Allen Iverson zawsze będzie kochany. Bez względu na wszystko. Zrozumcie dlaczego.
Allen Iverson to najlepszy koszykarz wszechczasów. Eee tam, możecie powiedzieć. To stwierdzenie mogłoby zostać uznane za nadętą bufonadę przez zwykłych szanujących się fanów i po prostu za bzdury przez ludzi zawodowo związanych z koszykówką, oddaje jednak uczucia jakie żywią wobec swojego idola jego najbardziej zagorzali fani. Dla większości z nich Iverson to nie tylko najwspanialszy zawodnik ligi NBA, ale i wszystkich dyscyplin sportowych. I nie obchodzi ich wcale liczba zdobytych tytułów ani etyka pracy Answera, ani tym bardziej to czy chce czy też nie chce on grać na olimpiadzie. Jego fanów interesuje jego osobowość i trzymanie się pewnych raz ustalonych zasad, interesuje ich sposób w jaki osiągnął sukces i wszedł na wyżyny wydawałoby się niedostępne ludziom takim jak on. Dla nich AI nie tyle reprezentuje ich samych, co po prostu ich uosabia, pozostając jednym z nich. Uosabia też potęgę determinacji, zawziętości i siły, idące w parze z tzw. problemami wychowawczymi. Kiedy Iverson coś robi, ulica uważnie obserwuje każdy jego krok.
Według amerykańskich statystyk poniżej granicy ubóstwa żyje w Stanach 12% ludności. Wśród Afroamerykanów odsetek ten sięga 23%. Poziom bezrobocia w USA wynosi prawie 11%. Tylko w ostatnich trzech latach liczba osób korzystających z bezpłatnych posiłków wydawanych przez instytucje pomocy społecznej wzrosła o 19%. Tylko 6% dzieci z najbiedniejszych dzielnic i gett trafi do college’u, rośnie też ilość tych którym nie przysługuje żadna opieka lekarska. Rozbite rodziny, gospodarstwa domowe utrzymywane przez samotne matki stają się palącym problemem większości dużych miast… Tylko co to do cholery ma wspólnego z koszykówką? Ma, i to więcej niż możecie się spodziewać.
Na ulicach i podwórkach amerykańskich slamsów jest takie powiedzenie: albo pracujesz młotkiem na budowie albo grasz w kosza na lokalnym boisku. Żaden sport nie wykorzystuje swoich „możliwości” w wewnętrznych gettach wielkich miast tak jak koszykówka. Basket nie jest jedynie fajną rozrywką, ale rodzajem azylu dla wielu młodych chłopaków. Zaczynasz grać dla zabawy, ale w pewnych momencie gra staje się czymś poważniejszym. Źródłem dumy i sukcesów dla jednych, ucieczką od rzeczywistości dla innych. Kosz jest też okazją do zbudowania własnego wizerunku w świecie w którym twój status jako faceta jest nieustannie podważany. Sport staje się jedyną rzeczą w której jesteś dobry kiedy marnie opłacany nauczyciel mówi ci w szkole że jesteś zerem.
Znawcy łączą streetballowe granie z chaosem, brakiem zasad i taktyki, z wieczną improwizacją. Zapominają że podwórkowy kosz nigdy nie zagłębiał się w te sprawy. Nie zyskujesz szacunku na asfaltowym boisku przez trenowanie pick’n’rolli ale przez niesamowitego „gorilla-dunka” robionego jedną ręką. Tak przekonujesz innych że nie jesteś śmieciem. Wszystkie tak potępiane streetballowe nawyki nie powstały po to by trafić na DVD albo do NBA-Action, powstały z nudów, na przestrzeni setek i tysięcy godzin spędzonych w klatce betonowego boiska. Latem wielu młodych chłopaków gra choćby i w nocy, ledwie widząc kosz. A wśród wielu smarkaczy zupełnie przeciętnych znajdzie się jeden który przerasta ich wszystkich. To dla niego ludzie gromadzą się wokół siatki ogradzającej pole gry, chcą widzieć jak z łatwością mija rywali. Wtedy taki uliczny gwiazdorek zaczyna zarabiać na swojej grze, zakładając się z widzami o to ile punktów dziś rzuci. Wtedy też dziewczyny z okolicy, zwabione blaskiem lokalnej sławy same wchodzą mu do łóżka by choć trochę z tego blasku skorzystać. A ty, gdybyś stał z boku mógłbyś pomyśleć: gdyby nie szybka kasa i łatwe laski ten gość mógłby naprawdę skorzystać na swoim talencie, ot, choćby wyciągnąć rodzinę z rozpadającej się nory w której miesza.
