Pisałem wczoraj, że oglądanie tego meczu nie jest obowiązkowe, ale po cichu liczyłem na to, że nie będzie tragicznie. Przeliczyłem się, bo pierwsza połowa była najgorszą w historii Bucks. 47 punktów straconych po pierwszej kwarcie (drugi wynik w historii NBA i najwięcej od 1987 roku !! – 76 do przerwy), obrona pozwalająca trafiać Lakersom z 80% skutecznością, niewymuszone straty w ataku, brak jakiejkolwiek płynności gry. Pierwszą połowę uratował jedynie Michael Redd, który dołączył do komentatorów i podzielił się paroma ciekawostkami ze swojego życia po zakończeniu kariery. Pomimo runu w drugiej połowie, przegraliśmy zasłużenie 114-122, po raz 19 z rzędu tracąc 100+ punktów – najdłuższa tego typu seria Bucks od 1994 roku.
- Giannis lubi grać z LAL. Swoje pierwsze w karierze triple double zaliczył właśnie z nimi, a teraz ustanowił swój nowy rekord punktowy, po raz pierwszy w karierze przełamując barierę 40 punktów. Byłem ciekawy, jak zagra w pierwszy meczu bez Parkera i widać było, że jest bardziej aktywny bez piłki. Już w pierwszej kwarcie zaliczył trzy ścięcia pod kosz (do tej pory to tylko 1% jego wszystkich akcji), które były głównym zadaniem Jabariego. Później przestałem liczyć, zdemotywowany postawą Bucks. Jestem też bliski stwierdzenia, że reszta tego sezonu to będzie nabijanie statystyk Giannisa, bo póki co oprócz niego, nie mamy nikogo kto mógłby regularnie zdobywać punkty.
- Zgodnie z oczekiwaniami, w pierwszej piątce wyszedł Thon Maker. Dał się szybko objechać Randle’owi (wsad z faulem) i widać było, że odstępował Juliusowi nie tylko siłą, ale i prędkością. Jeśli będzie ustawiany na czwórce, może być problem z kryciem zawodników, którzy mają szybki pierwszy krok. Póki co pozostaje opcja ze stretch-czwórą. W pewnym momencie trzeciej kwarty Kidd ustawił go na centrze i wyglądało na to, że czuje się tam lepiej. Sama jego obecność pod koszem nieco zdezorientowała ofensywę Lakers. Mimo tego, że parę razy Zubac go objechał (w ogóle, mecz życia Zubaca!), jedna akcja była piękna – Thon w ataku uciekł do narożnika, zostawiając zdezorientowanego Zubacza pod koszem, dostał podanie od Giannisa i niekryty trafił trójkę. Możesz się ze mną nie zgodzić, ale nie trenowałbym Makera na potencjalnego zastępcę Parkera na PFie. Ustawiałbym go od razu na centrze i liczył na to, że będzie wyciągał środkowych spod kosza.
- Po szybkich faulach w obronie Makera, na parkiecie pojawił się Middleton. Najpierw idealnie dograł do ścinającego Giannisa, a potem trafił swoją pierwszą w tym sezonie trójkę.
- Po raz kolejny zaczynamy mecz w fatalnym stylu (ile jeszcze razy?) a potem zostawiamy serce na parkiecie i prawie odrabiamy 19 punktową stratę. Fajnie by było zobaczyć w końcu Kozły grające mecz na jednym poziomie.
Obejrzyjcie skrót pierwszej kwarty. Jak nie zaśniecie w tych kilka minut, obejrzyjcie też run z czwartej kwarty. Oby dzisiejszy mecz z Pacers był lepszy (zapowiedź później).