4-na-1: obrabiamy Budenholzera

Siadamy na tarasie ze szklanką czystej w rękach i patrzymy na krople deszczu bijące się o dominację na parkiecie. Rozmawiamy o przemijającym życiu, próbujemy zdefiniować cel naszego jestestwa, obalamy teorie strun. Ciepły, wiosenny wiatr uderza nas po twarzach i pomaga zachować trzeźwy umysł. Ciemne chmury na moment rozjeżdżają się na boki i robią miejsce dla nieśmiało przebijających się promieni słońca, które za moment zamienią się w majestatyczną tęczę, dumnie prężącą muskuły na niebiańskim monumencie. Jeśli ciemnie chmury to metafora dla Bucks za czasów Jasona Kidda, tak przebijające się słońce, to nadzieja na lepsze jutro z trenerem Budenholzerem. Chyba.

Rozmowa o przyjściu Budenholera do Bucks była długa, dlatego przedstawiam tylko najważniejsze myśli Maćka, Mateusza i Michała. Miłej lektury.

Michał Górny (@swiatkoszykowki): Bucks z „prawdziwym trenerem” mogą pokazać znacznie więcej niż za kadencji Kidda. Budenholzer pokazał dlaczego jest w gronie jednych z najlepszych trenerów w NBA. Może nie jest to półka Gregga Popovicha czy Brada Stevensa, jednak jego umiejętności gospodarowania „zasobami ludzkimi” są powszechnie znane. 2016 – Atlanta Hawks – to ma szansę powtórzyć się w Bucks. O ile w parze z nowym szkoleniowcem przyjdzie kilka zmian kadrowych. Giannis powinien być zadowolony, bo nie tylko do jego drużyny trafia dobry szkoleniowiec, to jeszcze klub stara się pokazać jak ważny jest dla nich „Antek” organizując z nowo zatrudnionym coachem spotkanie.

Maciej Kwiatkowski (@mackwiatkowski): „Coach Bud Lite” ma talent do tego, żeby grać najlepszymi graczami danego dnia. Nie wiem czym dokładnie to jest, ale w czwartych kwartach czy końcówkach spotkań nie gra zawodnikami, którzy na to nie zasłużyli. Nie obejrzysz także sytuacji, w których Ersan Ilyasova gra ostatnie 12 minut meczu z dogrywką i nie może trafić rzutu. Zmieni go Mike Muscala, nawet jeśli do końca meczu pozostaną trzy minuty. Bud ma szybki spust. W kombinacji tych kwestii może być najlepszym trenerem w NBA. Wie kim grać.

Atak w Atlancie był ten sam, co grany jest obecnie w większości klubów NBA – może kilka lat wcześniej, niż coraz większa ilość drużyn, a dziś już praktycznie wszystkie zdecydowały się na ustawienia 4-1 (z rolującym centrem) czy 5-0 (z popującym). Więc prawdopodobnie, jeśli nie rolujesz twardo – a nie widzę takiego gracza w Milwaukee – fan Bucks może zapomnieć o 35 minutach na mecz współdzielonych przez (Monroe’a), Zellera, Hensona i Makera. Giannis na pozycji nr 5 powinien grany być częściej. Wokół niego shooting, mądre rozwiązania, gra przez „koszyczki”, wykorzystanie „slip-screenów”. Pierwsze strony zeszytów Brada Stevensa i Gregga Popovicha. Jeszcze przed rokiem Bud był powszechnie w Top-10 najlepszych trenerów NBA, a moim zdaniem, z uwagi na to co napisałem w akapicie nr 1, jest jednym z najlepszych trenerów NBA w sezonie regularnym.

Znak zapytania dotyczy usprawnień w seriach play-offowych. Nie czerwone flagi, ale najzwyczajniej pytanie. Z tej strony nie dał się dotychczas poznać. Ani źle, ani dobrze. Inna rzecz, że brakowało mu w jego składach talentu z absolutnego topu. W Bucks go znalazł i przekonamy się dopiero wiosną jak go wykorzysta (spoiler: Bucks zrobią play-offy).

Druga – ważniejsza rzecz moim zdaniem – to czy i jak będzie potrafił się komunikować z młodymi zawodnikami Bucks, którzy wciąż jeszcze są na dorobku. Patrzę na kadrę ludzie w San Antonio, których współprowadził z Popovichem przed objęciem Atlanty i patrzę na doświadczonych graczy, których miał w Atlancie i widzę, że szatnia Bucks będzie dla niego nowym doświadczeniem. W Spurs i Hawks role były podzielone dobrze przez menedżment. Tu widzę całe grono zawodników, którzy chcą mieć piłkę w rękach i mogliby czuć się lepiej, gdyby mieli ją dłużej.

Dlatego – trzecia rzecz – ważne będzie dla samego Budenholzera, po jego przejściach z Travisem Schlenkiem w ostatnim roku, to by komunikacja z Jonem Horstem była tip-top. Myślę, że ważne będzie to, aby menedżment słuchał trenera i jego podpowiedzi w kontekście potencjalnych wymian, czy nawet w sprawie decyzji dotyczącej Jabariego Parkera. W dopiero takim środowisku Budenholzer, mam wrażenie, będzie miał okazję wrócić na szczyty. To także bardzo, bardzo ambitny człowiek i ma ego. Sukces Stevensa i Snydera na pewno mu przeszkadza.

Mateusz Babiarz (@matbabiarz): Bucks nie mogli trafić lepiej – wśród dostępnych trenerów moim zdaniem nie było bardziej kompetentnego niż Mike Budenholzer. Coach Bud w NBA jest już ponad 20 lat. Zaczynał w Spurs jako video-coordinator (ładna nazwa dla człowieka, który analizuje mecze i wycina z nich najważniejsze fragmenty dla sztabu szkoleniowego). Pod tym względem jego kariera jest więc podobna choćby do Erica Spoelstry z Miami Heat.

