Aby oglądać Chanceya Billupsa kozłującego piłkę, nie zwracaj uwagi na pokonanego Jamaala Tinsleya który niepewnym krokiem podąża w pobliżu lini rzutów wolnych, potem on (Billups) schylając swoje braki biegnie do linii a stamtąd oddaje jumpera z odległości 3 metrów, i jak zawsze aż chce się oglądać tego człowieka który został do ‘tego’ stworzony. ‘To’ są Finały Konferencji Wschodniej 2004 pomiędzy Detroit Pistons a Indiana Pacers. Motown są mu wierni, nie muszą się martwić o jego charakter.
„Osobiście to lubię niespodziewane wstrząsy oraz ciężko pracować” – mówi gość o dość silnej budowie. Ma on 190cm i 90kg, ale niezaprzeczalnie ma jeszcze większą prezencję. Billups znajduje się w środku tłumu reporterów pomiędzy Game 3 a Game 4 finału konferencji i odpowiada dlaczego nie gra ‘crapu’ czyli to czym fani nazywają serię gdzie jest wiele zdobywanych punktów w stylu colleg’owskim oraz to gdzie grają młodsi przy wysokim FG%.
„Lubię takie gry. Kiedy byłem mały, szybki, prawdopodobnie bym tego nie lubił. Ale lubię jak zawodnicy tworzą coś nowego ze względu na świetną obronę. Gracze muszą mieć instynkt. To jest tak że oni znają mój każdy ruch, więc do ja zrobię?. To lubię”.
Po drugiej stronie ‘kółka’ zebranych reporterów, stali dziennikarze Pistons narzekają że dzisiejsze zebranie dziennikarzy jest ‘największym w historii Pistons’. I tak w istocie jest, Bad Boys powrócili do miasta i wszystkie media traktują ich co najmniej tak jak ‘złote dni’ roku 1990. I Chancey Billups znajduje się w samym środku.
Prezencja Billupsa jest naprawdę na wysokim poziomie, oczywiście nie wygląda to dziwnie nawet jeśli oglądasz go pierwszy raz – kiedy to przeczytasz, to dopiero będzie kilka tygodni odkąd Chancey skończył grać przeciwko Lakers i zdobył MVP Finals 2004 (i zdjęcie na naszej okładce), zdobywał średnio 21ppg, grał twardo i brutalnie zdeklasował Gary’go Paytona. To ma sens, jeśli oglądasz go w akcji ; wygląda tak jakby perfekcyjnie pasował do NBA, gdzie fizyczne warunki są często tak ważne jak umiejętności. I jeśli pamiętasz przeszłość Chanceya, szczególnie jeśli mieszkałeś gdzieś w pobliżu Denver, to wiesz że został uznany na najlepszego gracza szkoły średniej w historii stanu Colorado – i teraz jego zdolne pilotowanie drużyny w play off nie musi się wydawać zaskakujące. Ale gdzie są wszyscy którzy pierwszy raz usłyszeli o Billupsie podczas draftu 1997, a rok-dwa lata później zapomnieli o nim gdy wpadł w bałagan słabych drużyn. Od Celtics do Raps, do Nuggets, do Magic w ciągu dwóch lat? Nie, nie spodziewałeś się że to nadejdzie. Ale prawdą jest, że był czas gdy Billups ‘przedzierał się’ przez wszystkie szczeliny NBA.
Dorastając w Denver, Billups potrafi skupić swoją uwagę na koszykówce, i co więcej potrafił zmusić swoich współmieszkańców do tego by poświęcali mu czas. Billups cztery lata grał w Szkole Średniej Georga Washingtona, w każdy był wybierany do all-state team, zdobył dwa tytuły mistrza z rzędu, w swoim drugim i trzecim roku i trzy razy wygrywał nagrodę Colorado Mr.Basketball. Miał raczej rzadkie imię, i dopiero w 1995 roku podczas meczu gwiazd szkół średnich jest imię ‘wydostało’ się poza stan. Billups dostawał oferty ze wszystkich najlepszych collegów w kraju. Najlepsi w stanie, którzy ogólnie byli średnio ciekawymi prospektami byli Pat Garrity i Michael Ruffin, ale dla Billupsa nic nie stało na przeszkodzie by rozwijać swoje umiejętności w Georgia Tech czy Kansas.
Ale on jednak chciał być blisko swojej rodziny oraz odwdzięczyć się fanom więc wybrał Colorado Univeristy.
