Pierwszy raz w tym sezonie obejrzałem mecz Bucks, po którym otworzyłem szeroko oczy i z ulgą wypuściłem powietrze z domieszką lekkiego „WOW” w oddechu. Dawno nie wygraliśmy meczu w ostatnich 12 minutach, a już tym bardziej nie pamiętam spotkania, w którym całą decydującą kwartę zagraliśmy rezerwową piątką. Ennis, Vaughn, Inglis, Plumlee i Henson wygrali z przetrzepanymi kontuzjami Grizzlies 28-13 i zapewnili nam wygraną 96-86.
I kiedy w czwartej kwarcie prowadziliśmy już 10 punktami, Henson najpierw zdecydował się rzucić Stephensonem o parkiet:
a potem, na 5 sekund przed końcem meczu, jeszcze boleśniej zniszczył Matta Barnesa:
I był to zdecydowanie najlepszy moment Bucks w tym sezonie. Najpierw ten blok. Potem mina największego twardziela w Wisconsin. Następnie rzucona koszulka w trybuny. Ekstaza na trybunach. Mini erekcja przed monitorem. I po kilkunastu sekundach ten bieg Barnesa do szatni za Hensonem. Ochroniarze w pełnej gotowości. Henson pewnie siedzący spokojnie na kiblu, stawiający pełną samozadowolenia figurkę Man of the Match z brązu, modlący się do wszystkich sił wszechświata o to, żeby cienkie drzwi wytrzymały pełne wkurwienia pukanie Barnesa. Nie jest to jeszcze potwierdzone, ale podobno Barnes zrobił Hensonowi powtórkę tego, co przeżył Lloyd Christmas w kiblu na stacji benzynowej, kiedy dopadł go Seabass:
Przyznam się, że po końcowym gwizdku nie pamiętałem z meczu nic innego. Ściągnij sobie tylko czwartą kwartę, nagraj na dysku i włączaj raz na rok, żeby zobaczyć, co to znaczy wygrać mecz rezerwami i jeszcze skończyć go z szopką w stylu WWE.
PS.
- Bucks mieli w tym meczu 17 bloków – najwięcej w historii w meczach u siebie i tylko jeden mniej od rekordu klubu (18 w Detroit 12.11.1980).
- Giannis miał 11 asyst. Przed All Star Weekend notował 2.8 asyst na mecz. Po przerwie na weekend gwiazd – 7.9.
- Tak, masz rację. W tym meczu naprawdę liczył się tylko pojedynek Hensona z Barnesem.
RECAP:
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.