Popovich szybko dostrzegł jego zmysł taktyczny i to, że ma dobrą rękę do pracy z młodszymi graczami. To zaowocowało wciągnięciem go na ławkę, gdzie został aż do momentu, gdy o jego umiejętnościach wiedziała już cała liga. Przechodząc na stanowisko pierwszego trenera w Hawks miał cztery mistrzowskie pierścienie i doświadczenie z pracy z najlepszymi (Duncan), wybitnymi graczami spoza USA (Ginobili, Parker) czy młodymi zawodnikami na dorobku przechodzącymi drogą od wyboru z końcówki loterii do HoF (Leonard). Po co to wszystko piszę? Po to, by uzmysłowić, że Mike ma wszystko by z sukcesami poprowadzić karierę Antetokounmpo.

Dlatego, gdy Hawks postanowili wysadzić zespół w powietrze i jasnym stało się, że Bud jest dostępny do wyjęcia (nie chciał umyślnie przegrywać + był za drogim trenerem na tankowanie) to Bucks szybko się na niego zasadzili. To samo w sobie jest bardzo nie-Bucksowskie, bo oni w takiej sytuacji zwykle coś spieprzą, ale tutaj od razu ustalili warunki + dali Mike’owi możliwość spotkania z Giannisem (i Khrisem). Po tym jak Grek powiedział, że jest „sprzedany” na pomysły kandydata jasne było, że Budenholzer będzie nowym trenerem w Wisconsin.

Czego się można po nim spodziewać? Po pierwsze zaczyna od razu od dużej zagwozdki – co zrobić z Parkerem. Ta decyzja może mieć bardzo duży wpływ na kolejne lata i osobiście stawiam na to, że nie da zielonego światła na wielkie pieniądze dla Jabariego, bo w ten sposób może zamknąć na długo budżet i doprowadzić do tego, że MIL staną się kolejnymi Hawks – za dobrzy na wzmocnienia przez draft, za słabi na walkę o tytuł. Jeżeli zarząd zostawi mu więcej budżetu, to spodziewam się w krótkim czasie większej ilości wartościowych weteranów w składzie. Przede wszystkim jednak spodziewam się (w końcu) wartościowych setów w ofensywie i obrony, która nie będzie skuteczna tylko w 10% przypadków (cześć Jason).

Podsumowując. Macie gwiazdę – Giannis, macie drugą i trzecią opcję – Khris i Bledsoe, są młodzi naciskający – Brogdon i Maker, macie w końcu trenera – teraz pora na wynik i sam awans do drugiej rundy nie powinien być wystarczający.

Reklama

5-na-4: Podsumowanie rankingu Bucks.pl

Przed nami długo wyczekiwane rozpoczęcie sezonu, który dla Kozłów ma być szczególny. Strasznie boję się tego napompowanego balonu oczekiwań, bo wiem, że im większe oczekiwania, tym bardziej bolesne będzie rozczarowanie na koniec sezonu. Dlatego, żeby jeszcze na moment nacieszyć się ciszą i spokojem jaki niesie ze sobą preseason, wróćmy na moment do podsumowania naszego rankingu bucks.pl

#1 Giannis Antetokounmpo
#2 Khris Middleton
#3 Malcolm Brogdon
#4 Thon Maker
#5 Tony Snell
#6 Greg Monroe
#7 Jabari Parker
#8 DJ Wilson
#9 Jason Terry
#10 Sterling Brown
#11 Matthew Dellavedova
#12 Mirza Teletovic
#13 Rashad Vaughn
#14 Gary Payton II
#15 John Henson

Krótka wymiana myśli na twitterze z Maćkiem, Adamem, Michałem i Piotrem:

1. Twoja pierwsza reakcja po przeczytaniu rankingu?

Maciej Kwiatkowki (szostygracz.pl): Jeżeli jest to ranking tego jak dobrzy będą zawodnicy, to debiutanci są klasycznie przecenieni – ale to „klasyczne”. Chce się, żeby DJ Wilson (zwłaszcza on) i Brown byli od razu dobrzy, ale Delly to dobry gracz, Teletović solidny. Jeżeli Wilson i Brown osiągną ten poziom, Bucks wygrają 50 meczów. Czy ktoś jeszcze lubi Hensona?!

Adam Szczepański (szostygracz.pl): Jeśli 40-letni Jason Terry jest na 9. miejscu z głębią Bucks musi być źle.

Michał Górny (mvpmagazyn.pl) : Brak Thona Makera w pierwszej trójce, heh. A tak poważnie to może trochę boleć ostatnia, piętnasta pozycja Johna Hensona. No ale to już zasługa samego zainteresowanego, który miał szybciej się rozwijać niż ma to miejsce. Poza sezonem 2013/14 Henson niczym specjalnym się nie wyróżnił. A szkoda!

Piotr Zarychta  (zkrainynba.com): Trochę zaskoczenie. Nie spodziewałem się aż tak niskiej oceny Johna Hensona. Dziwi mnie aż tak niska pozycja Jabariego Parkera i Matthew Dellavedovy. Osobiście nieco wyżej bym ich poustawiał, ale w sumie ranking nie jest taki zły. W przypadku Delly’ego, gdyby się dowiedział, to pewnie podziałałoby na niego mobilizująco.

2. Kto został niedoceniony? Kto zdecydowanie za wysoko?

Maciej Kwiatkowki (szostygracz.pl): Rozumiem, że Jabari Parker spadł z #3 na #7 bo nie zagra do lutego. Jak pisałem wyżej – Delly i „Telly” są niedocenieni. W żadnym wypadku Jason Terry nie powinien być przed nimi. Myślę, że Monroe jest lepszym graczem, niż Snell nawet w tej NBA obecnie. Zobaczymy co Snell pokaże po otrzymaniu kontraktu.

Adam Szczepański (szostygracz.pl): Delly powinien się obrazić, że znalazł się za Terrym.

Michał Górny (mvpmagazyn.pl) : Można się kłócić o pozycję Parkera, który ze względów zdrowotnych zbyt wiele nie pokazał. Lub też inaczej mówiąc, nie miał szansy pokazać zbyt wiele. Poza tym bez większych zaskoczeń.

Piotr Zarychta  (zkrainynba.com): Zdecydowanie za nisko jest Delly. Dla mnie taki dobry duch drużyny To czym zawsze się wyróżniał to zaangażowanie i tym nadrabiał i do dzisiaj nadrabia swoje braki fizyczne. Parker to dla mnie gracz numer 2 w Bucks. Oczywiście problemem w jego przypadku jest zdrowie. Ale bez niego to jest drużyna na maks drugą rundę. Z nim zdrowym potencjał jest na walkę z Cleveland Cavaliers.