Nie musisz go nawet znać żeby tak myśleć. To znany schemat gdy ktoś z biednych dzielnic wybija się ponad przeciętność dzięki sportowi. Dzięki sportowi może przełamać zaklęty krąg biedy, wyrwać się ze slamsów tylko dlatego że potrafi dobrze kozłować i rzucać. To robota jak każda inna, a już na pewno lepsza od pracy na lotnisku czy w myjni, i bez znaczenia jest skąd pochodzisz. Z Zachodniej Philadelphii, przedmieść Atlanty, Bronxu, czy centrum LA. Brak alternatywy w getcie, brak czegoś czemu można się poświecić, czegoś wartościowego sprawia że musisz zaangażować się w grę. Ile razy słyszeliście historię dzieciaka który nawet nie zna swojego ojca, którego matka pracuje na dwa etaty żeby wyżywić rodzinę gnieżdżącą się w obskurnej norze. Muszą trzymać żywność na półkach w plastikowych torbach żeby nie zalęgło się w niej robactwo. Gdyby nie koszykówka chłopak z takiej rodziny skończyłby jako członek gangu. W takim środowisku w umysłach młodych ludzi rośnie gniew i beznadziejna frustracja, a profesjonalne granie wydaje się tak realne tak kariera prawnika. Po co spędzać czas na odrabianiu lekcji skoro bez stypendium masz zamkniętą drogę na studia.
Dobra, możecie już wyjąć chusteczki.
„Wielu ludzi rozumie ile musiałem przejść i jak twardo musiałem walczyć żeby być tym kim jestem. Ludzie z gett pamiętają skąd pochodzę i doceniają to że udało mi się coś osiągnąć” – mówi Iverson, i co ciekawe, mówi to z taką samą pasją i zaangażowaniem jakie pokazuje co wieczór na boiskach NBA. „Patrzą na mnie i widzą że tak jak oni ja też nigdy się nie poddaję. Jestem szczęśliwy i dumny że wiele dzieciaków i dorosłych bierze ze mnie przykład.”
Iverson pochodzi z Wirginii, gdzie jedyne co ludzie potrafią robić dobrze to gotować. Jego wychowanie i dzieciństwo nie różniło się od losów większości czarnoskórych rówieśników. W przypadku AI to nie jest tak że ludzie chcą być tacy jak on – oni po prostu są nim. Answer mógłby być twoim młodszym bratem, kuzynem albo najlepszym kumplem. Jego przygody z wymiarem sprawiedliwości mogą zaskakiwać jedynie tych którzy nigdy nie musieli brać ze sobą w podróż pistoletu. Wielu sądzi że to oznaka głupoty i niedojrzałości, ale tak naprawdę chodzi tu o bezpieczeństwo. Sąsiedzi mogą cię uwielbiać ale to wcale nie znaczy że pewnego dnia jeden z nich nie zatrzyma twojego samochodu, nie przystawi ci czterdziestki piątki do skroni i nie każe wysiadać z auta. Konflikty z prawem są niestety chlebem powszednim dla mieszkańców niektórych dzielnic. Czasem jest tak że to faktycznie ty jesteś winny, ale zdarza się też że to gliniarz jest winny. Gadka o tym jak to w Stanach ludzie boją się policji brzmi jak pusty slogan, ale popytajcie czarnych Amerykanów, a przekonacie się że coś w tym jest. Po incydencie z żoną Iversona wielu fanów nosiło koszulki z wydrukowanym hasłem „Uwolnić Answera”. Dziennikarze zadawali im głupie pytania po co to robią, jakby to nie było oczywiste. Ci kibice utożsamiają się ze swoim idolem, wiedzą co on czuje. Mówiło się że cała sytuacja tylko przysporzy mu popularności, że to dobrze być zamieszanym w kontrowersyjną aferę raz na jakiś czas. Ale Iverson się z tym nie zgadza:
„Od kiedy przyszedłem do ligi musiałem zmagać się z krytycznymi wobec mnie głosami, więc i tym razem sobie poradzę. Najważniejsze dla mnie to bycie zdrowym i zdolnym do zadbania o siebie i swoją rodzinę i przyjaciół. Nie sądzę żeby negatywne opinie w mediach pomagały mi, wszystkie one mogą przeszkodzić mojej karierze, a tego chcę za wszelką cenę uniknąć.”
W tym momencie AI przerywa żeby poprosić Aarona McKie aby ściszył swoje stereo wyjące z szafki obok (rozmawiamy w szatni Sixers przed jednym z meczów sezonu zasadniczego). Iverson chce żebym dobrze zrozumiał i usłyszał jego następne zdanie: „Lojalność jest dla mnie niezwykle ważna, bardzo ją sobie cenię. Ja staram się być lojalny wobec które kocham i na których mi zależy. Jestem lojalny wobec środowiska z którego się wywodzę. Myślę że to jest jedną z największych wad naszego świata – gdyby więcej ludzi ceniło sobie lojalość to świat byłby lepszy.”
org. art.: n/d
autor: Khalid Salaam
tłumaczenie: Piotr Wiąckiewicz
prawie sie wzruszylem.
zwlaszcza po tym jak przeczytalem o tym, ze koszykowka to sposob na odbieganie od rzeczywistosci. i to prawda.
zal mnie tych dzieciakow, ktore w kolko graja w tibie albo w co jeszcze innego, zamiast wyjsc na boisko.
w tym sporcie mozna sie zakochac:)
PolubieniePolubienie
dobry art.!
PolubieniePolubienie
Bardzo fajny artykuł, sama prawda, Allen You’re the Champ 🙂
PolubieniePolubienie
nom masz racje rafi koszykowka rzadzi i allen iverson tez pozdro;)
PolubieniePolubienie
Artykuł jest wypasiony Jakby u nas w Polsce Koszykowka byla calym zyciem dla ludzi Bylo by jeszcze lepiej 😉
PolubieniePolubienie