Cztery wygrane z rzędu? [zapowiedź]

giannisxmas

Nie wiem co jest bardziej absurdalne: to, że jestem w stanie napisać trzeci krótki tekst o Bucks w ciągu jednego dnia, czy to, że w przypadku ewentualnej wygranej z Rockets będziemy mieli cztery wygrane z rzędu (czego nie udało nam się dokonać od 26 marca 2013 roku). Pisałem już dzisiaj, że gracze Houston przyjadą w bardzo okrojonym składzie, co nie zmienia faktu, że odwiedza nas zespół z drugą najlepszą obroną w NBA i imponującym bilansem 12-4. Na szybko dla przypomnienia: z Bucks nie zagrają dzisiaj: Howard, Beverley, Jones i Canaan. Taka szansa na wygraną z topową drużyną zachodu może się już nie powtórzyć.

Powoli też kończymy banalnie prosty grafik z listopada i wchodzimy w cholernie ciężki grudzień. Przed nami spotkania z kolejno z: Houston, Cleveland, Dallas, Miami, Dallas, OKC, Clippers, Phoenix, Portland, Sacto, Clippers, Charlotte, Atlanta, Atlanta, Charlotte i Cleveland. Jedno jest pewne – na koniec roku będziemy wiedzieli na co mniej więcej stać Bucks w tym sezonie. 3-13 to moje absolutne minimum, ale wyciągnięcie 6 wygranych będzie naprawde dużym osiągnięciem dla MKE. Każda dodatkowa wygrana będzie cholernie miłym zaskoczeniem. Dlatego tak ważne jest, żeby dzisiaj w nocy wykorzystać nie tylko okrojony skład Houston, ale i fakt, że dla nich będzie to również back-to-back i urwać niespodziewane zwycięstwo.

Gdy wiesz, że na centrze drużyny przeciwnej wyjdzie Tarik Black, trzymasz kciuki co sił za to, żeby Sanders nie spadł za faule przy śpiewaniu hymnu. Szczególnie, że u nas również pod koszem będzie kiepsko, bo nadal raczej wyjdziemy bez Hensona i Zazy. Dodatkowo, jeśli Bucks uda się ograniczyć Houston do 39% jak Clippers w ostatnim meczu, odpuścimy nieco krycie pod koszem na rzecz dobrej obrony na obwodzie, gdzie rzutem grożą Terry, Harden i Ariza, to nie powinno być tragicznie.

Trzymaj kciuki, zeby znowu udało się zrobić coś takiego:

Widzimy się o 3:00!

Reklama

Giannis zrobił eurostep spod swojego kosza, a Ersan zersanił Pistons z ławki [recap]

291114pistons

Dzisiaj w nocy Bucks przypomnieli mi o czasach, kiedy nasza ławka rezerwowych była jedną z najlepszych w lidze i często wygrywała przegrane mecze. Mordercą Pistons był Ersan, który ersanił tak, jak nas do tego przyzwyczaił – up-and-under pod koszem, dobitki (3 zbiórki w ataku) i nawet parę otwartych trójek (sic!). I co z tego, że dziurę pod koszem (tylko 11 minut Sandersa – znowu przez faule, Zaza i Henson poza grą) wykorzystał brutalnie Drummond (26 punktów i 20 zbiórek), skoro i tak wygraliśmy deskę (44-39) i ostatecznie po raz drugi w tym sezonie łatwo wygraliśmy z Pistons, tym razem 104-88.

Wydarzeniem spotkania nie był dla mnie jednak najlepszy w tym sezonie mecz Ilyasovy (22 punkty i 9/14 z gry), ale świetny powrót do rozgrywania Marshalla, który kierował ofensywą tak, jak tego cały czas oczekuję od Knighta. Zawsze imponowali mi rozgrywający, którzy prowadzili atak swojego zespołu jednocześnie pozostając praktycznie niewidocznym i dzisiaj takim cichym dyrygentem był Kendall. Udało się nawet kilka razy wykorzystać brak doświadczenia Dinwiddiego i postawić Kendalla na iso, co zgodnie z oczekiwaniami skończyło się łatwymi punktami.