3. Kto w przyszłym sezonie zrobi największy skok?

Maciej Kwiatkowki (szostygracz.pl): Thon Maker. Mam wątpliwości, ale coraz mniejsze. Broni obręczy, rzuca za trzy i ma ten wewnętrzny „drive” – nie potrzeba nic więcej. Jego „upside” może nie być na poziomie All-Star, ale jeżeli sięgnie poziomu Middletona i Parkera, Bucks będą w znakomitej sytuacji na przyszłość.

Adam Szczepański (szostygracz.pl): To musi być Thon Maker. Powinien wyjść z tej roli startera na kilka minut i stać się zawodnikiem, który rzeczywiście zacznie regularnie robił różnicę na parkiecie.

Michał Górny (mvpmagazyn.pl) : Nie chcę być monotematyczny, ale stawiałbym tutaj na Antka. W przypadku tego typu zawodników progres z sezonu na sezon przychodzi coraz trudniej, bo wyżej jest postawiona poprzeczka.

Piotr Zarychta  (zkrainynba.com): Bardzo bym chciał, żeby to był Thon Maker, ale obawiam się, że tak nie będzie. Jego skok przewiduję na sezon 2018/19. Teraz mam wrażenie, że sporo może podskoczyć Gary Payton II. Trochę w tym sentymentu zarówno pod kątem jego ojca, jak i defensywnego stylu gry. Ale mam wrażenie, że już teraz może zniwelować rolę Jasona Terry’ego do maskotki na ławce.

4. Giannis MVP, Bucks 50 wygranych i półfinał wschodu. Zgadzasz się?

Maciej Kwiatkowki (szostygracz.pl): Nie, nie, tak. Myślę, że Bucks zrobią półfinał Wschodu, bo pokazali w serii z Toronto jak defensywnie niewygodnym rywalem mogą być. Bucks nadchodzą. Muszą się najpierw tylko w okolicach lutego zebrać do kupy. Do tego czasu problem Kidda, startującego centra, niejasności z pozycjami PF/C mogą być tematem.

Adam Szczepański (szostygracz.pl): Bardzo stawiam na świetny sezon Giannisa, na to, że będzie w top-3 wyścigu po MVP i że pociągnie Bucks, ale nie aż na 50 zwycięstw. Druga runda playoffów jak najbardziej wydaje się w ich zasięgu.

Michał Górny (mvpmagazyn.pl) : Chciałbym. Jednak nie wierzę w spełnienie wszystkich punktów. Giannis będzie brany pod uwagę w dyskusji o tytuł najbardziej wartościowego gracza w NBA, Bucks wygrają 40-45 spotkań. Natomiast półfinał Wschodu? To chyba najbardziej realny cel dla „Kozłów” i kto wie, czy gdzieś tam w play-offs będziemy mówić „Ej oni są w stanie wygrać tę serię”.

Piotr Zarychta  (zkrainynba.com): Jest na to potencjał. Giannis przy braku Parkera może wykręcać cyferki zbliżone do triple-double. Jeśli chodzi o zwycięstwa, to Bucks mogą dojechać do 50 wygranych, chociaż z mojego punktu widzenia nieważne ile meczów wygrasz, a jak daleko dojedziesz w playoffs. I właśnie tu kluczowe będzie na kogo trafią Bucks. Muszą mieć jak najwyższe miejsce, żeby trafić na jak najłatwiejszego rywala. Miejsce poniżej czwartego może oznaczać granie z Celtics, Wizards, Cavs albo Raptors. A tu wcale nie muszą być faworytami.

Dzięki za czas i odpowiedzi, chłopaki! W między czasie ranking nam się trochę zdezaktualizował. Z Bucks pożegnał się już GPII przez co zostaliśmy teraz z 14 zawodnikami w składzie (kontraktu nie dostali też testowani Green, Anthony i Rush). Henson się cieszy, awansował o jedno oczko do góry – na jego obronę, w meczach preseason pokazał trzykrotnie świetne zagranie, które mogłoby mu uratować tyłek – wyjście po za słonie na wysokość osobistych, dostaje piłkę i odgrywa automatycznie na skrzydło do czającego się Snella/Middletona. Nic więcej. Ale nawet taka drobna rzecz jak szybkie rozrzucenie akcji byłoby wystarczające, żeby stał się choć trochę wartościowym zawodnikiem Kozłów.

3-x-4 – zdemolowaliśmy szatnię, wygoniliśmy Redda z jacuzzi i gadaliśmy o Bucks.

W listopadzie byliśmy na piwie w Milwaukee, a tym razem wpadliśmy nagle na halę Bucks z nadzieją, że uda się oddać parę rzutów. Michał dał popis demolując szatnię Kozłów  po niecelnym buzzerze na 40 sekund przed regulaminowym czasem, a potem Maciek zaczął nam jeszcze raz tłumaczyć zasady działania swojego MSRa. Robił to tak głośno i sugestywnie, że nawet Michael Redd zdecydował się zwolnić nam wcześniej jacuzzi. Po prawie dwóch godzinach, w końcu udało mi się zmienić temat.

reddjacuzzi

Dawid Księżarczyk: 1. Czy po ostatnich zmianach w Bucks nie masz wrażenia, że dmuchamy sztucznie balon pełen oczekiwań na nieuchronny sukces młodych Kozłów przez co jednocześnie nakładamy na nich olbrzymią presję? Na ile młodzi zawodnicy będą w stanie spełnić pokładane w nich nadzieje już w tym sezonie?

Michał Kajzerek: Myślę, że Jason Kidd i jego podopieczni będą mierzyć siły na zamiary. Mają bardzo fajną ekipę, ale też bardzo zagadkową. Są interesującym – w kontekście samej rywalizacji – problemem dla najlepszych drużyn wschodu, ale celem nr 1 jest dla sztabu poszukiwanie optymalnej ścieżki przy jednoczesnym wzmacnianiu prestiżu gry dla Bucks. Zbliżają się okienka, w których Bucks mogą ugrać coś więcej niż młody talent, potencjalną gwiazdę czy gotowego na nowy start weterana. Dlatego systemem, elastycznością, otwartością na nowych graczy będą próbowali zachęcać zawodników do potraktowania koszykówki z Milwaukee bardziej serio. W międzyczasie Giannis i Jabari zaczną coraz szerzej rozwijać skrzydła. Są trochę jak T-Wolves wschodu – interesujący, ciekawi pod względem atrakcyjności oglądania ich gry, ale także cały czas nabierający doświadczenia.

