Podsumowanie sezonu zasadniczego Bucks

Niedługo minie 18 lat odkąd podjąłem świadomą decyzję o nieoglądaniu wszystkich drużyn w NBA, a śledzeniu tylko jednej ekipy: Milwaukee Bucks. Rok 2002 uważam za przełomowy w mojej przygodzie z koszykówką, bo nic mnie nie nauczyło radzenia sobie z porażkami, jak te wszystkie lata z przeciętnymi/fatalnymi Kozłami. Wszystko sprawdza się jednak do tego momentu – Bucks są najlepszą drużyną po sezonie zasadniczym i po raz pierwszy odkąd pamiętam, zaczynają playoffy z pozycji faworyta nie tylko w pierwszej rundzie, ale również mają duże szanse na awans do finałów. A mimo wszystko, z wrodzonej przekory, nadal uważam, że nie mogli wybrać gorszego czasu na wygrywanie.

Zanim zaczniemy, krótka podróż w czasie. W czerwcu 2012 roku pisałem o Bucks, jako najprzeciętniejszej drużynie w NBA:

Nie chcę siać za bardzo fatalizmu, czy narzekać na swój biedny, kibicowski los, ale cholera jasna, czy jest w tej chwili drużyna, która stałaby bardziej w miejscu niż Kozły? Jedne drużyny zaliczają wzloty i upadki i przynajmniej odnosi się wrażenie, że coś się tam dzieje. Przeczytałem na jednym z blogów o Kozłach taneczną analogię, że Kozły w tej chwili robią jeden krok do przodu, potem jeden do tyłu. Dwa do przodu i dwa do tyłu. I tak w kółko.

Fajnie jest być fanem najbardziej przeciętnej i jednej z najnudniejszych drużyn w NBA, bo kiedy w końcu coś się uda, będzie się jedną z niewielu osób, które szczerze będą mogły powiedzieć: „W KOŃCU, k***a!” Minusem jest niewątpliwie ciągła świadomość tego, że raczej niemożliwym jest ściągnięcie superstara oferując mu nawet maksymalny kontrakt. Boli wieczne przeświadczenie, że jak tylko klub przestanie być rentowny, to nie będzie ani jednego argumentu pozwalającego nie przenosić go do innego miasta. I po trzecie, bycie w sytuacji, w jakiej są teraz Bucks, jest trochę jak granie w Eurobiznes, posiadanie jednego hotelu, czternastu zastawionych nieruchomości i żadnej gotówki. Wiesz, że się odbijesz od dna pod warunkiem, że będziesz miał na tyle szczęścia i ktoś stanie akurat na tym jednym jedynym polu na planszy. Tym polem dla Bucks wydaje się być draft.

Czytaj dalej „Podsumowanie sezonu zasadniczego Bucks”

Reklama