Miejscowi Buffaloes przyjęli go z otwartymi ramionami w 1995 roku, ale presja na nim była spora. W czasie swojego pierwszego sezonu opuścił więcej meczów niż w czasie swojej całej dotychczasowej kariery (miał też pierwsze triple-double w historii szkoły) i przecierpiał zmianę trenera. Billups pod koniec pierwszego sezonu powiedział „Na razie nie jesteśmy blisko celu. Jeśli CU rekrutowaliby zawodników z Denver i budowali na nich skład, tak jak zrobili to ze mną, to bylibyśmy teraz o wiele bliżej.” Buffs byli lepsi w czasie drugiego sezonu Billupsa, a on sam notował średnio 19ppg, 6rpg, 5apg, cała 12-stka miała duży wpływ na pierwszy awans do turnieju od 1969 roku, gdzie w pierwszej rundzie pokonali Indiane, a potem odpadli przeciwko NC. Potem Billups odszedł. Zrobił to co obiecał CU i zadeklarował że przystępuje do draftu. Skauci NBA i GMs widzieli Billupsa wystarczająco by zapewnić że będzie on w pierwszej rundzie draftu, ale kiedy wziął on udział w treningach, oczekiwania były jeszcze większe. Nikt nie był bardziej entuzjastycznie nastawiony niż Rick Pittino, który akurat w tamtym czasie został wybrany prezesem i trenerem Celtics. Celtics wybrali Billupsa z nr 3 w drafcie zaraz po Duncancie i Van Hornie. Katastrofa zapewniona.
Robiąc przerwę w rozmowach dotyczących play off pytamy Billupsa dlaczego system gry Pittino w Celtics nie zadziałał. „Chciał abyśmy kryli presją przez 82 mecze” – mówi Chancey. „Traci się ogromną ilość energii na kryciu presją i zaczynaliśmy tak grać już od początku spotkania. Grałem tam około 40 spotkań, i byłem debiutantem, a zmęczony byłem jak szmata.” I pomyśleć że nie był rozgrywającym Celtics nawet przez rok, Mr. „Sukces to Wybór” stwierdził że Billups nie wkomponuje się w zespół i oddał go do Raptors. Jeszcze przed rozpoczęciem drugiego sezonu został oddany z Toronto do Denver, czyli do domu, ale to miejsce nie było tak fajne jak ostatnio gdy je opuszczał. To była ‘duża’ liga, i pomimo że Billups miał solidne średnie 13.9 ppg i 33 mpg podczas lockout sezon (jego najlepszy sezon aż do czasu gdy dołączył do Pistons), to Nuggets byli beznadziejni i nikt się tym nie przejmował. Pod koniec sezonu Billups cierpiał ze względu na wybity bark. Gdy jego rookie kontrakt dobiegał końca sprawy wyglądały gorzej niż u Bubba Sparxxxa.
„Gdyby nie ten pech, to nie miałby że w ogóle szczęścia”. Wtedy to trener Dain Issel mówił podczas kontuzji Billupsa, „grał całkiem dobrze podczas preseason ale potem skręcił kostkę. Starał się wrócić do formy. I wtedy ‘to’ się stało. Nuggets szybko pozbyli się swojej oczywistej straty i oddali Billupsa do Orlando, które było magazynem kończących się kontraktów i nie miało żadnych chęci by go zatrzymać po sezonie 2000.
Pamiętaj że on był nr 3 w drafcie, a jego gra była postrzegana jako cierpienie, sam musiał sobie radzić ze swoimi słabymi punktami – a cztery drużyny po prostu z niego zrezygnowały. Zwykle w takich momentach zawodnicy zaczynają zanikać, i wielu z draftu Billupsa tak właśnie zrobiło. Ale Billups dopiero się rozkręcał.
W tym momencie, GM Minnesoty Kevin McHale miał tyle wiary w Chanceyu że podpisał z nim dwu letni kontrakt, jako back up dla Terrela Brandona, i legenda renesansowego ucznia powoli się zaczynała. W swoim drugim sezonie w Minny, Billups grał w każdym meczu razem ze swoim kolegą z McDonald All American Kevinem Garnettem. Jego średnia wynosiła 12.5 ppg. „W Minnesocie grałem dobrze, to była dobra sytuacja, ale zaczął grać dlatego bo ktoś był niedysponowany, wiesz co mam na myśli? Billups o swojej grze mówi „oni nie mieli wyboru poza tym by powiedzieć mi ‘idź i rób co potrafisz’. Ale oni we mnie i tak nie wierzyli tak jak ja sam w siebie wierzyłem. „
A więc jak widać Billups nigdy nie myślał o sobie jako o zawodniku rezerwowym czy buście. „Odkąd jestem w lidze to myślę że mogę być jednym z najlepszych rozgrywających” – mówi Billups. „Nie ma bólu. Nie ma sławy”, tatuaż na barku z takim napisem ma większy sens niż wszystkie wypowiedziane słowa. „Myślałem że niektóre rzeczy osiągnę wcześniej (np. play off), ale nie udalo się. Nie byłem gotowy. Wolałem się wycofać, i zacząłem pracować nad wszystkim. Potem pojawiły się różne możliwości i wykorzystałem to.”
org. art.: Chauncey Billups :: Overnight Celebrity
tłumaczenie: Kobe