Bucks @ Bulls [zapowiedź]

Złapałem się dzisiaj na tym, że pół dnia rozmyślałem o tym, co w najbliższym meczu z Bucks pokaże Jabari. I dopiero jak wyszedłem z pracy trafiło do mnie, że Parker przeniósł swoje talenty do DC. Mimo tego, że byłem zwolennikiem nie podpisywania z nim kontraktu, patrzenie na to, w jakiej znalazł się teraz sytuacji nie jest dla mnie miłe. Szczególnie, że w uszach dalej rozbrzmiewają słowa Jabariego: „Co to znaczy dla mnie grać dla Bulls i wracać tam, gdzie wszystko się zaczęło? Postaram się o tym opowiedzieć.” I opowiedział w tym fantastycznym artykule. Przeczytaj, jak jeszcze tego nie zrobiłeś. Warto.

Skoro nie ma Parkera, a Bulls w niczym nie przypominają teraz drużyny z początku sezonu, na co warto zwrócić szczególną uwagę w najbliższym meczu?

  1. Bucks będą chcieli za wszelką cenę zmazać skazę po ostatnim fatalnym spotkaniu z Magic. Warto pamiętać, że Kozły nie przegrały jeszcze w tym sezonie dwóch meczów z rzędu i w razie ewentualnej porażki w życiu był nie założył, że przytrafi się nam to akurat w meczach z Magic i Bulls…
  2. Możemy powoli odliczać minuty do debiutu Miroticia. Jest duża szansa, że w nocy wyjdzie na parkiet po opuszczeniu 9 spotkań z rzędu z powodu kontuzji (tak w ogóle to wszystkiego najlepszego z okazji 28 urodzin, Nikola!)
  3. Niestety, okazuje się z kolanem Giannisa dalej nie jest w 100% w porządku i jest szansa, że ponownie nie zobaczymy go na parkiecie. A jak nam się gra bez naszego głównego dyrygenta widzieliśmy dwa dni temu w Milwaukee (bez niego w składzie mamy bilans 2-2). Podejrzewam jednak, że jeden dzień odpoczynku (tak jak to miało miejsce w Middletonem) w zupełności wystarczy.
  4. Otto Porter Jr w dwóch pierwszych meczach w barwach Bulls zrobił dobre wrażenie: 17,5 punktów (54% z gry i 60% w trójkach przy 5 próbach na mecz) i wniósł do drużyny z Chicago jakość, jakiej jeszcze w tym sezonie nie mieli. I tak, jak z trudem oglądało mi się Parkera w barwach Bulls, tak Otto (mimo małej próbki dwóch meczów) wygląda bardzo dobrze obok Markkanena i Cartera.
  5. Bucks mają w tej chwili bilans 9-1 w meczach przeciwko drużynom z Central Division. O ile w perspektywie walki w finałach miejsce w dywizji nie ma wielkiego znaczenia, to jednak liczy się przy rozstawianiu drużyn. Patrząc na nasz grafik, gdzie czekają nas jeszcze mecze z Celtami i po dwa spotkania z 76ers i Pacers, aby nie spaść z pierwszego miejsca na wschodzie, nie możemy sobie pozwalać na więcej wpadek jak z Orlando.
  6. Christian Wood dalej cierpliwie czeka na powołanie do pierwszego składu Bucks. We wczorajszym meczu Milwaukee Herd miał 45 punktów (18/25 z gry), 20 zbiórek, 2 bloki i 2 przechwyty.

    http://www.youtube.com/watch?v=xpV21p1LyCk

  7. Byki przegrały ostatni mecz z Wizards 125-134, który też był dla nich drugim spotkaniem dzień po dniu. Przy okazji był to też ich drugi mecz z rzędu, w którym zdobyli ponad 125 punktów, co ostatni raz udało się Bykom w lutym 1991, jeszcze za czasów Jordana i Pippena.
  8. Ostatnia porażka Byków z Waszyngtonem była ich 10 z rzędu u siebie. Innymi słowy, Byki wygrały ostatni mecz u siebie 21 grudnia 2018 roku z Magic.
  9. Początek meczu o 2:00. Widzimy się pewnie jakoś nad ranem.
Reklama

