29 marca, słabo grający do tej pory zespół Golden State Warriors z hukiem wjechał do Detroit na mecz z Pistons. Mieli wtedy 18 zwycięstw i 53 porażki. Pistons ciągle walczyli o najwyższe miejsce na wschodzie, a nadchodzący mecz miał być dla nich łatwą przeprawą.
Debiutujący w lidze obrońca, Jason Richardson, wyszedł w tym meczu w pierwszej piątce. Zagrał 37 minut, zdobył 16 punktów, zebrał kilka piłek. Detroit wygrało 110-103, ale J-Rich spowodował, że wszyscy w hali, nawet gracze Detroit, wiwatowali. Był to dosyć dobry okres gry Jasona, zdobywał ponad 14 punktów na mecz, a to był pierwszy mecz to weekendzie gwiazd, w czasie którego wygrał konkurs wsadów oraz dostał nagrodę MVP debiutantów. Jednak, do diaska, teraz to był mecz Detroit – Golden State!
Nie było też pewności, po co kibice przyszli na to spotkanie: cieszyć się z łatwego zwycięstwa, czy też podziwiać Jasona. Wcześniej tego dnia, 6 wynajętych autobusów i sznur samochodów pełen ludzi w koszulkach J-Richa zdecydowało się na 90-minutową podróż z Sagina (rodzinnego miasta Jasona) do Auburn Hills. „Mieliśmy zamiar jechac tylko jednym autobusem, ale co raz więcej osób usłyszało o wyjeździe i …resztę już znacie” – mówiła mama Jasona. W czasie gdy dokładna ilość członków Fanklubu Richardsona jest nieznana, wart odnotować fakt, że słabiutcy Warriors zapełnili halę w Detroit. Na to spotkanie przyszło 22.076 ludzi, dwa dni później na mecz Knicks przyszło tylko 18.241 osób.
Czy to naprawdę minęły dopiero 3 lata? Czy to naprawdę było w 1999 kiedy Jason Richardson został uznany Mr. Basketball w stanie Michigan, a SLAM uwzględnił go w składzie All-American? Ludzie w jego stanie zaczęli go kochać po występach w Magic’s Roundball Classic w ’99, później po wystepie w „the Palace” gdzie zdobył 23 punkty i zapakował z obrotem w powietrzu o 540 stopni! W swoim debiutanckim sezonie w Michigan State od razu zdobył mistrzostwo, później, jako drugoroczniak, był liderem drużyny w zdobytych punktach, blokach i przechwytach. W poprzednim sezonie szybko wbił się do pierwszego składu GSW, a po weekendzie gwiazd zdobywał średnio 18.3 punktu. W czasie krótszym niż Jay’owi Williamsowi zajęło dostanie się i odejście z Duke, Richardson zamienił się z żółtodzioba w posiadającego kontrakt z Reebok’iem solidnego koszykarza. „To wszsytko dzieje się za szybko, zdecydowanie za szybko” – mówił Jason.
Historia Jasona zaczyna się w Saginaw, które jest tak samo dobrym miejscem na początek historii jak każde inne. 62.000 mieszkańców to za mało żeby nazwać to miejsce miastem, w dodatku nie rozciąga się dostatecznie, żeby je ogłosić metropolią. W 1950 urodził się tutaj Steveland Judkins i na szczęście tego miasteczka, dopiero po przenosinach do Motown został znany jako….Stevie Wonder.
Saginaw może być małe, ale ma swoją dumę i swoje plany. Znane jest z tego, że nazywają je typowym amerykańskim miasteczkiem. Burmistrem jest pani Wilmer Jones-Ham (mama Darwina) i w lutym tego roku obiecała, że zrobi z Saginaw bardziej atrakcyjne miejsce do życia. Jrich jest również zaznacza, że jego rodzinne miasteczko jest małe, ale od razu dodaje „może nie jset to Oakland, ale to jest mój dom”. Dom jest tam, gdzie znajduje się serce Jasona, a te należy do jego matki, która do dziś mieszka w domu, który jej kupił za kontrakt w NBA. W Saginaw znajduje się również druga osoba, która nadaje sens życiu Jasona – jego dwuletnia córeczka Jaela, którą na co dzień opiekuje się jego mama. Kiedy Jrich opowiada o Jaeli, jego oczy same się śmieją. Urodziła się, kiedy on debiutował w MSU, pokazując mu tym samym, co to znaczy być mężczyzną. Niestety nie nauczył się tego od swojego ojca, który opuścił syna gdy ten miał trzy latka. Rolę obojga rodziców szybko musiała zatem przejąć mama Jasona – wychowywała samotnie szóstkę dzieci, pracowała w dwóch różnych miejscach i jeszcze znajdowała czas na robienie licencjatu z psychologii w Saginaw Valley State University.
