15-67 to najgorszy sezon w historii Bucks. Nie znaczy to jednak, że nie da się doszukać kilku pozytywów w naszej grze. Giannis został właśnie wybrany 7 najlepszym debiutantem (jeden głos na trzecie miejsce od dziennikarza z Oklahomy), Knight miał naprawdę dobry sezon pokazując, że przy kilku zmianach w składzie może być naszą opcją na przyszłość. W grze każdego z zawodników da się znaleźć coś dobrego – oprócz Sandersa. U niego nie znalazłem nic. Poniżej alfabetyczne podsumowanie wszystkich graczy Bucks, którzy zagrali w sezonie co najmniej trzy mecze.
1. Jeff Adrien
Zagrał w sumie w 28 meczach, ale pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. 52% z gry, prawie 11 punktów i 8 zbiórek na mecz to wyniki, które brałbym w ciemno od każdego rezerwowego skrzydłowego. Nie boi się kontaktu, ma odpowiednią masę do tego, żeby przejąć zawodnika po cherlawym Hensonie. W marcu zrobił coś takiego. Końcowa ocena: 4
2. Giannis Antetokounmpo
Zostawił po sobie większy hype niż prawdopodobnie na to zasłużył. Dzięki niemu przybył nam co najmniej jeden nowy fan Bucks. I jak już wspomniałem wyżej, dostał jeden głos na trzecie miejsce w głosowaniu na debiutanta sezonu. Zaczął sezon fantastycznie, nawet pojawiały się głosy, że może dostać ROY, jednak od stycznia jego gra stopniowo zaczęła się pogarszać. Skuteczność spadła z ponad 40% do niespełna 35%, przez co skończył sezon z 6,8 punktami na mecz, 4,4 zbiórkami i niespełna 2 asystami. Musi popracować nad rzutem i wszystkimi aspektami związanymi z techniką, jednak jego atletyzm, warunki fizyczne, czy NIEPRAWDOPODOBNY zasięg powodują, że wciąż nie znamy jego końcowych możliwości. Trochę na zachętę, żeby za rok można było się poprawić, końcowa ocena 4-.
3. John Henson
70 meczów, 11 punktów i 7 zbiórek na mecz nie rzuca na kolana. Nawet 1,7 bloków, które były 7 wynikiem w lidze. Pod nieobecność Sandersa oczekiwałem, że pokaże znacznie więcej. Liczyłem przede wszystkim na to, że przybierze na wadze, odwiedzi czasem siłownię i nie będzie podkoszowym popychadłem. Fakt, opanował półhaki z obu rąk, nauczył się kilku nowych manewrów w post-upie, co umożliwiło mu trafianie z 54% skutecznością, ale nie jest jeszcze zawodnikiem, jakiego chciałbym widzieć w Bucks. Przed nim przyszłość nawet na All-Stara, ale musi solidnie przepracować wakacje. Końcowa ocena: 4.
4. Ersan Ilyasova
Nie zliczę, ile razy w sezonie chciałem go wykopać do Turcji. Pod nieobecność Jenningsa i Ellisa miał się stać jedną z głównych opcji ofensywnych w drużynie. Zamiast tego, zdecydował się rzucać z gry z 40% skutecznością i 28% za trzy (w poprzednim sezonie odpowiednio 48% i 45%). Do tego w luty zaczął narzekać na grę w Milwaukee i domagał się wymiany. W wakacje może go już nie być i nie będę żałował. Końcowa ocena: 2+.
