Rozmowa przed meczem: „Tylko cud pomoże Milwaukee”

Przed naszym dzisiejszym meczem z Cavs udało mi się wymienić parę zdań z Konradem Jaśkiewiczem – redaktorem cavs.pl.  Zapraszam do lektury.

Mam wrażenie, że podczas tegorocznego offseason w Cavs, ktoś odpalił NBA 2k18, włączył losowe wybieranie graczy i kliknął „szukaj”. Czy uważasz, że z obecną grupą wspierającą LeBrona, Cavs będą w stanie zdominować wschód i spokojnie awansować do finału?

Konrad Jaśkiewicz: Był taki żart, że LeBron wybierze losowe 14 osób i doprowadzi je do Finału NBA i ciężko znaleźć argument przeciwko temu. Wschód będzie konferencją LeBrona jeszcze przez kilka lat, o ile nie przeniesie się do drugiej części NBA. Mam nadzieję oczywiście, że do tego nie dojdzie. Cavs są murowanym kandydatem na finalistę, a odpływ talentu m.in. Paul George czy Melo Anthony tylko może nas w tym przekonaniu utwierdzić.

2. Z podstawowej piątki w poprzednim sezonie zostali tylko James i Love. Czego oczekujesz od nowych twarzy w Cavs: Crowdera, Rose’a, Wade’a no i od nowego roku – Thomasa?

U każdego chciałbym zobaczyć coś innego. Crowder to specjalista od obrony, jeden z najlepszych obrońców LeBrona i liczę, że poprowadzi tę formację do lepszej gry. Wade i Rose to przede wszystkim doświadczenie i wybitne indywidualności w przeszłości. Chciałbym, żeby Derrick miał momenty, w których nawiąże do swojej świetnej formy z czasów, gdy został MVP ligi. Na koniec Thomas. Wiadomo, każdy by życzył sobie tego, co robił w ubiegłym roku w Bostonie gdy był All-Starem. Nie wiadomo jednak jak będzie wyglądała jego gra po kontuzji, więc póki co z oceną się wstrzymam.

3. Rok temu podczas waszej wizyty w Milwaukee, ktoś z Bucks powiedział, że na mecze z Cavs przygotowują się specjalnie. LeBron skomentował to następująco: „ …powinni być profesjonalistami i przygotowywać się do meczu z każdym przeciwnikiem w taki sam sposób.” Od tego momentu, spinka w Bucks jest jeszcze większa. Myślisz, że dla dopiero próbujących coś znaczyć w NBA Kozłów, mecze z drużynami kalibru Cavs powinny być traktowane z dodatkową motywacją?

Na każdy mecz powinni być skoncentrowani w 100%. Jednak gdy przyjeżdżają Cavs, Warriors czy Rockets, to wiadomo, że wtedy trzeba wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności i dać z siebie jeszcze więcej. Mecze z takimi drużynami dają bezcenne doświadczenie, które zaprocentuje później, podczas drogi na szczyt.

4. Pojedynek LeBrona z Giannisem jest już rozdmuchiwany w mediach i przyznam się szczerze, że sam nie mogę się już doczekać ich pierwszego starcia. Na jaki inny pojedynek będziesz jednak zwracał szczególną uwagę dzisiaj w nocy?

Ciekaw jestem co pokaże Wasz drugoroczniak, zwycięzca nagrody dla najlepszego debiutanta w poprzednim sezonie, Malcolm Brogdon. Jego głównym rywalem będzie zapewne Derrick Rose, ale także Dwayne Wade czy Jose Calderon. Zobaczymy jak „żółtodziób” poradzi sobie ze starymi wyjadaczami.

5. LeBron po zakończeniu kariery będzie pewnie tuż za albo minimalnie przed Jordanem w głosach na GOATa. Durant niedawno powiedział, że Giannis ma szansę stać się jednym z lepszych zawodników w historii. Jaki wróżysz sezon Antkowi?

Jeśli tylko kolana, o których głośno było podczas offseason nie będą mu dokuczać, to z całą pewności będzie to kolejny bardzo dobry sezon Giannisa. Udowodni ogromny potencjał jaki tkwi w tym wciąż bardzo młodym, bo 22-letnim graczu. Jeśli mam się bawić we wróżkę, to stawiam na kolejny sezon, w którym potwierdzi swoje miejsce wśród, moim zdaniem, już top-10 zawodników NBA.


6. To wciąż konferencja LeBrona i dopóki gra w Cavs, zawsze będziecie faworytem do nr 1 na wschodzie. Czy uważasz, że odejście Irvinga do Celtów jest jednocześnie świetnym alibi dla Jamesa do opuszczenia Cleveland po tym sezonie?

Jeśli mamy mówić o jakimś alibi dla LeBrona, to wywalczył on je już w 2016 roku, gdy spełnił obietnice daną Cleveland. Odejście Irvinga powinno jedynie zmotywować LeBrona do dalszej pracy. O ile w ogóle da się go jeszcze bardziej nakręcić.


7. Najmocniejsze i najsłabsze strony Cavs przed dzisiejszy pojedynkiem to… ?

Najsłabsze strony Cavs to z całą pewnością obrona na obwodzie. Ani Rose ani Wade za czasów swojej świetności nie byli dobrymi defensorami, tym bardziej teraz się to nie zmieniło. Za podsumowanie tego niech posłuży fakt, że to JR Smith jest najlepszym obwodowym obrońcą w drużynie… Kolejnym mankamentem jest brak zgrania. Jak zauważyłeś wcześniej, skład Cavs został mocno zmieniony przed obecnym sezonem i chłopaki muszą się jeszcze „dotrzeć”. Nie muszą się śpieszyć, mają na to czas do czerwca.
Co do zalet, czy może być ważniejsza, niż najlepszy zawodnik NBA w składzie?


