Po dwóch wygranych z 76ers nastroje w Bucks nieco podupadły po głupiej porażce na własne życzenie z Hawks 104-111. Oddać prowadzenie 51-23 do przerwy i przegrać mecz w czwartej kwarcie to zawsze irytujące doświadczenie. Na szczęście, zaraz potem przyszła (brzydka, bo brzydka) wygrana z Hornets 114-104, przy niespełna 26% zza łuku.
Miło jednak widzieć Giannisa z powrotem w formie prawie-że-MVP: w ostatnich 4 meczach (w tym dwa razy przeciwko Embiidowi) notuje średnio prawie 28pkt / 14reb / 6.5 as/ 2 prz / 1.5bl. Do meczu z Rockets na fali wkroczy również Middleton, który w ostatnich 10 meczach zdobywa 17 punktów i 5 zbiórek przy prawie 40% skuteczności.
Rockets podchodzą do meczu po 5 z rzędach porażkach i 9 w ostatnich 10 meczach. Do tego do tej pory udało im się wygrać jedynie 7 meczów na własnym parkiecie i, z ciekawostek, mają bilans 5-37 gdy zbierają mniej piłek, niż przeciwnicy.
Warto przyglądać się Christianowi Woodowi, którego odejścia z Bucks żałuję do dzisiaj. W ostatnich 10 meczach może pochwalić się średnio 19 punktami i 10 zbiórkami na mecz przy 52% skuteczności. Szkoda, że w meczu nie zobaczymy kolejnego ex-Kozła Sterlinga Browna, który dalej leczy kontuzję kolana.