Preseason: Bucks @ Bulls 101 – 114 (0-3)

Przegapiłem mecz z Indianą, ale miałem wtedy akurat apogeum spotkań i pożegnalnych imprez z gośćmi na targach. Za to w piątek i w sobotę był czas wielkiego odsypiania straconego tygodnia i trzech z rzędu nocy z dwoma godzinami snu. Dobrze wrócić na chatę.

Wczoraj wieczorem, już na spokojnie i bez żadnego pośpiechu, siedząc na wygodnym krześle i popijając bezalkoholowego Bitburgera (<– cudowny), obejrzałem debiut Giannisa w tym sezonie, w meczu z trafiającymi wszystko Bulls (do przerwy 13/21 za trzy, w meczu 17/34). Po pierwszej kwarcie, zakończonej buzzerem za trzy Giannisa (14pkt w 8 minut) przegrywaliśmy jeszcze tylko 24-27, ale już na koniec trzeciej Bulls odskoczyli na 77-89. Ostatnią odsłonę zaczęliśmy bardzo eksperymentalną piątką Marshall-Vaughn-Brown-Wilson-Anthony, które niestety nie była w stanie odrobić strat. W rezultacie mecz zakończyliśmy trzecią z rzędu porażką w preseason, tym razem 101-114

Najważniejsze rzeczy, które rzuciły się w oczy:

  1. Powrót Giannisa wystarczył, żeby ten nieciekawy mecz był warty twojego czasu. Agresywny jakby to był siódmy mecz finałów, walczący o każdą piłkę, lawirujący między obrońcami, robiący te swoje pokraczne/cudowne eurostepy i dominujący w każdej sytuacji. Ta pullup trójka z pełnego biegu w ostatniej sekundzie pierwszej kwarcie dała mi więcej radości niż wsad oburącz z mini pompką między dwoma obrońcami. Po strasznej tragedii jaka go ostatnio spotkała, można powiedzieć jedno – Giannis wrócił.
  2. Obrona Bucks była przerażająca, ale oddaję to temu, że mamy dopiero październik i może motywacja była nie taka jak trzeba. Ale nie wiem, jak wytłumaczyć to, że połowa wszystkich rzutów Byków to były trójki, które daliśmy im trafić z 50% skutecznością. Pobili nas prostymi, szybkimi podaniami na obwodzie, potrafili bez problemu minąć obrońcę i przy kontestowanych rzutach odrzucali do wolnego strzelca na trójce. Plejada zawodników, którzy nie do końca znają jeszcze nas system przekazań w obronie była głównym powodem tego, że gubiliśmy się na zasłonach i nie mieliśmy odpowiedniej komunikacji. Trzeba jednak oddać Bykom to, że Hoiberg wykonał kawał dobrej roboty w nauczeniu swoich chłopaków spacingu.
  3. Kidd bawił się rotacjami jak Durant zmienianiem kont na twitterze. Nie przyniosło do dobrego rezultatu nawet z mizernymi Bulls, ale oprócz zobaczenia (być może po raz pierwszy i ostatni w tym sezonie) piątki Marshall-Vaughn-Brown-Wilson-Anthony, mogłem na moment podziwiać defensywę w wykonaniu Hensona-Giannisa-Middletona-Brogdona i Snella. Powiem wam, że petarda.
  4. Długie skarpetki, opaska na głowie. The Jet is back. Wszedł na kilka sekund, dostał piłkę, podał kozłem do ścinającego Monroe, ten znalazł w rogu Snella – buuum, trójka.
  5. W drugiej kwarcie poszukaj jeszcze raz akcji w której Giannis zbiera się do ataku przeciw Denzelowi Valentinowi. Popatrz na pełne strachu spojrzenie Jeriana Granta, który nie wiedział, czy ma pomagać koledze w obronie, czy zostawić go na w nie-do-wygrania sytuacji 1-na-1. Wybrał pierwszą opcję, zapomniał o Brogdonie w rogu, w rezultacie Giannis zaliczył asystę a nasz Prezydent – łatwą trójkę z czystej pozycji. Giannis All-Star.
  6. Trochę czasu dostał Marshall, ale co z tego, że trafił trójkę, skoro kompletnie nie radził sobie w obronie z objeżdżającym go Krisem Dunnem.
  7. Sterling Brown chyba w końcu przestaje się stresować przed meczami, bo dzisiaj oprócz walenia cegieł za trzy (jedną trafił!) pozwolił sobie na spektakularny wjazd pod kosz i wsad w tłoku.
  8. Joel Anthony wygrał akcję meczu. Czwarta kwarta. Kończy się czas na naszą akcję. Spojrzenie na zegar – „mam czas”. Post-up na Portisie. Bump. Bump. Wygrywamy trochę parkietu. Zwód w jedną stronę. Piłka w lewej ręcej. Hak nad obrońcą, z pomalowanego. „Pięknie leci” – myślisz.
    „A chuj tam, będzie airball.” – odpowiadają koszykarscy bogowie, którzy zatrzymują piłkę w połowie lotu.
    Buzzer-beating-airball spod kosza. Kocham zawsze i wszędzie!
  9. Naprawdę fantastycznie się ogląda Middletona, który dynamicznie mija na pierwszym kroku i kończy akcję z góry. Obu tylko kolano wytrzymało do końca sezonu i będzie dobrze.