Dawid Lenkiewicz: Bucks mieli bardzo dobry poprzedni sezon, dlatego też zrozumiałe jest oczekiwanie od nich jeszcze więcej w nadchodzącym sezonie, zwłaszcza że zdecydowali się na dość poważną inwestycję w Grega Monroe i do gry wróci Jabari Parker. Pytanie tylko na ile faktycznie ten odmłodzony skład będzie potrafił podnieść się, gdy pojawią się cięższe momenty, a takie przeżywa przecież każda drużyna. Odejście kilku weteranów może mieć tu jednak negatywny wpływ na Bucks, a przyjście Monroe może nie okazać się aż tak dużym wzmocnieniem (Greg potrzebuje izolacji, by być skutecznym w ataku, co może źle wpłynąć na flow ataku Kozłów). Dlatego mimo bardzo ciekawego młodego core wcale nie zdziwiłbym się gdyby Bucks zamiast włączenia się do walki o najwyższe miejsca na wschodzie, w nadchodzącym sezonie walczyli po prostu o dostanie się do playoffs.

Maciej Kwiatkowski: Skoro GM Bucks John Hammond powiedział przed kilkoma tygodniami, że „spróbujemy w przyszłym sezonie zrobić krok od bycia dobrym, do bycia …dobrym.”, w ten sposób studząc nastroje, to spodziewam się, że zawodnicy słyszą podobne rzeczy od sztabu trenerskiego. Nie oczekuje się nagle teraz skoku na poziom 50-55 zwycięstw. Amerykańskie duże media musiałyby podejrzewam zobaczyć Bucks dwa razy z rzędu w finale Wschodu, by zaczęto mówić o presji. To wciąż team, który siedzie sobie spokojnie na pasie startowym i dopiero odpala silniki.

2. Jaki wynik Bucks w przyszłym sezonie będziesz uważał za sukces, a jaki by cię rozczarował?

Michał Kajzerek: Jeżeli wszystkie zmiany w off-season przyniosą rotacji to, czego potrzebowała lub czego jej brakowało, to Bucks stać na walkę o drugą rundę play-offs. Kluczowa będzie w tym kontekście rola weteranów. Play-offy to moment, kiedy ich wsparcie może być game-changerem serii. Jestem też ciekaw jak poradzi sobie Jabari Parker z intensywnością gry. Dla niego to praktycznie debiutancki sezon. Jeżeli przebrnie przez całe rozgrywki, w play-offach stawi czoła zupełnie nowemu wyzwaniu pod względem odporności. Może mieć bardzo duże znaczenie dla sukcesów Bucks w kolejnym sezonie.

Dawid Lenkiewicz: Jeśli chodzi o sam wynik drużynowy, rozczarowaniem z pewnością będzie nie dostanie się do playoffs, a sukcesem będzie powtórzenie wyniku sprzed roku. Patrzyłbym jednak przez nieco inny pryzmat na nadchodzący sezon Bucks. Drużyna pozbyła się weteranów i być może ważniejsze od samego wyniku będzie jak na te zmiany zareaguje ten młody zespół i czy rzeczywiście jest tu szansa i pomysł by zbudować jedną z lepszych drużyn na wschodzie, ale za kilka sezonów.

Maciej Kwiatkowski: +50 zwycięstw będzie wielkim sukcesem, +45 będzie sukcesem. Spodziewam się postępów po Antetokounmpo, Carterze-Williamsie i spokojnego progresu Hensona. Nie podoba mi się natomiast dopasowanie Monroe i zaczekamy pewnie 3-4 miesiące sezonu, zanim Jabari Parker zacznie się poprawiać po tak długiej rehabilitacji. Jason Kidd to (już) świetny trener, więc cała nadzieja w nim, że widzi to lepiej, niż ja widzę. 

3. Kto powinien być naszym go-to-guy’em w kluczowych momentach meczu?

Michał Kajzerek: Nie wiem czy Jason Kidd będzie naciskał na to, aby był to jeden gracz. Nie sprawia wrażenia trenera, który szuka w swojej rotacji zależności. Jeżeli takie są, na pewno będzie próbował je wykorzystać. Odnoszę jednak wrażenie, że Bucks chcą grać koszykówkę, która nie będzie ich szufladkowała i która nie sprawi, że staną się jednowymiarowi. To też determinuje podejście do graczy. Jednego dnia closerem i go-to-guyem może być Greg Monroe, innego rosnący w siłę Giannis Antentokounmpo, drugiego Jabari Parker, Khris Middleton lub Michael Carter-Williams. Kidd ciągle uczy się być lepszym „in-game” coachem, dlatego potrzebuje czytać grę rywala i dobierać doraźne rozwiązania.

Dawid Lenkiewicz: Jabari Parker. Nawet jeśli nie będzie od początku potrafił udźwignąć ciężaru gry na swoich barkach i brać odpowiedzialności za końcówki spotkań, musi się tego nauczyć i z prawdopodobnie cała organizacja widzi go właśnie w takiej roli. Nie ma innej drogi niż po prostu oddanie mu piłki i zbieranie doświadczenia.

Maciej Kwiatkowski: Prawdopodobnie Monroe. Z drugiej strony w takich najbardziej kluczowych momentach, trudno jest dograć piłkę do post-up. Więc ta będzie pewnie spoczywać w rękach graczy obwodu. Myślę, że Antek ma tutaj niespodziewaną rolę do objęcia. Jego postępy w grze 1-on-1 w ostatnim sezonie były jednym z największych ‚leapów’ jakie widziałem w ostatnich latach.

4. Z Parkerem na PF w zeszłym sezonie, przeciwnicy rzucali z 62% skutecznością pod obręczą. Czytałem, że przy obecnym składzie, w planowanej rotacji Kidda znajduje się miejsce na smallball z Giannisem na C. Czy przyjście Monroe w jakimś stopniu poprawi defensywę i grę na deskach Bucks?

