Powinniśmy być zadowoleni z dwóch rzeczy: (1) z trzeciej z rzędu wygranej i (2) z tego, że pogłoski o kontuzji kolana Bledsoe okazały się nieprawdziwe. Bucks zasłużyli na słowa uznania, głównie dlatego, że po raz kolejny udało im się wygrać mimo, że pod koniec pierwszej połowy przegrywali już 55-65. Rajd zaczął się od dwóch udanych akcji z rzędu Giannisa, potem celna trójka Middletona na początku trzeciej kwarty i pullup jumper Bledsoe dały nam 10 punktów z rzędu. Nie wiedzieć kiedy, z 55-65 zrobiło się nagle 75-70 dla Kozłów. W czwartej kwarcie zimną krew zachował się Henson, który pracuje nad tym, żebym musiał publicznie przepraszać za to, że uznałem go za najmniej wartościowego gracza Bucks w tym sezonie. Dwa punkty odnośnie Hensona w tym meczu:
(1) – uwielbiam jak staje na wysokości osobistych i po dostaniu piłki zaczyna rozgrywać. Jest jedna akcja, w której robi pivot niby na mini półhak lewą ręką, potem odwraca się w drugą stronę i odgrywa na wolne skrzydło do Middletona albo Snella. Swish. Trójka.
(2) – końcówka meczu w jego wykonaniu pozwala kibicom Bucks szybko zapomnieć o braku Monroe. Najpierw blok na Gasolu, potem cztery punkty spod samego kosza. W cały meczu 8/10 z gry, 17 punktów, 8 zbiórek – takiego Johna chcemy widzieć do mecz.
Kluczem do wygranej było, to o czym pisałem w zapowiedzi – szanowanie piłki. Bucks mieli tylko 9 strat (przy 14 Grizzlies) co pozwoliło ograniczyć łatwe punkty dla Memphis. Dodatkowo, w końcu należy pochwalić zbilansowany atak: Giannis miał standardowy prawie triple-double występ (27/9/7 – i ten follow-up blok z pierwszej kwarty, prowadzący do trójki z rogu Middletona – poezja) ale solidnie dorzucili się też wspomniany Henson (17/8), Middleton (17), Bledsoe (15) i Brogdon (10 w 19 minut).
Znowu zaimponował mi Liggins, który w obronie zaczyna się robić naszym głównym zabijaką. Hustle co mecz na poziomie finałów NBA. Trzy przechwyty. Ciągle przy swoim zawodniku. Z nim na parkiecie widać było, jak bardzo dobra obrona ułatwia grę w ataku. Deandre dostał dzisiaj aż 21 minut i nie zdziwię się, jak przy takiej intensywności gry pod bronionym koszem, będzie to regularna porcja minut, jakie będzie dostawał od Kidda.
Z pracy będzie edit i rozszerzenie recapu. Pókico, skrót meczu.