Zakończył się najgorętszy okres przedsezonowy w Bucks odkąd pamiętam. Czuję się teraz trochę jak przed wyjazdem na wakacje – okres czekania jest jak zawsze pełen marzeń i oczekiwań, w dzień wyjazdu czujesz największy dreszcz emocji, ale jak już ochłoniesz po przyjeździe do hotelu zastanawiasz się, czym na dobrą sprawę się tak jarałeś. Co musi się stać, żebym nie patrzył na przyszły sezon jak na wielkie rozczarowanie?
1. Nowa hala
Paradoksalnie, najważniejszym wydarzeniem dla Bucks będzie dla mnie w tym sezonie podpisanie umowy na budowę nowej hali. Bez tego, zgodnie z umową między nowymi właścicielami a NBA, liga może odkupić klub za 575 milionów jeśli w Milwakee nie powstanie nowa hala na sezon 2017/18. A z tym może być niemały problem.
Po pierwsze, miasto stawia wiele warunków i wcale nie jest powiedziane, że zgodzi się na dofinansowanie. Po drugie, w Milwaukee zbliżają się wybory i obecny burmistrz ma wiele innych wydatków na głowie, niż stawianie nowej hali dla przeciętnych Bucks. Na plus może działać to, że Bucks dołączyli niedawno 14 lokalnego inwestora, który stał się współwłaścicielem klubu. Giacomo Fallucca, bo o nim mowa, ma wiele wpływów w mieście (nie wspominając o tym, że jest właścicielem restauracji, w której Giannis uczył się robić pizzę w filmie: „Dzień z życia Giannisa„). Wiele się mówi o tym, że lokalni inwestorzy, którzy wchodzą teraz w skład organizacji Bucks, mają wywrzeć dodatkowy wpływ na burmistrzu i przekonać go do wyłożenia koło 200 milionów na nową halę. Czasu jest niewiele.
2. Rozwój Giannisa
Chciałbym go przede wszystkim często widzieć na parkiecie, nie tylko w garbage time, ale również rozpoczynającego mecz. Kidd nie sprawia wrażenie trenera, który nie będzie walczył o kilka bezcelowych zwycięstw kosztem ogrywania młodzieży, a Giannis potrzebuje przede wszystkim nabierania doświadczenia. Widzieliśmy w meczach przedsezonowych, jak bardzo waha się forma młodego Greka, ale nie możemy zapominać jak wielki ma talent. Szczytem marzeń jest MIP, ale nie mogę powiedzieć, żebym na to specjalnie liczył. Oczekuję przeskoku na 25-30 minut na mecz i około 35-40 wyjść w pierwszej piątce. Bo prawdziwa nagroda powinna powędrować do kogoś innego.
3. ROTY dla Parkera
Hammond zapowiedział na jednej z konferencji prasowych finały w Milwaukee w 2018 roku. Aby ta nierealistyczna bajka chociaż trochę mogła się ziścić (a przez to mam na myśli chociaż regularne awansowanie do playoffów), Parker musi się twardo osadzić w lidze jako prawdziwy lider. Jabari już teraz jest lepszy od większość zawodników w Bucks, mam nadzieję, że widziałeś jego najlepsze akcje z tego preseason. Na potwierdzenie tego są słowa GMów ligi, którzy w większości nie tylko wybierają go na ROTY, ale również uważają, że za pięć lat będzie zdecydowanie najlepszym zawodnikiem tegorocznego draftu. Dla mnie to wystarczy. Pomimo średniego 47 TS% , o czym pisałem w recapach meczów, Parker miał największy, 25% USG w drużynie, co pokazuje jak wielki drzemie w nim ofensywny potencjał. Zastanawia mnie tylko to, czy Bucks będą musieli dobić do 25-30 wygranych w sezonie, żeby nagroda powędrowała do Parkera, nawet jeśli jego indywidualne wyczyny będą zdecydowanie lepsze od Wigginsa, Noelsa czy Randle’a?
4. Sanders rządzi pod koszami
Niech to będzie sezon odbudowy dla Sandersa. Całkiem niedawno pisałem o tym, jak ważny jest powrót Larry’ego do grania na swoim najwyższym poziomie, dlatego nie będę się powtarzał. Zainteresowanych zapraszam do lektury.
5. Granie młodymi
Bucks nie muszą (i nie będą) od razu wygrywać. Oczekuję jednak tego, że znowu będę wstawał w środku nocy na ich mecze pełen podniecenia, bo zobaczę kawał radosnej i dobrej koszykówki. Ostatnimi laty oglądanie basketa Bucks było dla mnie trochę jak przymusowe pójście do pracy w niedzielę po kawalerskim kolegi. Teraz, po całym wakacyjnym i październikowym hypie, nie ma już odwrotu. To będzie TA drużyna Bucks, albo czeka nas kolejny wyjątkowo bolesny bust.