Michał Kajzerek: Monroe i defensywa to trochę oksymoron. Z tym elementem u nowego centra Bucks jest jeszcze sporo pracy, ale bardzo agresywna obrona Bucks na obwodzie (tak, jak w poprzednim sezonie), może pomóc drużynie z Milwaukee schować Monroe tak, jak zrobili to Hornets dwa sezony temu z Alem Jeffersonem. Siłą defensywy ekipy z Wisconsin pozostanie pierwsza linia, agresywne switchowanie i krycie różnych graczy przez różnych obrońców. Tom Thibodeau zgrzyta zębami, gdy to widzi, ale Bucks mają na tyle wszechstronnych graczy, że mogą sobie pozwolić na taką grę. Druga linia obrony z Parkerem na czwórce i Monroe na piątce może być de facto jedną z najsłabszych w lidze. Natomiast gra na deskach Bucks zyskała wraz z Monroe dużo mocy. Spodziewam się próby gry Monroe z Johnem Hensonem na pozycjach 4-5 – dwóch świetnych post-up playerów. Trochę ucierpi spacing, ale ta dwójka w niektórych match-upach może stanowić solidną przewagę – trochę old-school, ale Kidd jest na etapie eksperymentowania. Natomiast Monroe z rozciągającym grę Parkerem to dokładnie to, czego środkowy potrzebuje.

Dawid Lenkiewicz: Monroe tytanem defensywy nie jest, a raczej sam będzie stwarzał problemy i przeciwnicy będą starali się go ogrywać. Greg jest solidnym obrońcą 1vs1 i potrafi często ustać przeciwko silniejszym centrom, ale jego braki atletyzmu i szybkości będą wychodzić przy obronie P&R oraz przy szybkiej rotacji. Monroe po prostu musi grać z dobrym obrońcą na PF, a nie wiem czy w planach Kidda jest granie dużych minut duetem Henson – Monroe, co tak naprawdę gryzie się ze smallballową wizją. Jest tu problem, którego rozwiązanie może być jedną z najważniejszych rzeczy dla sztabu trenerskiego Bucks.

Maciej Kwiatkowski: Na pewno Monroe poprawi grę na deskach, ale będę zaskoczony jeśli Bucks skończą sezon w Top-7/8 obrony. Agresywny system defensywny Seana Sweeneya może pomóc przykryć niedociągnięcia fizyczne Monroe’a. Ale będziemy widzieć teamy, które po prostu będą brać go do pick-and-rolli. Monroe nie jest shot-blockerem i nie potrafi jak Pachulia być swego rodzaju rim-protektorem wyłapując faule ofensywne. Bucks to jeden z 5 najbardziej intrygujących mnie teamów przed sezonem 2015/16, bo jest to duże wyzwanie dla Kidda, którego strasznie lubię. Ja mógłbym nie wiedzieć co z tym wszystkim zrobić.

3-na-4, czyli siedzimy w Milwaukee i dyskutujemy o Bucks

W zeszłym tygodniu zebrało się gremium maniaków, którzy przy dietetycznej coli, sojowych knyszach i wegetariańskich pizzach na cienkim, bezglutenowym cieście zdecydowało się rozwiązać palące problemy naszych miejscowych Kozłów. Spotkaliśmy się z Adamem, Kosmą i Michałem jak zawsze w Zaffirosie przy Farwell Avenue, miejscu, które darzymy wyjątkowym sentymentem. Omówiliśmy rolę Woddy’ego Allena jako pierwszej klasy pimpa, pomachaliśmy zakrwawioną miotłą jak w reklamie Amnesty International, a na moment nawet zająknęliśmy się, czy Krychowiak jest wart 30 baniek. A w przerwach gadaliśmy o koszu.

1. Ze wszystkich obrońców NBA, tylko Bryant, Ellis, DeRozan, Jackson i Curry oddali więcej rzutów od Knighta, ale większym ballhogiem od Brandona, który oddaje rzut średnio po prawie 5,5 kozłach i przeciętnie ma piłkę w rękach przez 5 sekund akcji, jest tylko i wyłącznie Reggie. Czy zaryzykowałbyś ograniczenie minut Knighta lub ewentualne przesunięcie go na SG mimo, że gra najlepszy sezon w karierze, ale jednocześnie wiedząc, że z nim na parkiecie jesteśmy -5,8, a bez niego +12,4?

Michał Kajzerek: Nie, nie ograniczałbym Brandon w ten sposób już na tym etapie sezonu. Bucks muszą wiedzieć w jakiej grają lidze – nie walczą o mistrzostwo, a Knight ciągle się próbuje rozwijać. Jason Kidd musi dać mu czas na poprawę egzekucji w pick-and-rollu. Jeżeli Knight okaże się oporny i nie będzie przyswajał nowej wiedzy, Bucks – tak jak Pistons, gdy zdecydowali się go oddać – będą musieli poszukać innego rozwiązania na jedynkę. Przesunięcie na SG jest ciekawym rozwiązaniem – nie oglądałem Kinghta tak długo, aby wymądrzać się na temat jego gry off-the-ball, ale Kidd może próbować grać nim jako off-guardem, czemu nie.

Adam Szczepański: Spojrzałbym na to nieco inaczej. Knight nie jest playmakerem i raczej nim się nie stanie, ale nie ma jeszcze 23 lat, rozgrywa bardzo dobry sezon, a zaraz będzie trzeba mu zapłacić. Dlatego warto dać mu teraz grać, trzymać piłkę, rozwijać się i popełniać błędy na jedynce, bo to może pomóc w przyszłości, kiedy już Bucks znajdą zawodnika, który obok niego będzie grał jako point guard. W tym momencie nie ma w składzie rozgrywającego, któremu można by oddać piłkę. A jeśli Knight nie spełnia oczekiwań drużyny i nie jest w planach, też warto zostawić jak jest, dalej podbijać jego wartość i wytransferować go przed trade deadline.

