Dzień Matki już w niedziele, a skrzydłowy Los Angeles Lakers Caron Butler jeszcze nie wie co kupi swojej mamie, Mattie Paden. Nie chodzi o to, że ciężko dla niej znaleźć jakiś prezent, ale o to, że Caron z chęcią dawałby jej cały świat nie tylko w dzień matki, ale i w pozostałe 364 dni w roku.
„Jeszcze nie wiem co jej kupię. Wezmę jej coś co mi się bardzo spodoba, albo coś czego ona będzie potrzebowała. Dla mojej mamy zrobię wszystko. Zdobędę dla niej cokolwiek tylko by chciała” – mówi Caron, który swojej mamie kupił już m.in. nowy dom.
Łatwo zrozumiec oddanie Butlera szczególnie jak zda się sprawę z tego, że oddanie jego matki nigdy się nie zachwiało, nawet w trudnych czasach jego dorastania, kiedy nie biegał jeszcze po parkietach NBA a był kłopotliwym nastolatkiem wychowującym się w Racine.
Kiedy jego matka, samotnie wychowująca dwóch synów, pracowała na dwa etaty w miejscowej fabryce żeby zapewnić dzieciom jedzenie i lokum, 14 letni Butler szwędał się po ulicy sprzedając narkotyki i bawił się bronią, którą kupił od „pewnego brata z ulicy”. To może wydawać się nieprawdopodobne, ze młody chłopak dorastający w sercu Ameryki może zaangażować się w tego typu nielegalne działalności, jednak nie dajmy się zwieść. Jak mówi Caron, „chuligani są wszędzie”.
Po serii aresztowań i wizytach w sądzie dla nieletnich, Butler został aresztowany w swoim liceum za posiadanie broni oraz kokainy, za co groziło mu więzienie. Został skazany na trzy miesiące prac publicznych w mieście oraz dodatkowo na 15 miesięcy w poprawczaku o zaostrzonym rygorze w Wales, w stanie Wisconsin.
„Tamci kolesie to był prawdziwy hardcore. Zawsze musiałeś uważać na plecy. Działy sie tam rzeczy, które widujesz w filmach więziennych: seks, ludzie sie cieli żeby tylko się z tamtąd wydostać. To było szalone.” – mówił Caron miesiąc temu podczas jednego z treningów w El Segundo.
Bez wątpienia nie bylo to dobre otoczenie dla chłopaka, który był jeszcze za młody żeby się golić. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło: Butler przeraził się tym, co przeżył.
„Widziałem, że nigdy już nie chciałbym być w podobnej sytuacji.”
Najbardziej zmartwiło go to, jak zranił swoją matkę, kobietę, która opisywała go jako „mądrego i przyjaznego”, a nigdy „głupiego i podejrzanego” człowieka.
„Widziałem jak to w sobie tłumiła. Zaczęły jej wypadać włosy, pojawiło się kilka siwych kosmyków. Wiedziałem, jak bardzo ją to zestresowało. Rodzina powiedziała mi później, ze moja mama nie była sobą aż do momentu jak mnie wypuścili i zacząłem wracać na dobrą drogę.”
Paden nigdy nawet nie przyszło do głowy, żeby zwątpić w swojego najstarszego syna:
„To była najgorsza rzecz jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. Wychowywałam go sama i ciągle powtarzałam mu rzeczy których nie powinien robić. Myślę, że jako matka musiałam mu pomóc zacząć wszystko od nowa, co też się stało. Przez tamten okres modliłam się na okrągło i ciągle chodziłam do kościoła, z nadzieją, że wszystko dobrze się skończy.” – mówiła smutnym głosem Paden podczas rozmowy telefonicznej.
Dzień w którym Butler wyszedł z więzienia był cudownym dniem dla jego matki. Jednak kłopoty jej syna wcale się nie skończyły. Ze względu na przeszłość, jego była szkoła nie chciała go przyjąć z powrotem. Caron uciekł się więc do małej sztuczki zapisując się na listę studentów jako James Caron Butler, bo tak na prawdę brzmiało jego nazwisko. Pod koniec semestru był solidnym „czwórkowym” uczniem, po czym złożył wniosek o przyjęcie do swojej poprzedniej szkoły Park High School. Został przyjęty, pokonując tym samym kolejne przeciwieństwo losu.
„Wyjątkową rzeczą w tej całej sytuacji było to, że w momencie jak wyszedłem z więzienia moja mama już wyprowadziła się z naszej poprzedniej dzielnicy. Tak więc nowe życie zaczynałem po drugiej stronie miasta, w innym środowisku, z innymi gangami itd. Ciężko było mi się przystosowac, nie powiem. Ale na dłuższą metę uważam, że gdybym trafił do poprzedniego otoczenia, nie skończyłoby się to tak dobrze jak tutaj. Nowe miejsce zamieszkania, nowa szkoła, nowi ludzie – to wszystko było dla mniebardzo dobrym rozwiązaniem.”
Podczas pobytu w więzieniu, Butler wyrobił sobie opinię nieugiętego koszykarza. Później użył swoich umiejętności w Park High, prowadząc tamtejszą drużynę do poprawy bilansu z 3-19 w roku 1996, do 19-3 w sezonie 1997/98. Swoim atletyzmem oraz poświęceniem na parkiecie zapracował sobie na stypendium w Maine Central Institute, która była fabryką koszykarzy z której wyszli tacy gracze jak Sam Cassell, Brad Miller czy Cuttino Mobley. Butler odniósł tu sukces przez co zainteresował się nim Jim Calhoun, trener z Connecticut.
W 20002 roku, po dwóch latach spędzonych w UConn, w czasie których Butler doprowadził Huskies do Elite Eight ligi NCAA oraz został wybrany zawodnikiem wschodu, Caron zgłosił się do draftu, w którym został wybrany z numerem 10 przez Miami Heat.