Nie można też przemilczeć kolejnego altruistycznego* występu Parkera, który do bardzo skromnych 8 punktów i 5 zbiórek dorzucił rekordowe w karierze 5 asyst. Zastanawia mnie tylko to, dlaczego ani razu w pierwszej kwarcie nie wykorzystał olbrzymiej przewagi szybkości nad Monroe. Mimo to, był to kolejny mecz Jabariego, w którym pokazuje, że indywidualne statystyki nie są dla niego tak ważne, jak wygrana drużyny.

Poza tym, widziałeś kiedyś żeby ktoś robił eurostep zaczynając na linii za trzy? Dla Giannisa to normalka!

*czytałem ostatnio artykuł o tym, jak szefowie firm na spotkaniach z udziałowcami bardzo często zamiast mówić o stratach, mówią o „negatywnym zysku”, a o koniecznych zwolnieniach grupowych jak o „restrukturyzacji firmy”. Kiepskie dyspozycje rzutowe będą teraz dla mnie „altruistycznym graniem” albo „skupieniem się na defensywie”.

Bucks mieli co prawda najłatwiejszy grafik w listopadzie, ale nie mogę pominąć tego, że był to nasz pierwszy dodatni miesiąc od czasów Skilesa. Poza tym, już wygraliśmy na wyjeździe tyle spotkań, ile w pierwszych 41 meczach poprzedniego sezonu, a 10 wygranych spotkań mieliśmy na koncie dopiero w lutym (przy imponujących 43 porażkach). Dlatego kibice Bucks muszą chodzić z głową w chmurach, bo jest się z czego cieszyć. Kozły nie powalają na kolana, ale zwracają na siebie uwagę całej koszykarskiej Polski i nie tylko przeze mnie są uważani za jedną z największych niespodzianek pierwszego miesiąca rozgrywek.

Przed nami pojedynem podwójnych back-to-backów, bo bez dnia przerwy przyjadą do nas przetrzepani kontuzjami Rockets. Podobno nie będzie Howarda, Beverley’a, Jonesa i nawet Canaana, który połamał się lekko w meczu z Clippers. Okazja, żeby ukraść wartościowe zwycięstwo z zachodem może się już nie powtórzyć.

3-na-4, czyli siedzimy w Milwaukee i dyskutujemy o Bucks

W zeszłym tygodniu zebrało się gremium maniaków, którzy przy dietetycznej coli, sojowych knyszach i wegetariańskich pizzach na cienkim, bezglutenowym cieście zdecydowało się rozwiązać palące problemy naszych miejscowych Kozłów. Spotkaliśmy się z Adamem, Kosmą i Michałem jak zawsze w Zaffirosie przy Farwell Avenue, miejscu, które darzymy wyjątkowym sentymentem. Omówiliśmy rolę Woddy’ego Allena jako pierwszej klasy pimpa, pomachaliśmy zakrwawioną miotłą jak w reklamie Amnesty International, a na moment nawet zająknęliśmy się, czy Krychowiak jest wart 30 baniek. A w przerwach gadaliśmy o koszu.

1. Ze wszystkich obrońców NBA, tylko Bryant, Ellis, DeRozan, Jackson i Curry oddali więcej rzutów od Knighta, ale większym ballhogiem od Brandona, który oddaje rzut średnio po prawie 5,5 kozłach i przeciętnie ma piłkę w rękach przez 5 sekund akcji, jest tylko i wyłącznie Reggie. Czy zaryzykowałbyś ograniczenie minut Knighta lub ewentualne przesunięcie go na SG mimo, że gra najlepszy sezon w karierze, ale jednocześnie wiedząc, że z nim na parkiecie jesteśmy -5,8, a bez niego +12,4?

Michał Kajzerek: Nie, nie ograniczałbym Brandon w ten sposób już na tym etapie sezonu. Bucks muszą wiedzieć w jakiej grają lidze – nie walczą o mistrzostwo, a Knight ciągle się próbuje rozwijać. Jason Kidd musi dać mu czas na poprawę egzekucji w pick-and-rollu. Jeżeli Knight okaże się oporny i nie będzie przyswajał nowej wiedzy, Bucks – tak jak Pistons, gdy zdecydowali się go oddać – będą musieli poszukać innego rozwiązania na jedynkę. Przesunięcie na SG jest ciekawym rozwiązaniem – nie oglądałem Kinghta tak długo, aby wymądrzać się na temat jego gry off-the-ball, ale Kidd może próbować grać nim jako off-guardem, czemu nie.