Kosma Zatorski: Nie. Brandon Knight gra swój najlepszy sezon w karierze, notuje blisko 10 asyst, ma najwyższy PER w drużynie… Zresztą czy rzeczywiście w tym wypadku powinniśmy bawić się w rygorystycznych statystyków powołujących się na liczbę kozłów? Czy Knight byłby lepszym graczem, gdyby oddawał rzut po czterech kozłach? Statystyki są super, ale czasami mam ich dosyć. Cieszmy się grą. Brandon gra kozacki sezon! Bucks nie tankują! To także olbrzymia jego zasługa. Martwi mnie inna rzecz. Po przyjściu Baylessa zaginął nasz ulubieniec Nate Wolters.

2. Czy już w tej chwili można mówić, że Bucks będą pewniakami do playoffów, jeśli tylko poprawią grę na deskach i skuteczność z gry, czy brakuje jeszcze czegoś więcej?

Michał Kajzerek: Ten zespół jeszcze kilka miesięcy temu wyglądał koszmarnie. Perspektywy Bucks zmieniły się dzięki zdecydowanie lepszej atmosferze wewnątrz ekipy i obraniu konkretnych priorytetów. Skupili się na obronie, a ta wymaga samodyscypliny, co z kolei wpływa na konieczność zbudowania dobrych kontaktów pomiędzy zespołem i trenerem. Kidd nadal sprawdza swoje opcje. Z czasem będzie potrzebował lepszego kreatora na jedynce, ale w tym zakresie wiele zrekompensować może Giannis, jeśli nabierze ogłady jako point-forward, już jest znakomity.

Adam Szczepański: Bucks są bardzo pozytywnym objawieniem w tym momencie, ale jeszcze ostrożnie podchodziłbym do ich szans na playoffy. Co prawda to słaby Wschodu, więc te szanse są spore, zwłaszcza jeśli do bardzo dobrej obrony dołożą skuteczniejszy atak, a liczę, że Giannis i Jabari z biegiem sezonu będą w tym coraz lepsi. Ale… do tej pory mieli bardzo korzystny kalendarz, według basketball-reference.com najsłabszy w całej lidze, pokonali póki co tylko dwie drużyny z dodatnim bilansem, dlatego o pewniakach na playoffy jeszcze bym nie mówił.

Kosma Zatorski: Bucks idą na majstra! A tak na serio, to na dziś (9-7) wszystko wygląda za dobrze. Hawks, Heat czy Cleveland na pewno ich wyprzedzą. U nich wszystko fajnie zagrało. Nagle stali się taką hipsterską ekipką wschodu przejmując ten tytuł od Raptors, którzy w pięknym stylu wkraczają do mainstreamu. Nie wiadomo, czy Bucks chcą playoffów juz teraz. Czy nie zaczną handlować Larrym Sandersem, Ilyasową czy Pachullią (ktoś go jeszcze zechce?) Obaj mają umowy na przyszły sezon za 8-11 milionów.
Koziołki w najlepszym wypadku będą biły się o ósmy spot z Brooklynem. Ponad 40 proc. za trzy w październiku to był klasyczny fluke, ale skuteczność Jabari Parkera czy Antka powinna iść w górę z każdym miesiącem. Deska? Skoro najlepszy jest Larry Sanders ze średnią siedmiu piłek w meczu… Nie mam pomysłu, jak ją poprawić.

3. Giannis grał do tej pory na wszystkich pozycjach, oprócz centra. Grając na czwórce ma przewagę szybkości. Grając na trójce niszczy wzrostem. Czy robienie masy, nastawianie się głównie na post-upy i rzucane praktycznie wyłącznie z pomalowanego to dobry pomysł w tym momencie jego kariery?

Michał Kajzerek: Giannis udowodnił wiele rzeczy w tym sezonie. Widać, że Bucks chcą, aby rozwijał się bez narzucania na niego całego zestawu obowiązków. Ten chłopak ma tak duży potencjał i tak wiele schowanych gdzieś jeszcze umiejętności, że odkrywanie ich po kolei może wyjść mu na dobre. Zadbanie o jego rozwój to jedno z największych wyzwań w historii tej organizacji. Boję się myśląc o ostatecznej wersji Antentokounmpo. To chłopak, który celuje w progi*, które niedawno przekroczył Kevin Durant.

(*dwukrotnie przeczytałem „rogi” 😉 – przyp. daveknot)

Adam Szczepański: Wydaje mi się, że w tym momencie Giannis powinien próbować wszystkiego, bo tak na dobrą sprawę nadal nie wiemy w czym on będzie najlepszy i na jakiej pozycji powinien grać. Post-up to coś nad czym też musi pracować, ale lepiej go nie ograniczać. Póki co jest coraz groźniejszy w penetracjach, a też powinien być w stanie z czasem dołożyć solidny rzut z dystansu. Jest zbyt wszechstronny żeby żyć tylko w paint, ale też czekam aż spróbują go na centrze i będzie rzucał haki jak Kareem. (https://www.facebook.com/video.php?v=10152422069577817)

Kosma Zatorski: Już wiemy, że Giannis nie będzie drugim Durantem. Stał się fizycznym dziwolągiem z łapami centra i może mieć trudności ze zrobieniem ze swojego jumpera znaku firmowego. Antek łapie piłkę, jak piłkarz ręczny. Próbowaliście kiedyś rzucać piłką ręczną do kosza? A propos pytania. Nie wydaje mi się, aby to była najlepsza z dróg. Maciek zauważył już jego zachowanie w post-up. Mi rzuca się w oczy częste matchupowanie wysokich, centrów w obronie. To, co mi szczególnie imponuje, to jego ‚playmaking’ abillites – przepraszam, ale po angielsku to znacznie fajniej brzmi. Podania w czasie penetracji, no-looki i tego typu rzeczy. Jego styl troszeczkę zaczyna mi przypominać Juliusa Ervinga i Magica, przy odpowiednim zachowaniu proporcji. W porównaniu z debituanckim sezonem wszystko u niego poszło w górę. I to dynamicznie. Szybko. Cieszę się, naprawdę się cieszę, z przyjścia Jasona Kidda!

