Beasley w pierwszej (5/5 z gry, 23pkt) i Monroe (25pkt i 13zb) w drugiej kwarcie byli motorami napędowymi Bucks w dniu, kiedy praktycznie nie mieliśmy żadnego wsparcia ze strony Giannisa (tylko 8 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst). Było to nasze drugie z rzędu pewne zwycięstwo, które trzymaliśmy pod kontrolą praktycznie od początku do końca spotkania. Dzięki niemu zbliżyliśmy się nieco do 8 miejsca na wschodzie i dalej liczymy się w walce o playoffy.
Obejrzyj ten mecz, jeśli chcesz zobaczyć fajny (momentami nawet z wyższej półki) ball movement Bucks (26 asyst przy 40 FG), skuteczne izolacje na Beasley’a i Moose’a (51% z gry) i grę Milwaukee BEZ dominującego Giannisa. W pewnym momencie drugiej kwarty prowadziliśmy już 41-27, a do przerwy zeszliśmy z prowadzeniem 51-34 – Beasley miał wtedy na koncie 16 punktów, Monroe 17, a Giannis 0. W ogóle to była dobra połowa w wykonaniu Bucks – oprócz skutecznego ataku, naszej obronie udało się wymusić 11 strat (średnia Pistons na mecz w tym sezonie 12).
- Jarałem się możliwością oglądania pojedynku Maker kontra Drummond, ale jak się już zdążyłem przyzwyczaić, gra Thona to jeszcze jedna wielka loteria. Świetną obronę 1-na-1 potrafi przeplatać z błędami typowymi dla nieogranych 19-latków. W jednej akcji podjął błędną decyzję i pobiegł kryć gracza na obwodzie, dając Drummondowi łatwe punkty spod kosza. W kolejnej zaplątał się we własne nogi, próbując spłodzić akcję do TOP10 i w rezultacie stracił piłkę. W drugiej kwarcie zabił się na obręczy przy próbie wsadu. Nie wiadomo, czego się po nic spodziewać, ale takie już są uroki surowych, nieogranych i niedoświadczonych debiutantów.
- Napiszę o nim jeszcze raz, bo w pierwszej połowie mieliśmy istne Beasley show. Michael grał jak nawiedzony, trafiał wszystko i z każdej pozycji. Dobrze zobaczyć mecz w którym przypomina nam, dlaczego kiedyś został wybrany z drugim numerem w drafcie.
- Po meczu odpoczynku wrócił Middleton (11 punktów), który momentami brał się nawet za rozgrywanie. Dołożył do tego dwa fajne step-backi, które wyglądały już tak, jakby odzyskiwał pewność i szybkość sprzed kontuzji.
- Co się stało z Giannisem? Dlaczego oddał tylko 9 meczów w meczu? Nie wyglądał na chorego. Ani na zmęczonego. Sprawiał wrażenie zawodnika, który widząc dzień konia Beasley’a i Monroe świadomie odsunął się w cień i przejął rolę pomocnika, a nie lidera. Dla mnie był to bardzo ważny mecz, ponieważ pokazał, że potrafimy grać jako zespół nawet wtedy, kiedy Giannis robi sobie chwilowy odpoczynek od bycia kosmitą. Nawet mimo tego, że graliśmy „tylko” z Detroit. Przepraszam, dla Bucks nie ma przeciwników z kategorii „tylko”. Boleśnie przekonałem się o tym w meczu z Lakers…
- Był to pierwszy mecz od spotkanie z OKC 2 stycznia tego roku (98-94), gdzie udało nam się zatrzymać przeciwników poniżej 100 punktów. Tym samym przerwaliśmy najdłuższą od prawie 20 lat serię meczów z +100 straconymi punktami (o ile dobrze pamiętam, 19 albo 20 z rzędu).
Nie marudzimy, tylko cieszymy się z wygranej. Przed nami mecz wyjazdowy z Nets w środę w nocy – kolejny, który w teorii powinniśmy wygrać. Widzimy się!
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.