Adam Szczepański: Spojrzałbym na to nieco inaczej. Knight nie jest playmakerem i raczej nim się nie stanie, ale nie ma jeszcze 23 lat, rozgrywa bardzo dobry sezon, a zaraz będzie trzeba mu zapłacić. Dlatego warto dać mu teraz grać, trzymać piłkę, rozwijać się i popełniać błędy na jedynce, bo to może pomóc w przyszłości, kiedy już Bucks znajdą zawodnika, który obok niego będzie grał jako point guard. W tym momencie nie ma w składzie rozgrywającego, któremu można by oddać piłkę. A jeśli Knight nie spełnia oczekiwań drużyny i nie jest w planach, też warto zostawić jak jest, dalej podbijać jego wartość i wytransferować go przed trade deadline.

Kosma Zatorski: Nie. Brandon Knight gra swój najlepszy sezon w karierze, notuje blisko 10 asyst, ma najwyższy PER w drużynie… Zresztą czy rzeczywiście w tym wypadku powinniśmy bawić się w rygorystycznych statystyków powołujących się na liczbę kozłów? Czy Knight byłby lepszym graczem, gdyby oddawał rzut po czterech kozłach? Statystyki są super, ale czasami mam ich dosyć. Cieszmy się grą. Brandon gra kozacki sezon! Bucks nie tankują! To także olbrzymia jego zasługa. Martwi mnie inna rzecz. Po przyjściu Baylessa zaginął nasz ulubieniec Nate Wolters.

2. Czy już w tej chwili można mówić, że Bucks będą pewniakami do playoffów, jeśli tylko poprawią grę na deskach i skuteczność z gry, czy brakuje jeszcze czegoś więcej?

Michał Kajzerek: Ten zespół jeszcze kilka miesięcy temu wyglądał koszmarnie. Perspektywy Bucks zmieniły się dzięki zdecydowanie lepszej atmosferze wewnątrz ekipy i obraniu konkretnych priorytetów. Skupili się na obronie, a ta wymaga samodyscypliny, co z kolei wpływa na konieczność zbudowania dobrych kontaktów pomiędzy zespołem i trenerem. Kidd nadal sprawdza swoje opcje. Z czasem będzie potrzebował lepszego kreatora na jedynce, ale w tym zakresie wiele zrekompensować może Giannis, jeśli nabierze ogłady jako point-forward, już jest znakomity.

Adam Szczepański: Bucks są bardzo pozytywnym objawieniem w tym momencie, ale jeszcze ostrożnie podchodziłbym do ich szans na playoffy. Co prawda to słaby Wschodu, więc te szanse są spore, zwłaszcza jeśli do bardzo dobrej obrony dołożą skuteczniejszy atak, a liczę, że Giannis i Jabari z biegiem sezonu będą w tym coraz lepsi. Ale… do tej pory mieli bardzo korzystny kalendarz, według basketball-reference.com najsłabszy w całej lidze, pokonali póki co tylko dwie drużyny z dodatnim bilansem, dlatego o pewniakach na playoffy jeszcze bym nie mówił.

Kosma Zatorski: Bucks idą na majstra! A tak na serio, to na dziś (9-7) wszystko wygląda za dobrze. Hawks, Heat czy Cleveland na pewno ich wyprzedzą. U nich wszystko fajnie zagrało. Nagle stali się taką hipsterską ekipką wschodu przejmując ten tytuł od Raptors, którzy w pięknym stylu wkraczają do mainstreamu. Nie wiadomo, czy Bucks chcą playoffów juz teraz. Czy nie zaczną handlować Larrym Sandersem, Ilyasową czy Pachullią (ktoś go jeszcze zechce?) Obaj mają umowy na przyszły sezon za 8-11 milionów.
Koziołki w najlepszym wypadku będą biły się o ósmy spot z Brooklynem. Ponad 40 proc. za trzy w październiku to był klasyczny fluke, ale skuteczność Jabari Parkera czy Antka powinna iść w górę z każdym miesiącem. Deska? Skoro najlepszy jest Larry Sanders ze średnią siedmiu piłek w meczu… Nie mam pomysłu, jak ją poprawić.