4. Czy choke Parkera od początku sezonu powinien nas martwić, czy Twoim zdaniem nie ma się czym przejmować?

Michał Kajzerek: Nie ma się czym przejmować. Jestem super cierpliwy, jeśli chodzi o graczy, którzy mają coś do udowodnienia, dopóki nie mówią, że nie mają nic do udowodnienia, bo to wyprowadza mnie z równowagi. Pozdrowienia dla 21-letniego Mateusza „nie muszę niczego udowadniać” Ponitki.

Adam Szczepański: Nie martwiłbym się o niego, dopiero uczy się NBA i z biegiem sezonu powinien być w stanie ustabilizować swoją formę. Najważniejsze, że potwierdza swój potencjał. Poza tym, podoba mi się jego gra. Nie oglądałem go wcześniej, ale słysząc co chwilę porównania do Melo spodziewałem się strzelca forsującego swoje akcje, tymczasem on póki co bardzo dobrze wygląda jako team player.

Kosma Zatorski: Przejmować? Nie po to kibicuje się Bucks, żeby się przejmować! Przyszłość należy do Milwaukee. Jabari chce podawać rękę sędziom po wygranym meczu, wędruje po szpitalach i szkołach, odbębnia swoje obowiązki debiutanta. Gra na debiutanckiej skuteczności. Nie robi wielkich rzeczy. Oswaja się. Rzucam takie pytanie na koniec. Który gracz Duke doścignął w NBA swój akademicki hype?

Dzięki wielkie za spotkanie. Do zobaczenia na następnym zjeździe – może tym razem w Arizonie?

4-na-5 Co dalej z Bucks? Razem z @mackwiatkowski, @dawlenkiewicz, @llysikowski i @swiatkoszykowki

Bucks skończyli w końcu najgorszy sezon w historii. Przed nami jednak cholernie ciekawe wakacje, po których na pewno wiele się zmieni. Wspólnie z innymi wielkimi fanami Kozłów odpowiadamy na kilka pytań.
1. Zmiana właściciela i draft: czy przed Bucks szansa na to, żeby w końcu odbić się od dna czy początek końca tej drużyny w Milwaukee?
Maciej Kwiatkowski: Herb Kohl, mężczyzna danego słowa, wygląda na to, że pozostawi drużynę w Milwaukee i oczywiście, że nowe właścicielstwo jest szansą na świeże spojrzenie pod kątem strategii kierowania organizacją. Wizja nowych właścicieli może już wyjść przy okazji draftu i wybierania spośród mniej gotowych (Wiggins, Embiid) i gotowych od zaraz (Parker).
Dawid Lenkiewicz: Bucks dopiero zaczęli przebudowę i może nie używałbym tu określenia ‚w końcu’, przecież dopiero co widzieliśmy ich w playoffs. Dzięki wymianie z Pistons pozbyli się szalonego rozgrywającego w postaci Brandona Jenningsa, a pozyskali młode talenty, których i tak już nie brakuje w drużynie. Tankowanie w tym sezonie było zaplanowane i można powiedzieć, że cel został osiągnięty, a Bucks czeka wysoki wybór w bardzo mocnym drafcie. Sytuacja z kontraktami też nie jest najgorsza, więc przy dobrym zarządzaniu organizacją przez nowych właścicieli za kilka lat Bucks mogą wrócić do czołówki ekip z konferencji wschodniej.
Łukasz Łysikowski: Wygląda na to, że zmiana właściciela zamknie wszelkie dyskusje o tym czy Bucks zostaną wygnani z Milwaukee. Jeśli chodzi o draft, to Kozły stoją przed wielką szansą na pozyskanie franchise playera i jeśli tylko nie spieprzą wyboru (o co będzie trudno) to będzie to pierwszy krok do porządnej odbudowy drużyny. Kolejny sezon, nawet z nową gwiazdą w składzie, odibicem od dna raczej nie będzie, ale będzie dużym krokiem w tym kierunku.
Michał Górny: Prędzej nazwałbym to przedłużaniem agonii. O ile nie wydarzy się jakiś cud. (Prawdopodobni) Nowi właściciele Bucks będą musieli mocno się postarać, żeby postawić Bucks na nogi. BMO Harris Bradley Center musi w jakiś sposób przyciągać kibiców. Draft 2014 może być doskonałą okazją na rozpoczęcie „nowego otwarcia”. Pytanie tylko, kogo Ci rzekomi nowi właściciele dobiorą do staffu menadżersko-trenerskiego. 

2. Bucks na pewno mają wybór w TOP4 draftu – kto byłby dla nich najlepszą opcją?

Maciej Kwiatkowski: Andrew Wiggins wygląda na najbezpieczniejszą opcję, jeśli chce wyciągnąć się potencjalnego Top10 gracza NBA. Wygląda jakby w najgorszym wypadku miał zostać Paulem George’m – lockdown obrońcą za 2-3 lata od teraz i graczem, który powoli będzie rozwijał swoją grę z piłką i rzut.
Dawid Lenkiewicz: Szczęśliwe losowanie i wybór z pierwszym numerem może tylko narobić kłopotów Bucks, jako że to Joel Embiid wydaje się być najlepszym graczem w drafcie. Problem w tym, że drużyna ma już kilka ciekawych graczy pod koszem, a brakuje im skrzydłowych, co mogłoby pociągnąć za sobą szukanie ‚upchnięcia’ gdzieś któregoś z graczy z obecnego składu. Ktoś z dwójki Wiggins, Parker (jeśli zgłosi się do draftu) byłby za to świetnym uzupełnieniem i pomógłby wnieść tą drużynę na wyższy poziom.
Łukasz Łysikowski: Każdy z trójki Parker, Wiggins, Embiid. Wybór tego ostatniego uzależniony zapewne będzie od tego jaka przyszłość czeka w Milwaukee Larry’ego Sandersa. Jeśli ten będzie na wygnaniu to Embiid będzie tutaj pewnie opcją numer 1-2. Mówi się, że może on mieć największy upside ze wszystkich topowych graczy. Parker to gotowy produkt do gry na najwyższym poziomie, Wiggins raczej też. Ciężko wybrać mi jednego z tych graczy jako najlepszą opcję, uważam, że każdy wybór Bucks będzie po prostu dobry.
Michał Górny: Tutaj nie ma, co starać się o jakieś wywindowane odpowiedzi. Andrew Wiggins wydaje się być najlepszym wyborem, jeśli chodzi o budowanie drużyny. To on powinien być najbardziej „NBA Ready” z dostępnej trójki Wiggins,Parker,Embiid. Bucks potrzebują kogoś od zaraz by rozpocząć nowy start. 