Przez dwa lata Miami było jego domem, po czym został oddany razem z Brianem Grantem i Lamarem Odomem do Los Angeles, w zamian za Shaquille’a O’Neala. Ta zmiana bardzo zmartwiła jego matkę:
„Nie znam się za bardzo na kontraktach, ale miałam nadzieję, że Caron zostanie w Miami na zawsze. Dopiero jak do mnie zadzwonił i powiedział mi, że takie rzeczy się zdarzają, zrobiłam sie spokojniejsza. Zrozumiałam, ale z drugiej strony było mi przykro bo wiedziałam, jak bardzo kochał Miami.”
Po tym wszystkim co Butler przeszedł w życiu, zamiana słonecznej plaży na Florydzie na dysfunkcyjną drużynę pokrytą wielką czarna chmurą, nie była do końca tragiczna.
„Na początku było ciężko, ale po pierwsze przeżyłem większe problemy, a po drugie wiedziałem, że przenoszę się razem z Lamarem i Brianem, tak więc wszystko musiało się dobrze skończyć.”
I tak też było, nawet pomimo faktu, ze Lakersi po raz pierwszy w nowym stuleciu nie dostali się do playoffs. Zdobywając średnio 15.5 punktu na mecz oraz „kradnąc” w sumie 110 piłek, Caron był drugim strzelcem zespołu oraz pierwszym przechwytującym. Za dobrą grę chwalili go nie tylko zawodnicy, ale i trener Frank Hamblen.
„Caron będzie świetnym koszykarzem. W zasadzie to już nim jest” – mówi o koledze z drużyny Kobe Bryant, a Hamblen dodaje: „Podczas swojego pobytu tutaj, naprawdę poprawił swoją grę. Wcześniej znany był tylko ze wsadów, a teraz zrobił się bardzo agresywnym obrońcą.”
Lamar Odom docenia go nie tylko za to, jakim jest koszykarzem, ale również za to, jakim człowiekiem jest na co dzień: „Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, co Caron przeszedł w życiu. Właśnie przez to tak bardzo go doceniamy. Każdy z nas przeszedł praktycznie przez to samo – samotnie wychowująca dzieci matka, brak męskiego wzorca w domu, kłopoty z prawem….Wychowywaliśmy się sami i w konsekwencji popełnialiśmy błędy. Niektóre z nich da się poprawić, a niektóre nie. Butler był na tyle dojrzały, że udała mu się ta sztuka.”
Teraz Butler nękany jest przez kolejny dylemat – co kupić mamie z okazji jej święta. Sytuacji nie poprawia fakt, że Paden ciągle rozpamiętuje zeszłoroczny prezent:
„Kupił mi ze cztery tuziny róż i zegarek z diamentem. Do tego dołożył jakąś sumę pieniędzy, nie pamiętam dokładnie ile, ale na pewno było to w okolicach kilku tysięcy. I powiedział do mnie: ‚mamo, teraz możesz jechać na wycieczkę gdzie tylko chcesz’. To było takie piękne, jeszcze nigdy w życiu nie dostałam takiego prezentu. Po prostu, nigdy nie zdawałam sobie sprawy, ze mogę dostać taki prezent od własnego dziecka. To było piękne.” – mówi wyraźnie wzruszona mama Carona.
Mówienie, że Caron jest ulubieńcem mamy byłoby nie fair dla jego młodszego brata, ponieważ w czasie kłopotów zawsze byli razem, przez co ich więzi są silniejsze niż super glue. Gdyby nie Paden i jej wiara, Butler zostałby pewnie kolejnym talentem grającym na ulicach za minimalne stawki. Zamiast tego wyrósł na człowieka, z którego cała rodzina jest dumna. Butler jest dobry w tym co robi, a zarobione pieniądze wydaje nie tylko na swoją matkę, ale również na tych, którzy jej najbardziej potrzebują: sponsoruje i organizuje mecze charytatywne, wykłada pieniądze na stypendia, oraz na klinikę dla dzieci, która znajduje się w jego rodzinnym mieście.
„Caron jest dla mnie wszystkim. Jest moim pierwszym dzieckiem i jestem z niego dumna. Wykonuje kawał dobrej roboty i nie mogłabym być z niego bardziej zadowolona. Teraz chciałabym, żeby wrócił, zdobył wykształcenie i poszedł do szkoły prawniczej. Obiecał mi, że niedługo to zrobi.” – mówi usmiechnięta Paden.
Niedługo na pewno nie będzie oznaczało tych wakacji, które będą dla Carona bardzo pracowite. Nie licząc już treningów i spotkań charytatywnych, ojciec trójki dzieci planuje wziąć ślub ze swoją narzeczoną Andrea Pink w ciagu najbliższych trzech miesięcy. Oprócz tego pracuje nad swoją autobiografią, po tym jak jego styczniowy występ w „The Tonight Show with Jay Leno” wzbudzil zainteresowanie agentów Hollywood. Podczas krótkiego, ale wzruszającego wywiadu, Butler płacząc opowiadał o swojej przeszłości i oddał hołd swojej mamie, która siedziała wśród publiczności.
„Ona zawsze za mną szalała i była moim największym fanem. Sytuacja w której się teraz znalazłem czyni ją jeszcze szczęśliwszą. Teraz w końcu mogę się nią zaopiekować a ona może w końcu odpoczywać po tych ciężkich czasach przez które wspólnie przeszliśmy.”
„Sprawię, że będzie szczęśliwą kobietą nie tylko w każdy Dzień Matki, ale i w każdy inny dzień w roku.” – kończy Caron.
org. art.: For Butler, every day is Mother’s Day
tłumaczenie: Dawid Księżarczyk