Bucks mają kolejnego znaczącego inwe$$$tora.

nbamoneyJak podaje bizjournal.com, wczoraj odbyło się pierwsze oficjalne przedstawienie trzeciego po Larsym i Edensie współwłaściciela Bucks. Jest nim Jamie Dinan, który podobnie jak Lasry i Edens, zajmuje się zarządzaniem funduszami hedgingowymi w Nowym Jorku. Dinan wykupił swoją część Bucks już w lipcu, potem w połowie września pojawiał się często na spotkaniach ze sponsorami. Nie wiadomo ile kosztowało go wykupienie udziałów, ale portal podaje, że stał się trzecim największym udziałowcem w klubie.

55-latek jest kolejną osobą, która będzie miała z czego wykładać pieniądze. Dinan w 2013 roku został wyceniony przez Forbesa na 1,6 miliarda dolarów, a na co dzień zarządza aktywami wartymi około 25 miliardów. Co ciekawe, w wywiadach często podkreśla, że zarządzane przez niego fundusze dają średnio 20-30% zysków rocznie. Pomija jednak fakt, że dwa lata przed krachem w 2008 roku (który o mało nie przyczynił się do stracenia wszystkich aktywów) fundusze regularnie traciły na wartości.

Bucks dodatkowo przedstawili grupę nowych, lokalnych inwestorów z Milwaukee, wliczając w to najprawdopodobniej największą grupę czarnoskórych inwestorów w historii NBA (takie rzeczy i statystyki możliwe są tylko za oceanem. Ich udziały pewnie mieszczą się w 5%, ale w trzech różnych źródłach przeczytałem, że staniowią „najliczniejszy kolektyw prominentnych, afro-amerykańskich przedsiębiorców z Milwaukee”. Uwielbiam coś takiego, Stanisław Anioł byłby dumny…)

Wracając do Dinana – podobno kocha Bucks od 1970 i czasów Oscara Robertsona, jest zachwycony tym, że trenerem jest Kidd i głęboko wierzy w świetlaną przyszłość Bucks. A ja głęboko wierzę w to, że kupieni po zaniżonej cenie Bucks za parę lat staną ię fantastycznym powodem do zarobienia grubych milionów. I to liczonych w setkach milionów. Kilka podobnych przykładów:

1. Grousbeck kupił Celtics w 2003 roku za 360 milionów. Teraz są warci około 730 milionów.

2. Jordan kupił Bobcats za 175 milionów. Obecna wartość: 315 milionów.

3. Reinsdorf w 1985 kupił Bulls za 16 milionów (szesnaście!). Obecna wartość: 800 milionów.

4. Cuban w 2000 dał 280 milionów za Mavs. Obecna wartość: 685 milionów.

5. Hebbert Simon kupił Pacers w 1983 za 10 milionów (dziesięć!). Obecna wartość: 383 miliony.

Czy muszę podawać więcej przykładów? Mając pieniądze, głowę na karku i doświadczenie w zarządzaniu, na posiadaniu klubu NBA naprawdę ciężko jest utopić pieniądze (wiem z autopsji, bo w Championship Managerze zawsze byłem multimiliarderem).

Nawet, jeśli mówimy o klubie ze środka kukurydzianego pola, gdzie główne role odgrywają (1) debiutant, (2) grecki mutant, który alkohol legalnie będzie mógł kupić za dwa lata, (3) jarający trawę, jednoręki bokser bez oka i (4) trener, który po rozbiciu samochodu po pijaku poszedł po kolejne pół litra, żeby świętować fakt, że żyje, po czym wrócił do domu i w euforii dał żonie na rocznicę  ślubu dwa proste w oko, sierpa w ucho i uppercuta na deser.

James Dinan. Wes Edens. Marc Lasry. Wiedzą co robić, żeby zarobić.

Nie zdziw się, jak w trzy lata po wybudowaniu nowej hali i kilku latach przeciętnych sukcesów (czyli na przykład dwóch regularnych awansów do playoffów), Bucks pójdą w inne ręce za grubo ponad 800 milionów. Być może nawet do Seattle.


Przeczytaj koniecznie:

nbamoney 1. Jak o 3 nad ranem sprzedawałem Bucks

2. Kim są Edens i Lasry i dlaczego ma cię to obchodzić

3. Jak ostatecznie zabezpieczyć przyszłość Bucks w Milwaukee

Reklama

W Grecji znowu nudy?(!)

