Nobody even noticed… @Bucks#homeopener#buckspic.twitter.com/uRLDayrFBU
— Dawid Księżarczyk (@daveknot) October 31, 2014
Cały dzień przygotowywałem się mentalnie do nocnego oglądania meczu Bucks – nawet formalny, na pierwszy rzut oka, strój w pracy skrywał pod sobą, to, co tak naprawdę liczy się dzisiejszej nocy. Z Philly mamy porachunki do wyrównania – rok temu mieliśmy gorszy bilans od 76ers, mimo, że rekord 26 przegranych z rzędu należał właśnie do nich. Po drugie, nie można zapomnieć o tym, co Spencer zrobił nam rok temu:
Teraz wszystko wskazuje na to, że role się odwróciły i to Bucks wyjdą na parkiet w roli zdecydowanego faworyta.
Ponieważ nie ma zarówno MC-W, jak i Embiida, na pewno nieraz wystrzelę ochem-i-achem w kierunku Noela, który pewnie będzie elektryzował publiczność walką na deskach z Hensonem (chociaż być może Sanders już dzisiaj zagra).
Ze strony Bucks oczekuję przede wszystkie nie zaliczenia kolejnej głupiej porażki na własne życzenie i, jak pisze Paweł, solidnego nabicia stastów przez Parkera i Giannisa. Nie może się też powtórzyć sytuacja z poprzedniego meczu, gdzie Jabari był zdecydowanie za bardzo olewany w ataku przez przez Knighta i dostawał trochę za mało podań. Do tego jak znowu zobaczę Zazę zabierającego minuty Hensonowi, to mnie chyba trafi.
Startujemy o 01:30, a ponieważ zależy mi na zrobieniu solidnej analizy komentarza z meczu Bulls-Cavs z nc+, po raz pierwszy w tym sezonie zaliczę dwa mecze za jednym zamachem. Uwielbiam NBA w piątki!
PS.
Parker jako członek Blues Brothers rozdający cukierki z okazji Halloween? Zgubił ostatni koszyk jak piłkę w trumnie w crunch timie z Hornets. Not funny.