List do P.: Kapitan Hak Henson – przepraszam, wiesz za co.

Wiem, że za nami dopiero miesiąc gry, 14 meczów, ale uważam, że jestem Ci winien przeprosiny. Nie widziałem dla Ciebie miejsca w drużynie i chciałem, żebyś jak najszybciej odszedł. Patrzyłem jak cierpisz walcząc pod koszami i sam krwawiłem z oczodołów. Czułem na sobie każdy łokieć, który wypychał Cię spod kosza. Każde kolano wepchane między Twoje nogi, wybijające Cię z równowagi (przysięgam, że to właśnie to, a nie kolejne piwa, powodowały moje spadki utrzymywaniu pionu). Żeby nie było – nadal modlę się do koszykarskich bogów, żeby docenili Twój mocny start i zesłani na nas mesjasza, który wykupi Twój gargantuiczny kontrakt i odda kogoś ze spadającą umową. Żeby nie było (po raz drugi, celowy zabieg stylistyczny mający na celu podkreślenie kontr argumentu do tego postawionego w głównej tezie, ok?), piszę ten list, bo wiem, że po transferze Moose’a do Phoenix, jesteśmy zdani na siebie na dłuższy czas (chyba, że bogowie zrobią to, o co ich proszę, biczując się do krwi za każdym razem, jak Twój hak zawiesza się w powietrzu i nie dolatuje do kosza).

Trzeba oczyścić atmosferę, bo mam wrażenie, że nasze wczorajsze wyjście na piwo nie do końca nam wyszło. Byłeś głośniejszy niż zawsze. Żartowałeś, jak nigdy. Mówiłem Ci, jak wkurwia mnie Twoja bezjajeczność, a teraz, jak widzę te żarzące się iskierki, które zostawiasz na parkiecie, zaczynam czuć to charakterystyczne mrowienie między nogami. Nic z gejowych spraw. Ale jara mnie kilka rzeczy, które robisz od początku sezonu. Posłuchaj.

  1. Stary, jak Ty to robisz, że po tak dziadowskim sezonie, nagle jesteś w stanie trafiać z gry z 57% skutecznością? Nie wiem, czy śledzisz swoje statsy, ale walisz średnio 2,9 celnych rzutów na 5,1 oddanych. Szacun. Podwójny szacun za to, że praktycznie przestałeś rzucać z dalekiego dystansu i zacząłeś bardziej wchodzić pod kosz. Midrange jumpery i te Twoje charakterystyczne ćwierć haki to jest coś, na co mogę patrzeć godzinami. Serio! Po warunkiem, że dolatują do kosza. W przeciwnym wypadku, wracam do biczowania.
  2. Rzuty to tylko dodatek do Twojej gry. Imponujesz mi potwornie asystami. Wiesz, te akcje, w których stoisz na wysokości osobistych, wołasz o podanie, dostajesz piłkę i po wykonanym w swoim tempie pivocie odgrywasz do narożnika do niepilnowanego Snella czy Middletona. Zajebista sprawa – wiesz o tym, że PER36 notujesz rekordowe w karierze 2,9 asysty?
  3. Kolego, czy przestałeś się bać walki na deskach? Na atakowanej zbierasz prawie dwie piłki na mecz – ostatni raz byłeś tak aktywny w sezonie 2014/15. Pamiętasz ten sezon? Jasne, kurwa, że tak. Ile miałeś ofensywnych zbiórek we wczorajszym meczu? W razie, gdybyś nie pamiętał… Pięć!!! Stary, wiesz, jak to ważny element w naszym skrupulatnie budowanym planem!? Będę słodził Ci dalej, bo na bronionej desce też idziesz fantastycznie – 4,9 na mecz! W sumie to daje – po 14 meczach, przypominam Ci tylko, żebyś został ze mną i nie odpłynął w świat samozadowolenia – 6,7 zbiórek na mecz! WOW! Zią! Twój rekord kariery to 7,1 zbiórek na mecz w 2013/14. graj tak dalej, a zaliczysz rekordowy sezon!
  4. Kochany, pamiętasz sezony 2014/15 i 15/16? Blokowałeś wtedy jak szalony (odpowiednio 2 i 1,9 bloków na mecz). A co się dzieje teraz? 1,6 na mecz! Timing masz dalej dobry, instynkt pozostał, ale jest jedna rzecz, której u Ciebie nie znałem i która zmotywowała mnie do napisania tego biję-się-w-pierś listu. Grasz kurwa z pasją. Z wkurwem w oczach. Nie boisz się popełniać błędów, bo znasz swoją wartość na parkiecie. Nakręcasz do gry nie tylko siebie, ale innych. Twoja mowa ciała mówi: może jestem chudą cipą, ale i tak ci wpierdolę. Przynajmniej ja to tak odbieram. Podkreśliłem to, żebyś wiedział, jak ważny to dla mnie aspekt Twojej gry. Możesz to sobie wydrukować i powiesić w szatni. W meczu z Cavs, jak usiadłeś na ławce po faulu, którego Twoim zdaniem nie było, pełen wkurwienia i nabuzowania, myślałem, że nie wyrobisz. Czekałem, aż wstaniesz, ciśniesz krzesłem w sędziego, połamiesz obręcze i z wystawionym fuckiem dla całego świata pójdziesz prosto do szatni. Kocham to i nie przestawaj tego robić!

Nadal uważam, że masz wiele do zrobienia, żeby grać na poziomie swojej wypłaty. Ale najważniejsze, że widzimy postępy. Nie wiem, czy katalizatorem tej zmiany był transfer Monroe, czy też częste treningi z Garnettem, który zdaje się mieć magiczny wpływ na całą naszą drużynę. Nie przestanę mieć na Ciebie oka, wiesz o tym doskonale. Chciałem tylko, żebyś miał świadomość tego, że Twoja dotychczasowa ciężka praca nie została przeze mnie pominięta. Niech ten list będzie dla Ciebie wirtualnym klepnięciem w plecy, zachęcającym do dalszej pracy. Idziesz w dobrym kierunku. Trzymam kciuki, żebyś do końca sezonu nie zboczył z trasy.

Twój oddany krytyk numer jeden.

Dawid.

Reklama