Preseason: Bucks – Mavs 88:74

Bucks – Mavs 88:74

Widziałem, że pierwszy mecz Bucks jaki obejrzę w tym sezonie będzie musiał mieć jakąś specjalną otoczkę. Ale nigdy bym nie powiedział, że obejrzę go na raty w dwa dni, w drodze z i do pracy. Na telefonie. Stojąc w korkach. W między czasie zdałem sobie sprawę też z kolejnej rzeczy – wszystkie wakacyjne turnieje, mecze preseason i nieustanne oczekiwanie na pierwszy gwizdek w sezonie zasadniczym mija z roku na rok co raz szybciej. Nie wiem, czy to kwestia tego, że czas między sezonami jest gęsto zapychany, tak że nawet nie ma się kiedy nudzić. Czy też wszystko spowodowane jest tym, że z roku na rok tak bardzo przybywa nam wszystkim pracy i dodatkowych zajęć, że czas między finałami a wigilijnymi spotkaniami mija szybciej niż faza na słuchanie nowego singla Justina Biebera. O, jaki zajebisty beat („bejbe bejbe bejbe oooo oOOO”) iii  chuuj.

Tymczasem Michał nie dał mi w spokoju odpoczywać i chwała mu za to: na zkrainynba.com możecie przeczytać moich parę słów na temat zbliżającego się sezonu Bucks. A mimo tego, że mecz z Mavs odbył się dwa dni temu, zapraszam do bardzo subiektywnej oceny.

Czytaj dalej „Preseason: Bucks – Mavs 88:74”

Reklama

Ruszył preseason Bucks.

Zawsze przed meczem czuję to samo podekscytowanie polaczone z lekkim dreszczem niepewnosci i cicha nuta zwatpienia. Wchodzisz do szatni i widzisz mieszanke usmiechnietych glow, kiwajacych sie glow ze sluchawkami, skupionych glow zujacych gume i liczacych na to, ze po dzisiejszym meczu zostana wybrani do gry w NBA. 

Potem wskakujesz w stroj i po raz pierwszy lapiesz pilke. Dlonie jeszcze zimne. Pilka sie nie klei. Kolana strzelaja przy wyjsciu z szatni i zastanawiasz sie czy znowu ci jebnie sciegno przy crossoverze czy moze tym razem skonczy sie tylko na naciagnietym czworoglowym uda.

Wchodzisz na parkiet. To tylko 3 liga wronby dlatego liczysz ze nie bedzie za duzo kurzu. Profilaktycznie wycierasz buty w mokra szmate. Piszczysz podeszwami, sprawdzasz przyczepnosc i zaczynasz od truchtu. Dzwiek odbijanych pilek powoduje ze na chwile zamykasz oczy wdzieczny za to, ze mozesz robic to co tak bardzo kochasz. Odbijasz jeden raz. Drugi. Wachasz pilke i napedzasz sie do walki.

Zanim skonczy sie rozgrzewka juz nie masz sily biegac i wypijasz polowe 1.5l butelki wody. Wychodzisz w pierwszej piatce, ustawiasz sie na pozycji i czekasz na rzut sedziowski. Pilka w gorze, dwaj 197cm centrzy udaja ze skacza a ty przez ulamek sekundy jestes w stanie przysiac, ze wlasnie tu i kurwa teraz rozgrywa sie mecz o mistrzostwo wszechswiata. Pilka laduje w twoich rekach i wracasz do rzeczywistosci: pusta hala, 3 liga amatorskiej koszykowki. Zaczynasz sie modlic o chociaz jedna celna trojke choc i tak wiesz ze to sie nie uda bo z typem na gorze nigdy nie bylo ci po drodze.

Gramy!

Tak samo wazne sa dla mnie mecze przedsezonowe. Sorry, ale nawet nie wytrzymalem jednej kwarty meczu z Bykami. Mecze o nic sa dla mnie tak samo istotne jak whisky bezalkoholowa. Nie potrafie sie nimi jarac i jedyne na co licze to to, ze niedlugo sie skonczy i przyjdzie czas na prawdziwego single malta.