Bucks nie dali rady wytrzymać dłużej niż trzy kwarty w meczu z Cavs. Nie mogę nawet powiedzieć, że zaczęliśmy dobrze, a potem opadliśmy z sił, bo mimo grania u siebie, ani razu nie mieliśmy komfortu psychicznego. Ostatnie prowadzenie 7-2 straciliśmy już po pierwszych minutach, a potem było bolesne trzymanie wyniku w granicach +3 dla Cavs. Zabawa skończyła się w połowie trzeciej kwarty, gdy na nasze trzy z rzędu nieudane akcje w ataku, trzema trójkami odpowiedział Korver. Z -2 zrobiło się -11, które bardzo szybko urosło nawet do -15. Sam Giannis nie wystarczył do pokonania głównych faworytów wschodu i mimo olbrzymiego apetytu na sukces, mecz otwarcia skończył się blowoutem 97-116.
Nie można jednak oczekiwać wygranej, kiedy dwóch zawodników zdobywa połowę punktów i nie ma żadnego wsparcia ze strony pozostałych graczy. Giannis (34/8/8) i Brogdon (16) zdobyli 50 punktów (21/34 z gry, 62%), w czasie gdy reszta Kozłów ledwo uzbierała 47 pkt (17/48 z gry, 35%). Giannis zdominował drugie spotkanie z rzędu (chociaż w czwartej kwarcie dostał fantastyczną lekcję pokory od LeBrona, który najpierw zablokował go o deskę w akcji 1-na-1, a potem z czystej pozycji, po koźle trafił trójkę), ale szkoda, że był jednym z dwóch zawodników, którzy pojawili się na meczu w pełni gotowości.
W przerwie meczu, w szatni Bucks, na wielkiej, białej tablicy przywitał ich napis: „Czy gramy wystarczająco twardo? NIE!!!”. I to była jedna z głównych przyczyn. Takiej drużynie jak Cavs nie można zostawiać tak dużo wolnego miejsca i pozwalać na rzuty z czystych pozycji. Mimo tego, że nasz atak opierał się głównie na Giannisie i Malcolmie, byliśmy tylko o 4 pkt na 100 posiadań gorsi, niż w wygranym meczu z Celtami. Za to defensywa, DefRtg 124,6 dzisiaj vs 100,6 w Bostonie, była jednym wielkim nieporozumieniem. Nie sprawdzałem jeszcze w oficjalnych statystykach, ale wg moich notatek Cavs trafili 28 z 39 rzutów z pomalowanego. 72% skuteczności. Gryzło w oczy jak trzy razy Middleton, kryjący Love’a na obwodzie, dał się minąć na pierwszym kroku, co skończyło się łatwymi punktami spod kosza.
Z dobrych rzeczy, naprawdę pracujemy nad obroną trójek z narożników, które rok temu były naszą największą bolączką (dzisiaj Cavs tylko 1/6 z rogów). Żeby jednak nie było tak słodko, sami znowu wróciliśmy do grania trójkami (11/35 – 31%), co nie wyglądało dobrze.Sam Giannis nie wystarczy do tego, żeby mieć wyniki – Middleton będzie musiał wrócić do rzucania 15-20 punktów na mecz, Moose nie może schodzić z 12/7, a rezerwowi muszą robić coś więcej niż tylko uśmiechać się na ławce. Śmiałem się przez łzy patrząc na głębię Bucks w porównaniu do Cavs.
Po meczu Giannis powiedział: „LeBron James jest najlepszym zawodnikiem. Nie jestem jeszcze na tym poziomie.” Jeszcze…
Garść statystyk:
- Giannis miałby 6 asyst więcej, gdyby jego koledzy lepiej trafiali za trzy.
- Cavs oddali 27 rzutów spod kosza – wszystkie były kontestowane. Mimo to, trafili 22 z nich (81%)
- Giannis trafił 92% kontestowanych rzutów (13 na 14) i tylko 2 na 8 z rzutów z czystej pozycji (25%).
- Cavs trafiali z pomalowanego z 72% skutecznością (28/39).
Przed Bucks teraz szybkie podsumowanie meczu i błyskawiczne wyciąganie wniosków, bo już kolejnej nocy gramy z Blazers, którzy zniszczą nas trójkami jak będziemy bronić tak, jak z Cavs. Dzięki za uwagę – wracam do spania.
2 myśli w temacie “Recap Cavs @ Bucks 116-97. Jeszcze nie ten poziom.”
Możliwość komentowania jest wyłączona.