8. Co Cavs muszą zrobić, żeby wywieźć z Milwaukee wygraną?

Zmieniłbym to pytanie na „co powinni zrobić Bucks, aby zatrzymać zwycięstwo w Wisconsin”. To Cavaliers są faworytem i jeśli zagrają na swoim poziomie to tylko cud, czyli chyba genialny występ Giannisa, może pomóc Milwaukee.

Dzięki za rozmowę i miłego oglądania w nocy!

Reklama

Zapowiedź Cavs @ Bucks. To nie będzie zwykły mecz.

Rok 1992

Hej hej, tu NBA. Pamiętam jak przez mgłę oglądanie razem z ojcem pojedynków Jordana z Birdem. Nie potrafiłem jeszcze wtedy usiedzieć na tyłku w jednym miejscu i patrzeć z zainteresowaniem w telewizor, ale już wtedy kopiowałem zagrania zauważone w TV w meczach z samym sobą, rozgrywanymi jak byłem sam na chacie i nikt nie zwracał mi uwagi, że rzucam rykoszetami o lampę do mini kosza zawieszonego na ścianie koło gorącego pieca kaflowego. A potem mogłem się chwalić nowymi sztuczkami, kiedy po powrocie z kościoła po komunii, zanim zasiedliśmy do stołu, porwałem tatę i chrzestnego, przebraliśmy się i poszliśmy na kosza pod domem.

Rok 1997

Moment, w którym świadomie zacząłem oglądać wyniki NBA na telegazecie i śledzić to, co się dało na chyba jeszcze na TVNie i DSFie (nawet sobie sprawiłem tuner TV do komputera, żeby można było łapać TVN od siebie z pokoju – to były czasy). Ale kojarzę 1997 głównie ze względu na pojedynki Bryanta z Jordanem, które rozgrzewały mnie do czerwoności. Będąca na szczycie gwiazda, kontra pracowity i niesamowicie utalentowany młodzieniec, który miał go zastąpić. Meczów w TV może nie było za wiele, ale czekało się z utęsknieniem na chociaż 15 sekundowe akcje w wiadomościach lub na śnieżącą powtórkę na niemieckich stacjach. I tak, kolejna zmiana pokoleniowa powoli stawała się faktem.

Rok 2003

Kolejne sezony zlewały się jak zawsze w jeden, do momentu klasy 2003, z LeBronem na czele. Nie minęło wiele czasu, aż zacząłem czekać na kolejny duel, który był wydarzeniem samym w sobie. Każdy mecz James kontra Bryant był świętem i pojedynkiem, który czasem oglądałem kilkukrotnie. W czasach, gdy Bucks ledwo wchodzili do playoffów i odpadali w pierwszej rundzie, pojedynki Kobego z LeBronem pozwalałby mi utrzymać wiarę w NBA (na samym oglądaniu Bucks w tamtych czasach długo bym pewnie nie pociągnął). Takie ustabilizowanie trwało długo, bo nie jakoś nie potrafiłem osobiście podchodzić do kolejnych debiutantów, którzy mieli zmienić ligę w następnym dziesięcioleciu. Indywidualnie, liczyli się tylko Kobe i LeBron.

Teraz

Teraz, mimo tego, że to LeBron wciąż jest królem i nic nie zapowiada jego szybkiego zejścia z tronu, pojawia się Giannis, który elektryzuje całą swoją osobą do tego stopnia, że dzisiejszy mecz o 1:00 będzie szczególny. Będziesz widział pojedynek dwóch wybryków natury, którzy za każdym razem jak są w posiadaniu piłki mają potencjał na zrobienie czegoś legendarnego. Duel Giannisa, który jeszcze nie jest u szczytu swojej formy, z LeBronem, który mimo fantastycznej formy najlepsze lata ma już za sobą, jest dla fana Bucks wydarzeniem szczególnym. Od 15 lat jak kibicuję ten drużynie, nie było nigdy sytuacji, w której jeden zawodnik znaczyłby tak wiele nie tylko dla drużyny z Milwaukee, ale i był w pierwszej piątce (świat jeszcze nie jest na to gotowy) dziesiątce najlepszych zawodników w lidze.

Dlatego dla mnie mecz z Cavs, walka LeBrona z Antkiem, jest jak pierwszy pick-up game na boisku, gdy woła cię do siebie, jako pierwszy wybór, o 7 lat starszy dzielnicowy wymiatacz. Czekasz na ten moment latami, a gdy nagle przychodzi, okazuje się, że kur*a faktycznie warto było tyle czekać.

Jest to jeden z tych meczów, przy których już na początku sezonu, drukując sobie terminarz i wieszając go na rodzinnym kalendarzu w kuchni, zaznaczasz na czerwono wielką gwiazdkę (która u mnie w domu oznacza mniej więcej tyle, co „tak, zawiozę małego rano do przedszkola, ale po pracy, ni chu*a, będzie godzinna drzemka”).

Czekaj na ten mecz, a potem chłoń go wszystkimi zmysłami.

Więcej i już bardziej rzeczowo, a mniej osobiście, napiszę o meczu za parę godzin.

Póki co, udanego popołudnia.