3. Czy Bucks powinni zatrzymać Sandersa na kolejne lata?

Maciej Kwiatkowski: Sanders miał fatalny sezon, ale nawet w nim bronił obręczy na hibbertowym poziomie 41,6%. Każdy team NBA niemający w składzie LeBrona Jamesa potrzebuje takiego gracza, dlatego gdyby tylko Bucks wystawili go na listę transferową to dzwoniłby praktycznie każdy. Lepszym rozwiązaniem będzie zaczekać i jeśli już, to przehandlować go w lutym 2015.

Dawid Lenkiewicz: Nie. Sytuacja byłaby bardzo prosta, gdyby mogli wybrać Embiida, ale nawet bez tego wyboru powinni poszukać miejsca, gdzie Sanders mógłby wylądować. Gracz dostał nowy kontrakt i od razu pojawiły się z nim problemy, a to nigdy nie wróży dobrze na przyszłość. Larry tak naprawdę sam obniżył swoją wartość transferową, ale wciąż jest cenionym centrem i w dobrym otoczeniu mógłby dojrzeć i znowu siać postrach w obronie. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje tak młoda drużyna jak Bucks jest gracz, który obniża morale, demoralizuje i stwarza problemy.

Łukasz Łysikowski: Raczej nie. Sanders miał świetny sezon 2012/13 czym zaostrzył apetyty ekspertów przed dopiero co skończonymi rozgrywkami. Ekscesy pozaboiskowe, kontrowersyjne wypowiedzi i słaba postawa w meczach, w których miał okazje wystąpić sprawiła, że w Milwaukee powoli zaczynają żałować kontraktu jaki z Sandersem został podpisany. Temu gościowi może brakować autorytetu, doświadczonego weterana, od którego mógłby nauczyć się poprawnej postawy. Jeśli ta się nie zmieni to Bucks powinni mu podziękować.

Michał Górny: Co by nie mówić Larry Sanders ma szansę być graczem, który rok po roku będzie wymieniany, jako główny pretendent do tytułu DPOY. Jest jedno ALE. Larry Sanders musi zapomnieć o bójkach w barach i paleniu marihuany jak również radosnych tyrad na temat swoich prywatnych badań nad tym środkiem. Przynajmniej dopóki NBA nie wprowadzi „legalizacji”. Mniej Larry’ego w Sandersie i powinno być znacznie lepiej. Tylko czy to możliwe ?  Jeśli nie Bucks powinni szybko zdecydować o przeniesieniu Sandersa do innej drużyny z najlepszą ofertą na rynku.

 

4. Czy Bucks powinni zmienić trenera po najgorszym sezonie w historii?

Maciej Kwiatkowski: Na pewno, ale nie wiem czy stać Bucks na lepszego trenera niż Larry Drew. Wszystko zależy od nowego właściciela i draftu. Bucks muszą zdobyć kilka punktow w atrakcyjności, aby skusić kogoś z najwyższej półki.

Dawid Lenkiewicz: Nie. Larry Drew potrzebuje prawdziwej szansy na przebudowę i kilku lat na rozwój młodych graczy. Dopiero za 2-3 sezony powinniśmy go naprawdę rozliczyć i wtedy szukać ewentualnego rozwiązania problemu. Młode drużyny muszą dojrzeć, zgrać się, tak samo trener potrzebuje więcej czasu, by wdrożyć swój system. Tak słaby sezon był tak naprawdę w jakiś sposób zaplanowany i niesprawiedliwe byłoby zrzucenie winy na trenera.

Łukasz Łysikowski: Nie sądzę. Ze składem jakim dysponował Larry Drew nikt inny nie wykręcił by lepszego wyniku. Ciężko jest oceniać pracę trenera po takim sezonie i uważam, że ewentualne konsekwencje będzie można wyciągać w przypadku powtórzenia tak samo złego wyniku w sezonie następnym.

Michał Górny: Tutaj wiele zależy do tego, w jakim kierunku Bucks pójdą w Drafcie jak również od tego, w jaki sposób Hammond (lub nowy GM powołany przez nowych właścicieli Bucks) zareaguje na rynku wolnych agentów. Jednak nie spodziewałbym się JVG na ławce Bucks.

 

5. Kogo z obecnego składu Bucks widziałbyś w składzie drużyn, które weszły do playoffów i jaką odgrywałby rolę?

Maciej Kwiatkowski: Zdrowy Sanders mógłby być rim-protector w pierwszej piątce Dallas, Atlanty i Warriors bez Boguta. Paczulia mógłby grać w Bulls jako zmiennik dla Noaha, Sessions z ławki Indiany, a Khris Middleton oczywiście w Spurs.

Dawid Lenkiewicz: Na chwilę obecną to: John Henson grający jako 4-5 wysoki w rotacji, Ersan Ilyasova jako stretch four z ławki, Brandon Knight, Khris Middleton, Zaza Pachulia i Larry Sanders mogą dać też kilka dobrych minut z ławki w dobrej drużynie. Bucks mają sporo młodych graczy, którzy za 2-3 lata mogą wejść na zdecydowanie lepszy poziom, jednak w tej chwili ciężko szukać tam zawodników, którzy mogliby stanowić o sile swojej drużyny w playoffs.

Łukasz Łysikowski: Giannis Antentokounmpo w Miami Heat. Dlaczego? Otóż historia jest prosta, Heat nie posiadają w swoim składzie żadnego gracza wybranego w drafcie 2013. Ich średnia wieku to ponad 30 lat. Czy nie przydałby się młody gracz, który pomógłby targać torby z lotniska czy byłby odpowiedzialny za zamawianie pizzy? Kolana Dwyane’a Wade’a nie są w najlepszym stanie i nawet lekki plecak to dla niego dodatkowy ciężar. Giannis mógłby być pomocny.

 Michał Górny: Chyba Antka. Wyobraźcie sobie Antka grającego za sezon dwa z Durantem w jednym składzie. Wojciech Michałowicz nie będzie mógł ich rozróżnić w kontrze.