Kolejny mecz dopiero w piątek (13.10) o 2:30, w Detroit.

Bucks mają kolejnego znaczącego inwe$$$tora.

nbamoneyJak podaje bizjournal.com, wczoraj odbyło się pierwsze oficjalne przedstawienie trzeciego po Larsym i Edensie współwłaściciela Bucks. Jest nim Jamie Dinan, który podobnie jak Lasry i Edens, zajmuje się zarządzaniem funduszami hedgingowymi w Nowym Jorku. Dinan wykupił swoją część Bucks już w lipcu, potem w połowie września pojawiał się często na spotkaniach ze sponsorami. Nie wiadomo ile kosztowało go wykupienie udziałów, ale portal podaje, że stał się trzecim największym udziałowcem w klubie.

55-latek jest kolejną osobą, która będzie miała z czego wykładać pieniądze. Dinan w 2013 roku został wyceniony przez Forbesa na 1,6 miliarda dolarów, a na co dzień zarządza aktywami wartymi około 25 miliardów. Co ciekawe, w wywiadach często podkreśla, że zarządzane przez niego fundusze dają średnio 20-30% zysków rocznie. Pomija jednak fakt, że dwa lata przed krachem w 2008 roku (który o mało nie przyczynił się do stracenia wszystkich aktywów) fundusze regularnie traciły na wartości.

Bucks dodatkowo przedstawili grupę nowych, lokalnych inwestorów z Milwaukee, wliczając w to najprawdopodobniej największą grupę czarnoskórych inwestorów w historii NBA (takie rzeczy i statystyki możliwe są tylko za oceanem. Ich udziały pewnie mieszczą się w 5%, ale w trzech różnych źródłach przeczytałem, że staniowią „najliczniejszy kolektyw prominentnych, afro-amerykańskich przedsiębiorców z Milwaukee”. Uwielbiam coś takiego, Stanisław Anioł byłby dumny…)

