Mieliśmy ich!

Prawie po raz drugi udało nam się ograć mistrzów NBA. Prawie, bo sił starczyło nam tylko na 42 minuty i na nic zdało się 11 punktowe prowadzenie na sześć minut przed końcem spotkania. Warriors wygrali, mimo tego, że Bucks zagrali swoją zdecydowanie najlepszą koszykówkę w pierwszej połowie, w której rzuciliśmy 70 punktów. 70 punktów Bucks po dwóch kwartach, to fantastyczny wynik nawet przeciwko 76ers, nie mówiąc już o mocno zmotywowanych Warriors! Do tego 60% z gry. Dla Warriors była to druga najgorsza połowa w obronie od meczu z OKC 17 stycznia 2014, kiedy stracili 71 punktów. Szkoda tylko, że takie granie na 110% swoich możliwości nie pozwoliło nam przerwać serii porażek na wyjeździe – dzisiejsza z GSW była już 12 z rzędu.

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to obejrzyj ten mecz. Curry i Green otarli się o triple double (pierwszy 26pkt/10zb/9as, drugi 21pkt/9zb/8as) Thompson rzucił 27 punktów i to właśnie ta trójka w w czwartej kwarcie, którą Bucks przegrali 19-36, zapewniła Warriors zwycięstwo. Co więcej się działo?

  • Giannis wrócił do pierwszej piątki i zaczął znowu grać swoją koszykówkę. Zaczął mecz od dwóch wsadów z rzędu, potem w drugiej kwarcie wykorzystał swoją przewagę wzrostu i rzucił 5 łatwych punktów przeciw Igoudali. Było to dla niego pierwszy mecz od 13 spotkań, kiedy przekroczył granicę 20 punktów i muszę powiedzieć, że wyglądał naprawdę dobrze (szczególnie na tle ostatniego meczu z Clippers, w którym ledwo uciułał 9 punktów).
  • Henson za to nie zaszalał: dwie minuty pierwszej kwarty i trzy faule na koncie. Zmienił go Plumlee, który poczuł chyba zapach wymiany na karku i 11 ze swoich 13 punktów zdobył w pierwszej połowie.
  • Parker w obronie był tragiczny – szczególnie w drugiej połowie. Naliczyłem trzy sytuacje, w których przy pomocy instynktownie wybierał jakiegoś wolnego zawodnika na obwodzie, zostawiając kozłującego (najczęściej Curry’ego) bez krycia, co się równało z łatwymi punktami spod kosza. W końcu Kidd nie miał innego wyjścia i wpuścił w jego miejsce Mayo.  Miły akcent – były gracz Warriors Sonny Parker (ojciec Jabbariego) dostał owację, jak pojawił się na telebimie ubrany w koszulkę Warriors i czapkę Bucks.
  • Nasza najlepsza piątka: Carter-Williams, Middleton, Giannis, Parker i Moose przez trzy kwarty byli +5. Tylko w ostatniej spadli na -7.
  • Zaryzykuję stwierdzenie, że moglibyśmy wygrać to spotkanie, gdybyśmy trafiali trójki z czystych pozycji. W całym meczu mieliśmy tylko 4/18, a Mayo chybił wszystkie 6 prób po raz pierwszy od 27 listopada.
  • Carter-Williams zagrał chyba jeden z lepszych meczów w barwach Bucks. Na tyle dobry, że moim zdaniem zasługuje na powrót do pierwszej piątki – czas, żeby w końcu stał się takim rozgrywającym, jakim widziałby go Kidd.
  • Czy Bucks znaleźli sposób na grę przeciw Warriors? GSW i tak nie mają się czym martwić, bo w finałach i tak się nie spotkamy, ale po tych wszystkich groźnych wypowiedziach o chęci rewanżu, znowu ledwo co udało im się zwyciężyć. Po takim meczu jak ten dzisiaj, dalej nie mogę uwierzyć, jakim kuźwa cudem przegraliśmy z Lakersami…
  • Kibice Warriors w koszulkach „10-18”, przewidując porażkę Bucks to mega słodki akcent, ale jednak prawdopodobieństwo, że koszulki kibiców Bucks „24-1” okażą się prorocze było jednak zdecydowanie mniejsze.
Reklama

Jedna myśl w temacie “Mieliśmy ich!

  1. Individuals locate that riding a horse out in the outdoors could
    work as an anxiety buster, increase physical and psychological
    energy, and assist individuals connect with
    nature and also the living globe.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.