3. Giannis grał do tej pory na wszystkich pozycjach, oprócz centra. Grając na czwórce ma przewagę szybkości. Grając na trójce niszczy wzrostem. Czy robienie masy, nastawianie się głównie na post-upy i rzucane praktycznie wyłącznie z pomalowanego to dobry pomysł w tym momencie jego kariery?

Michał Kajzerek: Giannis udowodnił wiele rzeczy w tym sezonie. Widać, że Bucks chcą, aby rozwijał się bez narzucania na niego całego zestawu obowiązków. Ten chłopak ma tak duży potencjał i tak wiele schowanych gdzieś jeszcze umiejętności, że odkrywanie ich po kolei może wyjść mu na dobre. Zadbanie o jego rozwój to jedno z największych wyzwań w historii tej organizacji. Boję się myśląc o ostatecznej wersji Antentokounmpo. To chłopak, który celuje w progi*, które niedawno przekroczył Kevin Durant.

(*dwukrotnie przeczytałem „rogi” 😉 – przyp. daveknot)

Adam Szczepański: Wydaje mi się, że w tym momencie Giannis powinien próbować wszystkiego, bo tak na dobrą sprawę nadal nie wiemy w czym on będzie najlepszy i na jakiej pozycji powinien grać. Post-up to coś nad czym też musi pracować, ale lepiej go nie ograniczać. Póki co jest coraz groźniejszy w penetracjach, a też powinien być w stanie z czasem dołożyć solidny rzut z dystansu. Jest zbyt wszechstronny żeby żyć tylko w paint, ale też czekam aż spróbują go na centrze i będzie rzucał haki jak Kareem. (https://www.facebook.com/video.php?v=10152422069577817)

Kosma Zatorski: Już wiemy, że Giannis nie będzie drugim Durantem. Stał się fizycznym dziwolągiem z łapami centra i może mieć trudności ze zrobieniem ze swojego jumpera znaku firmowego. Antek łapie piłkę, jak piłkarz ręczny. Próbowaliście kiedyś rzucać piłką ręczną do kosza? A propos pytania. Nie wydaje mi się, aby to była najlepsza z dróg. Maciek zauważył już jego zachowanie w post-up. Mi rzuca się w oczy częste matchupowanie wysokich, centrów w obronie. To, co mi szczególnie imponuje, to jego ‚playmaking’ abillites – przepraszam, ale po angielsku to znacznie fajniej brzmi. Podania w czasie penetracji, no-looki i tego typu rzeczy. Jego styl troszeczkę zaczyna mi przypominać Juliusa Ervinga i Magica, przy odpowiednim zachowaniu proporcji. W porównaniu z debituanckim sezonem wszystko u niego poszło w górę. I to dynamicznie. Szybko. Cieszę się, naprawdę się cieszę, z przyjścia Jasona Kidda!

4. Czy choke Parkera od początku sezonu powinien nas martwić, czy Twoim zdaniem nie ma się czym przejmować?

Michał Kajzerek: Nie ma się czym przejmować. Jestem super cierpliwy, jeśli chodzi o graczy, którzy mają coś do udowodnienia, dopóki nie mówią, że nie mają nic do udowodnienia, bo to wyprowadza mnie z równowagi. Pozdrowienia dla 21-letniego Mateusza „nie muszę niczego udowadniać” Ponitki.

Adam Szczepański: Nie martwiłbym się o niego, dopiero uczy się NBA i z biegiem sezonu powinien być w stanie ustabilizować swoją formę. Najważniejsze, że potwierdza swój potencjał. Poza tym, podoba mi się jego gra. Nie oglądałem go wcześniej, ale słysząc co chwilę porównania do Melo spodziewałem się strzelca forsującego swoje akcje, tymczasem on póki co bardzo dobrze wygląda jako team player.

Kosma Zatorski: Przejmować? Nie po to kibicuje się Bucks, żeby się przejmować! Przyszłość należy do Milwaukee. Jabari chce podawać rękę sędziom po wygranym meczu, wędruje po szpitalach i szkołach, odbębnia swoje obowiązki debiutanta. Gra na debiutanckiej skuteczności. Nie robi wielkich rzeczy. Oswaja się. Rzucam takie pytanie na koniec. Który gracz Duke doścignął w NBA swój akademicki hype?

Dzięki wielkie za spotkanie. Do zobaczenia na następnym zjeździe – może tym razem w Arizonie?