Wracając do Dinana – podobno kocha Bucks od 1970 i czasów Oscara Robertsona, jest zachwycony tym, że trenerem jest Kidd i głęboko wierzy w świetlaną przyszłość Bucks. A ja głęboko wierzę w to, że kupieni po zaniżonej cenie Bucks za parę lat staną ię fantastycznym powodem do zarobienia grubych milionów. I to liczonych w setkach milionów. Kilka podobnych przykładów:

1. Grousbeck kupił Celtics w 2003 roku za 360 milionów. Teraz są warci około 730 milionów.

2. Jordan kupił Bobcats za 175 milionów. Obecna wartość: 315 milionów.

3. Reinsdorf w 1985 kupił Bulls za 16 milionów (szesnaście!). Obecna wartość: 800 milionów.

4. Cuban w 2000 dał 280 milionów za Mavs. Obecna wartość: 685 milionów.

5. Hebbert Simon kupił Pacers w 1983 za 10 milionów (dziesięć!). Obecna wartość: 383 miliony.

Czy muszę podawać więcej przykładów? Mając pieniądze, głowę na karku i doświadczenie w zarządzaniu, na posiadaniu klubu NBA naprawdę ciężko jest utopić pieniądze (wiem z autopsji, bo w Championship Managerze zawsze byłem multimiliarderem).

Nawet, jeśli mówimy o klubie ze środka kukurydzianego pola, gdzie główne role odgrywają (1) debiutant, (2) grecki mutant, który alkohol legalnie będzie mógł kupić za dwa lata, (3) jarający trawę, jednoręki bokser bez oka i (4) trener, który po rozbiciu samochodu po pijaku poszedł po kolejne pół litra, żeby świętować fakt, że żyje, po czym wrócił do domu i w euforii dał żonie na rocznicę  ślubu dwa proste w oko, sierpa w ucho i uppercuta na deser.

James Dinan. Wes Edens. Marc Lasry. Wiedzą co robić, żeby zarobić.

Nie zdziw się, jak w trzy lata po wybudowaniu nowej hali i kilku latach przeciętnych sukcesów (czyli na przykład dwóch regularnych awansów do playoffów), Bucks pójdą w inne ręce za grubo ponad 800 milionów. Być może nawet do Seattle.


Przeczytaj koniecznie:

nbamoney 1. Jak o 3 nad ranem sprzedawałem Bucks

2. Kim są Edens i Lasry i dlaczego ma cię to obchodzić

3. Jak ostatecznie zabezpieczyć przyszłość Bucks w Milwaukee

Spurs, Bulls i Mavs poczuli morderczy oddech Giannisa

antek_gritty

Antek dostał w końcu więcej czasu i patrząc na nasze miejsce w tabeli można liczyć na to, że w kolejnych spotkaniach również będzie mógł wyładować emocje na parkiecie przez ponad 24 minuty.

Jego ostatnie trzy mecze to średnio 12 punktów i 8,3 zbiórek w nieco ponad 30 minut. Nie ma co patrzeć na to, że większość z tego czasu to garbage time. Dla Bucks w tym sezonie cała druga połowa (a niekiedy nawet druga kwarta) to garbage time.

Usiądźcie i obejrzyjcie na spokojnie trzy skróty z udziałem Antka. Kolejno z Mavs, Spurs i Bulls

Wrogowie Byków bójcie się – MJ nadchodzi!

MICHAEL JORDAN nie musiał niczego udowadniać w czasie swojego pierwszego obozu. Nikt ani przez moment nie wątpił, że Bulls znajdą miejsce w składzie dla swojego wybitnego zawodnika. Pierwszy obóz treningowy jest jednak zawsze dużym krokiem do postawienia dla każdego zawodnika,  niezależnie od tego, jak bardzo jest utalentowany. Aby przedstawić Wam zawiłości z jakimi wiąże się zostanie gwiazdą NBA, dziennikarz HOOP Terry Boers zapisywał postępy i porażki Jordana na cztery tygodnie przed jego debiutem w NBA.

Czytaj dalej „Wrogowie Byków bójcie się – MJ nadchodzi!”