Żeby sprawiedliwie ocenić Rashada, musisz najpierw odpalić NBA JAM. Pobaw się przez kilka akcji, naciesz uszy głośnym „boom-shakalaka!” Potem na chwilę zaciśnij zęby i zagraj na poważnie. Wybroń trzy akcje z rzędu, po drugiej stronie boiska zalicz trzy słodko głaszczące siatkę swishe i patrz jak piłka zaczyna płonąć. Długi, czerwono-pomarańczowy welon, zajmuje w błyskawicznym tempie całą siatkę, po czym podąża za piłką. A teraz wyobraź sobie, że możesz na chwilę pożyczyć tę piłkę, jakimś cudem przemycić na mecz Kozłów i czekać, aż wpadnie w ręce Rashada (na moment możesz też zrezygnować z wizji z piłką i w jej miejsce wstawić gorącego kartofla prosto z ogniska – efekt będzie podobny).
Vauhgn jest typem zawodnika, który na parkiecie lubi być niewidoczny, unikać kontaktu z piłką i najlepiej skupiłby się tylko na bieganiu z obrony do ataku i z powrotem. Jak rok w rok oglądam Bucks od (mój boże!) 15 lat (!) , tak nie widziałem jeszcze podobnego gracza. Mam kilka teorii:
(1) ma wszystko w dupie i jego planem jest wyjść na mecze z rzędu bez spocenia się,
(2) minął się z powołaniem i paraliżuje go myśl, że tyle osób na raz na niego patrzy,
(3) minął się z powołaniem i myśli, że nikt go nie widzi jak chowa się w rogu boiska,
(4) rozkminia nad alternatywnym zakończeniem „Głupiego i Głupszego”, gdzie Lloyd i Harry wchodzą do autokaru i redefiniują pojęcia BangBusa.
Rashad miał być przede wszystkim strzelcem, a póki co głównie pudłuje (kariera: 30% z gry). Unika wejść pod kosz w takim samym stopniu jak poparzenia rąk drugiego stopnia od trzymania piłki przez dłużej niż sekundę. Straciłem do niego zaufanie w zeszłym sezonie i wydaje mi się, że jak teraz w końcu się nie przełamie, to może to być jego ostatni sezon w NBA. Jego przewagą nad Hensonem i Paytonem II jest przede wszystkim kontrakt i fakt, że mając dopiero 21 lat wciąż dałoby radę użyć go jako transferową zapchaj dziurę – typowy worek ziemniaków.
Nadzieja jest – w Lidze Letniej pokazał, że potrafi grać lepiej niż ja i ty.