puścić).

Czytaj dalej „O (nie)przekładalności języka koszykówki słów kilka”

Sława Rodmana ma zbawienny wpływ na wszystkich

„Nienawidzę tego” – zaczyna Dennis.

Czy jest coś, co w tym lubisz?

Rodman gada bez przerwy już od godziny. Przeklina. Śmieje się sztucznie, wyjątkowo głośno i długo. Zachowuje się tak, jak zachowywał się zawsze, kiedy chciał ukryć przestraszone dziecko żyjące wewnątrz jego wytatuowanego i kolorowego ciała. Jest przyzwyczajony do życia w centrum uwagi, tak więc śmiało wygłasza kazanie o tym jak to jest patrzeć z góry na potakujące głowy oraz wpatrzone w niego oczy. Po tym następuje długa przerwa.

Dennis, a czy jest coś, co lubisz w byciu sławnym?

„Tego, że nigdy nie jestem sam.” – odpowiada w końcu. Rodman jest jak bohater kreskówki, który zabawiał nas na wszystkich meczach. A bohaterowie kreskówek nie powinni się starzeć. Mimo to Rodman nosi całą swoją historię i wszystkie ostro zakrapiane imprezy na swojej pomarszczonej skórze i stara się zamaskować starość tatuażami, kolczykiem na wardze, czy kolczykami w nosie. Zawsze sprawiał wrażenie zabawnego, szalonego i nieco zagubionego, a my, przez dobrych kilkanaście lat, odbyliśmy wiele patologicznych tańców z jego demonami, dla czystej zabawy i czystego zysku. Ameryka użyła wszystkich jego najgorszych wad, a on wykorzystał największe wady Ameryki w ciągu swoich 50 lat, do których przecież szybko dobija.

Czytaj dalej „Sława Rodmana ma zbawienny wpływ na wszystkich”

Ryan Hollins dunk of the night

Ryan Hollins jest dziwnym typem. Na studiach nie wiedział, czy chce grać w koszykówkę. Zamiast tego brał tez udział w zawodach skoku wzwyż, w dal oraz w trójskoku. Po studiach stał się 100 zawodnikiem z UCLA który został wybrany w drafcie – konkretnie z numerem 50 do Bobków. Tam średnio zdobywał 2,6 punktu na mecz, przez co uciekł szybko do Dallas (razem z Mattem Carrollem, w zamian za Diopa). W sierpniu tego roku Minny zaoferowali mu 7 milionów za 3 lata gry, Dallas nie zmaczowali oferty i dzięki temu Leśny Wilk mógł dzisiaj w nocy zrobić coś takiego:

Fakt, że się oparł na kolanie/biodrze  Blatcha. Ale kurde, wrażenie robie co najmniej takie jak wsad Chambersa sprzed dwustu lat:

Jak powiedział sam Ryan na swojej stronie – „NBA to taka liga, w której każdej nocy musisz byc gotowym na to, że twoja drużyna może wygrać mecz. Dlatego zawsze trzymam się swoich przedmeczowych rutyn i odpowiednio rozciągam przed meczem. Trzeba być gotowym”.