Mijają już trzy tygodnie odkąd dotarła do nas wiadomość, że Lasry i Edens kupili Bucks, jednak dalej nie mamy oficjalnego potwierdzenia przez ligę. Wg tego, co piszę Woelfel, oczekiwanie powinno się skończyć w przeciągu maksymalnie dwóch tygodni. Dokładnie mowa o czasie między przed-draftowym campem w Chicago i przed Wielką Loterią 20 maja.
Obaj nowi właściciele dosyć często jeżdżą do Milwaukee i prowadzą zaawansowane rozmowy kadrowe. Pojawia się wiele pytań, m.in. najważniejsze z nich – czy Hammond powinien zostać na swojej pozycji, czy też Larsy i Edens powinni zastąpić go swoim zaufanym człowiekiem. Ogólnie jest jedno wielkie zamieszanie, bo duża część kadry nie wie, czy zostanie w klubie na przyszłe lata, czy nie.
Przeczytałem też gdzieś ostatnio, że Hammond ma szansę dostać pracę GMa w Detroit, jeśli nie zostanie obdarzony zaufaniem w Milwaukee (jednak podobno to Mike Zarren z Bostonu i Bryan Colangelo są głównymi kandydatami, pojawia się również Chauncey Billups). Dla Hammonda byłby to powrót na stare śmiecie, każdy szanujący się fan Bucks wie, że John przyszedł do Milwaukee właśnie z Detroit.
Co z nową halą Bucks?
Najciekawszym tematem jest jednak nowa hala Bucks – władze w mieście muszą jak najszybciej znaleźć porozumienie w wielu kwestiach, bo jeśli nie wybudujemy nowej hali, nie będziemy mieli drużyny w Milwaukee, a ja będę musiał kibicować mormonom. Póki co są szanse, że hala powstanie gdzieś w centrum miasta, a jej koszt wyniesie między 420-500 milionów. Kohl zadeklarował, że dołoży 100 milionów, tyle samo zainwestują nowi właściciele. Reszta będzie musiała zostać sfinansowana albo z prywatnych pieniędzy innych mniejszych inwestorów, albo dorzuci się miasto. Tutaj mała ciekawostka – w Sacramento również szykuje się nowa hala, wyceniona na 477 milionów. 222 bańki wykładają Kings, pozostałe 255 dokłada miasto. Szkoda, że u nas nie da się tego jak szybko i zgrabnie załatwić.