Po fatalnym meczu z Warriors przyszło wcale nie lepsze spotkanie z Atlantą. Nie musisz wcale się męczyć i oglądać całego spotkania, wystarczy, że przeczytasz, co z Korverem robił Giannis w czwartej kwarcie. Kidd dał Antkowi zielone światło na cztery z rzędu zagrania one on one które skończyły się dwoma wizytami na linii rzutów wolnych, jednym lay-upem i jedną prawie asystą do wolnego Baylessa w rogu (prawie asystą, bo Bayless nie trafił trójki). Mistrzostwo świata. Szkoda, że wcześniej Giannis nie dostawał zbyt wielu izolacji, bo jego pewność siebie w tym meczu była wielkości jego gigantycznych dłoni. No i te jumpery z półdystansu. po koźle. Z zatrzymania. O deskę. Popatrz na shot chart i powiedz mi w oczy, że Antek nie pracuje nad rzutem. Dalej. I dare you!
Giannis skończył mecz z 18 punktami, trafił 7 z 9 rzutów i dołożył do tego 6 zbiórek i 4 asysty. Na tym teoretycznie mógłbym zakończyć pisanie o dobrych stronach tego meczu. Obrona Hawks złapała nas tak mocno za rogi, że w pierwszej połowie nie zdobyliśmy ani jednego punktu z kontry (w całym meczu jedynie 7), Zaza harował jak wół pod koszem (17 pkt/13 zb), Ersan wrócił do formy strzeleckiej, której nie powstydziłby się Blinkin (12 punktów, ale 4/13 z gry), a Khris nie trafił ani jednej trójki (na pięć prób) i skończył mecz z 12 punktami.
Carter-Williams o mało nie opuścił spotkania z powodu pogrzebu ojca, dlatego fatalną dyspozycję (1/6 z gry, 4 punkty i 4 straty) można dzisiaj wyjątkowo przemilczeć. Dobrze zastąpił go Bayless, który potrzebował tylko 8 rzutów do zdobycia 15 punktów, do których dołożył jeszcze 5 asyst.
Zanim obejrzysz cały skrót, zobacz jak z łatwością można rzucić 11 punktów w 65 sekund. To był moment, kiedy człowiek w szklanej masce praktycznie zamknął mecz w trzeciej kwarcie.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.