Bucks trochę namieszali w składzie przed dzisiejszym (1:00 w nocy) meczem z Indianą. W skrócie:
- W przerwie meczu z Wizards DeAndre Liggins dowiedział się, że nie będzie już dalej zawodnikiem Bucks.
- Zaraz po tym do składu dołączył Joel Bolomboy (średnio 15 punktów i 11 zbiórek w Herd) – nie na dwustronny kontrakt, bo już prawie wyczerpał przysługujące mu 45 meczów w NBA, ale na standardowy kontrakt NBA.
- Do składu dołączył też Xavier Munford (Wisconsin Herd) na zasadzie dwustronnego kontraktu.
Później, jeszcze tego samego dnia Bucks:
1. Zwolnili Joela Bolomboy’a
2. Podpisali do końca sezonu kontrakt z Kilpatrickiem, który grał w Bucks od 18 grudnia – 11 dni po tym, jak został zwolniony z Nets. W sumie wystąpił w 5 meczach Kozłów, spędził na parkiecie średnio 9 minut zdobywając w tym czasie 5,2 punków i 1,4 zbiórek.
Dlaczego Bucks podpisali kontrakt z Bolomboy’em tylko po to, żeby zwolnić go jeszcze tego samego dnia? Może dlatego, że po podpisaniu chociaż na chwilę kontraktu NBA i wysyłając go z powrotem do G-League, może być ciężej innym zespołom zgarnąć go sprzed nosa Kozłów. W tej sytuacji, każdy zespół, który chciałby po niego sięgnąć, nie może już zaproponować krótkiego kontraktu – musi to być od razu umowa do końca sezonu. Gdyby Bucks po prostu odesłali Joela do Herd bez podpisywania kontraktu, każdy zespół mógłby po niego sięgnąć nawet na okres 10 dni dwustronnego kontraktu.
Cały ten strategiczny zabieg kosztował Bucks dokładnie 22,248 dolarów, czyli 3/177 minimum dla weteranów.
W skrócie – Kozły chciały zostawić Bolomboy’a w Herd, ale lekko naznaczyli go poślinionym paluchem, żeby nikt po niego zbyt często nie sięgał.
Proste. Podsumowując – podziękowaliśmy Ligginsowi i zostaliśmy z Kilpatrickiem i Munfordem w składzie. Generalnie, wiele hałasu o nic…