CB013126Jako, że nie samą NBA człowiek żyje (i absolutnie nie powinien), kilka słów na temat jednej z najmniej ekscytujących lig w Europie. Liga ta jest wyjątkowa pod kazdym względem – hermetycznie zamknięta aż do bólu (od tego sezonu weszła jedna zmiana, ale o tym za chwilę), i ekscytująca tak jak kolejny odcinek telenoweli, która ciągnie się bez przerwy od 1992 roku. Mówię oczywiście o lidze Greckiej, gdzie od 1992 roku mistrzem nie był nikt inny od dwójki Olympiacos / Panathinaikos. W tym sezonie władzie ligi postanowiły postawić wyższą poprzeczkę Czerwony i Zielonym, pozwalając klubom na zatrudnienie dodatkowego (trzeciego już) Amerykanina w składzi. Zamiast pomóc, oczywiście wszystko obróciło się w pył – w świetle kłopotów finansowych większości klubów, trzecim dodatkowym Amerykaninem jest w większości przypadków świeżo upieczony absolwent uniwersytetu, który nie zaznał jeszcze błogiego smaku greckiego potu (albo parkietu, co kto woli).

Czy więc po raz kolejny Olympiacos i Panathinaikos nie bedą miały żadnego rywala w walce o tytuł?

Rok temu, Panathinaikos mimo ukończenia sezonu zasadniczego z przeciętnym bilansem 22-4, w play-offach nie zostawił nikomu złudzeń kto jest najlepszy – wygrali gładko 2-0 w ćwierćfinałach z PAOKiem, 3-0 z Arisem w 1/2 finale oraz 3-1 z Olympiacosem w finale (dodam, że miało to miejsce na miesiąc po zdobycie mistrzostwa Euroligi w Berlinie). Do prawie idelanego składu zostali dodani jeszcze Milenko Tepić z Partizana, Nick Calathes – pół Grek, pół Amerykanin, pół obrońca który zapewni dodatkową głębię na obwodzie oraz Georgios Bogris – 210cm gigant, który na mistrzostwach Europy do lat 20 siał spustoszenie pod koszami. Obradović pewnie pozwoli nowym twarzom smakować gry w lidze greckiej, plejada gwiazd będzie zatem liczyła na wydłuzony czas gry w Eurolidze. Biorąc pod uwagę to, ze w składzie zostali m.in. Jasikievicius, Spanoulis, Diamantidis i Batiste, można chyba śmiało współczuć Olympiacosowi kolejnej porazki w finale.

No właśne, Olympiacos ma pecha, bo od 1997 nie udało im się zdobyc mistrzostwa. Dalej jednak wydają miliony dolarów na spełnienie swoich marzeń, mimo tego, ze rok temu nafaszerowany gwiazdami skład nie wykorzystał przewagi własnego parkietu i jak już wspominałem, zakończył finały po czterech meczach. Teraz do składu dołaczyli Lenas Kleiza, którego przedstawiać nie trzeba, Von Wafer, który ma pomagać Childresowi oraz Kostas papanikolau – spec od przechwytow.  Yannakis mazatem nie mały orzech do zgryzienia – jak zapewnić dobrą chemię oraz odpowiednią rotację wśród tylu gwiazd. Pamiętajmy, że w składzie jest jeszcze Teodosić, Papaloukas, „Sofoklis Babyshaq”initis Halperin i Buroussis. Jesli chodzi o atak, to potencjał mają praktycznie nieograniczony. pozostaje jedynie pytanie, jak będą w stanie radzić sobie w defensywie w starciu z ogranymi i doskonale rozumiejącymi się gwiazdami Panathinaikosu?

Kolejną siła wydaje się być Maroussi, które z roku na roku pnie się co raz wyżej. Po zakwalifikowaniu się do Euroligi, ich siła wydaje się być jeszcze większa. w miejsce Mazzona (który wybrał się do Arisu) przyszedł mający doskonały sezon w Valenci Katsikaris, do tego mamy trzech Amerykanów – Aarona Milesa, Keydena Clarka i przede wszystkim jeremy;ego Richardsona, do którego powinna być kierowana piłka w decydujących momentach meczów.

Ciekawie wygląda nawet skład PAOKu, gdzie powoli wygasa gwiazda Predraga Drobnjaka a w jego miejsce pojawiają się szybko rozwijający się Tsiaras i Helliwell. Interesujaco zapowiada się osoba Tyrese Rice’a, który ma papiery na czołowego strzelca ligi – jest takim nietypowym rozgrywajacym, który w Boston College miał czołowe statystyki w punktach, asystach, przechwytach. Jego największym problemem może być kolega z drużyny: BJ Elder, który w poprzednich latach we Włoszech pokazał, ze potrafi dostarczyć wielu punktów, po warunkiem, ze moze swobodnie oddawać ponad 10 rzutów na mecz… Warto też zwrócić uwagę na walczaka Tskitishvili oraz dwóch młodych Kevina Rogersa oraz Dimitrisa Haritopoulosa – mogą się okazać o wiele więcej warci niż przewidują to media.