„W tamtym okresie nie wiedziałem w ogóle co się dzieje. Dopiero to zrozumiałem, kiedy poszedłem do liceum. Byłem na uroczystości jak mama kończyła college, to było niesamowite osiągnięcie dla niej – mieć dwie prace, wychowywać szóstke dzieci i jeszcze znaleźć czas na naukę. Do dziś nie wiem, jak ona dała sobie z tym wszystkim radę.” – wspomina Jason.
Richardson miał wtedy 10 lat. Jak głosi historia, pewnego dnia poprosił mamę na bok i powiedział jej, żeby usiadła. „Ludzie mówią, że jestem szalona, ale taka jest prawda. Kiedy Jason był w piątej klasie powiedział, że kiedyś kupi mi dom. Później kilka razy miałam okazję go kupić, ale zawsze mówiłam: ‘nie, pewnego dnia Jason mi kupi’. Tak więc mówiłam mu, żeby chodził do szkoły, ciężko pracował, aż pewnego dnia, jego obietnica się spełni.” Mówi mama Jasona. Kiedy mama robiła wszystko żeby łaczyć koniec z końcem, J zaczął odkrywać sporty. Grał we wszsytko co się tylko dało z kolegami z podwórka: w golfa, tenisa, piłkę nożną. Pewnego dnia, w parku zobaczył zamarzniętą wodę i kolesia, Chrissa Scotta, który pokazał mu, jak się gra w hokeja. Mimo tego, że Jasonowi bardzo dobrze szło na lodzie, w ósmej klasie został zmuszony żeby porzucić ten sport, bo ….wyrósł ze swoich łyżew, a nie stać go było na nowe („poza tym moja mama nie lubiła tego napierniczania się kijami”). Był dobry w football – jednak strasznie podatny na kontuzje – kolana wysiadały mu co rok od czwartej do ósmej klasy. W końcu zdecydował się skupić tylko na koszykówce, może dlatego, że właśnie niedawno po raz pierwszy udało mu się zapakować przy wzroście 6-2 w wieku 14 lat. A może dlatego, że koszykówka to był jedyny sport, który tak naprawdę kochał. A może to było dlatego, że koszykówka odebrała mu ojca? Bez niego, mentorem Jasona został nieco od niego starszy Marlow Prescott. Kiedy Richardson miał 8 lat, Prescott utonął w stawie, przy którym grali w kosza. Po jego śmierci Jason zwrócił się do swojego wujka, Tyrone’a Bowena, z którym grali bez przerwy aż do ’94 roku kiedy to w czasie podróży do Atlanty Tyrone zmarł nagle w czasie grania.
Zszokowany i zniechęcony Jason rozstał się z koszykówką na dobre. To był moment, kiedy do akcji wkroczył brat Tyrone’a – Brian, który powiedział: „Tyle już poświęciłeś koszykówce, że nie możesz się teraz po prostu poddać.” I po dwóch miesiącach, Jrich znowu zdecydował się na granie, a następnie po dwóch latach grania w MSU był gotowy na grę w NBA. I nawet mimo świadomości, że Jason kupi jej nowy dom, jego mama nie była pewna decyzji syna: „Rozmawiałam z jego wujkiem, który powiedział mi, że Jason pod żadnym pozorem nie powinien opuszczać szkoły. Widziałam, jak Jason był bardzo zdenerwowany cała sytuacja, aż pewnego dnia w kościele porozmawiałam z pastorem i powiedziałam o okazji, jaka się przed nami otwiera. Zaczęłam płakać, w domu zadzowniłam do syna i powiedziałam mu, że jeśli czuje się na siłach to może iść do ligi. W odpowiedzi usłyszałam tylko’ CO!? CO!? CO!?’ „
Jason Richardson został wybrany w 2001 roku z piątym numerem w drafcie przez Golden State. Od tego czasu przeprowadził się z wujkiem do Oakland, gdzie mieszkają razem. Jak rodzina.
org. art.: n/d
tłumaczenie: Dawid Księżarczyk