W pozostałych dryzunach dzieje się niewiele.

W AEKu warto patrzeć na Taureana Greena, w Ilysiakosie gra jedna z największych nadziei greckiej koszykówki: Leonidas Kaselakis, w Kavala/Panorama można zawiesić oko na debiutancie Wadzie (ale nie D-Wadzie, tylko Lorenzo). Olympia, Trikalla czy VAP to drużyny o których nie potrafię nic ciekawego powiedzieć, stąd obiektywnie zamilknę.

Jedno jest pewne – zapowiada się kolejny sezon, który warto zacząć śledzić dopiero od samych finałów 🙂

Mam talent

Podówjny bewtween the legs nawet daje radę 🙂

RIP Michael Jackson and Blake Griffin

Wiem, że odeszła w nocy ze świata ikona, która być może w pewnym momencie razem z innym MJem była najpopularniejszą i najbardziej znaną osobą na świecie (tak na marginesie, przyszło im nawet raz nakręcić teledysk)

Ale dzisiaj w nocy ofiary były dwie. Jedna, powędrowała księżycowym chodem w świat spokoju i wiecznego spoczynku, druga – lotem koszącym wylądowała w samym środku koszykarskiego piekła – w Clippersach. Póki co, oczywiście, jest z tego zadowolony i przeżywa bycie numerem 1 w drafcie, ale całą sytuację doskonale opisał Bill Simmons (lektura obowiązkowa ).

Oto lista skrzydłowych, których Clippers wybrali w drafcie z numerem 9 lub wyższym o 1976:
Dantley (6), Brooks (9), Chambers (8), Cummings (2), Williams (4), Manning (1), Smith (3), Ferry (2), Kimble (8), Augmon (9, oddany), Murray (7), McDyess (7, oddany) Wright (7), Odom (4), Miles (2), Chandler (2, traded), Wilcox (8), Griffin (1).

A to gracze, których mogli wybrać, gdyby nie popełnili głupich błędów i nie wybrali graczy z powyższej listy:
Vandeweghe; Wilkins; Willis; Stockton; albo McDaniel albo Mullin; Price; Pippen, Jackson i Lewis; Rice; Brandon; albo Grant albo Jones; jeden z Wallace’ów, Stackhouse lub Garnett; Kobe; Pierce, Carter lub Bibby; Okafor; albo Stoudemire albo Butler; no i Granger.

Czy ktoś chce się założyć, że za rok Blake zacznie płakać i szukać innego klubu?

Z innych wieści – czytalem właśnie przy okazji, że Hedo postanowił wykupić swój kontrakt i będzie próbował sił jako wolny agent. To oznacza, ze przyjście Cartera, zgodnie z oczekiwaniami, zakończyło karierę Kebaba na Florydzie.

Kolejne wymiany

Przede wszystkim muszę napisać, że twitter to najlepszy na świecie i zdecydowanie najszybszy rss feeder. Zanim przeczytam wiadomość  na espn, gazecie czy innym portalu sportowym, okazuje się, że zawodnicy już od kilku dobrych godzin wymieniają się uprzejmościami z nowymi kibicami czy kolegami z drużyny. Fenomenalna sprawa!

Z wzwiązku z tym, krótki przegląd twitt’n’trade:

1. Q-Rich w Memphis za Darko Milicica. Od razu zaczęła się serenada obrońcy Knicks:

  • To the memphis fans I appreciate the support and well-wishes, I also look forward to playin there and tryna get things turned around.
  • To all the knicks fans hittin me up, I appreciate the support and well wishes. Much love yall. I enjoyed bein a Knick. The Garden was GREAT!

2. Kenny Smith ćwierka o tym, że Amare wylądował już jedną nogą w Golden State:

  • Looks like Amare in GSTATE!

Skoro już o Amare mowa, to strasznie zaczyna już tęsknić za Shaqiem:

  • I’m going to miss Shaq, he was a lot of fun to play with. Shaq your the man

3. A Shaq już ofecjalnie ogłosić, że jego statystyki nie są jeszcze tak dobre, żeby miał zakończyć karierę. Ogłosił więc, że będzie grał przez kolejne 3 lata:

  • My numbers are not good enough to retire 3 more yrs left