5. Brandon Knight
Obejrzałem wiele meczów Bucks w sezonie i muszę przyznać, że Brandon pozytywnie mnie zaskoczył. Musi popracować nad rozgrywaniem, ograniczeniem strat oraz nieco lepszą selekcją rzutów, ale wciąż był najlepszym zawodnikiem w najsłabszej drużynie. 18 punktów, 5 asyst i 3,5 zbiórek na mecz to jego najlepsze wyniki w karierze. Ma fantastyczną łatwość penetracji, co przełożyło się na 4,5 FTA na mecz. Zobaczymy co pokaże w swoim drugiem sezonie w Bucks. Póki co jest nadzieja, że będzie zupełnie innym rozgrywającym niż Jennings. Końcowa ocena: 4+
6. OJ Mayo
Przytył, ale chyba przez stresowe podjadanie wieczorem i oglądanie większości meczów z ławki. Wiązał buty w trakcie meczu zamiast kryć swojego kolesia i nie dostał DPOY – nie dziwię się, że sprawiał wrażenie rozczarowanego. Było by świetnie, gdyby udało się go pozbyć w czasie wakacji, ale kto będzie chciał tonę oślizgłej i śmierdzącej szynki, która przez 52 dni leżała zawinięta w worek foliowy w kącie lodówki? Końcowa ocena: 2+
7. Khris Middleton
Mój prawie-że-ulubieniec w tym sezonie. Ukradliśmy go z Detroit, potem cudem połamaliśmy Butlera i Defino i daliśmy mu szansę. 41% za trzy, 12 punktów i 4 zbiórki na mecz, skuteczny i wydajny strzelec w drużynie pełnej murarzy ciskającymi cegłami. Ważny, cholernie ważny element Bucks w przyszłych latach, który pewnie straci swoje miejsce w pierwszej piątce zaraz po drafcie…Końcowa ocena: 4+
8. Zaza Pachulia
Pierwsze dwa mecze (albo dwa tygodnie, już nie pamiętam dokładnie) zaczynał w S5 i szedł na MVP drużyny. Potem wrócił do swojej standardowej, tragicznej skuteczności spod kosza (42%) i mimo prawie 8 punktów i 6 zbiórek na mecz był praktycznie bezużyteczny zarówno w ataku, jak i w obronie. Niby twardy karzeł w krainie skrzatów gangsterów i ponownie rozczarował. Podobnie jak z OJem, ciężko będzie znaleźć frajerów, którzy by go chcieli. Końcowa ocena: 2+
9. Miroslav Raduljica
W swoim pierwszym sezonie zagrał w 48 meczach, spędził na parkiecie niespełna 10 minut na mecz i zdobywał 4 punkty i 2 zbiórki. W przełożeniu na PER36 wygląda to o wiele lepiej: 14ppg i 8,4rpg. Nie będzie z niego gracza pokroju Divaca, ale widać, że przyda się zdecydowanie bardziej niż chociażby Zaza. Twardy zarówno fizycznie jak i mentalnie, może być dobrym uzupełnieniem do malutkiego Hensona i lekko tracącego kontakt z ziemią Sandersa. Końcowa ocena: 3+
10. Larry Sanders
Nie wiem co napisać o jego sezonie. Najpierw bójka w klubie, potem afera z zielskiem. Po fantastycznym sezonie i wielkich oczekiwaniach, podpisał wielki kontrakt (przypomnę 44 miliony za 4 lata), zabrał wypłatę i postanowił nigdy więcej nie zagrać dobrego meczu. Tragiczne, olbrzymie, gargantuiczne, wielkie, kurewskie rozczarowanie. Końcowa ocena: 1
11. Ramon Sessions
Jeden z tych zawodników, którzy w trakcie sezonu dowiadują się, że muszą wrócić do Milwaukee. Co ty byś zrobił? Pewnie się załamał. Ramon zdecydował zawalczyć o średnie na poziomie prawie triple-double: 16 punktów, 3 zbiórki i 5 asyst, rzucając z 46% z gry. Oczywiście wszystko przez contract year. Bucks mają Knighta i Woltersa, przez co Sessions będzie sobie szukał nowego pracodawcy. Końcowa ocena: 4.
12. Ekpe Udoh
Jezus Maria, nienawidzę Ekpe z tego sezonu. Wiele razy myślałem, że będzie notował ujemną liczbę zbiórek w meczach, ale potem zobaczyłem co w playoffach robi Hibbert i nieco odetchnąłem, że nie tylko Udoh jest gigantycznym pussyzaurem pod koszem. Nigdy nie był ofensywną siłą, ale zawsze nadrabiał to walecznością i twardością w defensywie. W tym roku kompletnie o tym zapomniał i momentami chyba lepiej byśmy grali w czterech na parkiecie, niż z nim pod koszem. Końcowa ocena: 2+
13. Nate Wolters
Daje mu dwa, góra trzy lata, żeby był naszym pierwszym rozgrywającym. Nate to prawdziwy i pierwszy w historii biologiczny syn dwóch mężczyzn: Nasha i Stocktona. Basketball IQ weterana, ballhandling Paula, przegląd pola jak u Birda, szkoda tylko, że póki co rzuca z gry jak Deandre Jordan wolne. W czasie kontuzji Knighta grał w pierwszym składzie i w czasie 31 meczów notował 7 punktów, prawie 3 zbiórki, 3 asysty i zaledwie 1 stratę a mecz. Przyszłość All-Stara, ale takiego niedocenianego i latającego poniżej radarów, za to z solidnymi numerami i nieocenionym wpływem na zespół. NATERS GONNA NATE! Końcowa ocena: 4+
14. Chris Wright
Podpisał pod koniec sezonu kontrakt na 10 dni, zagrał w 8 meczach zdobywając 6 punktów (na 60% skuteczności) i 2,5 zbiórki na mecz. Niedawno na stronie Bucks pojawiła się informacja, że klub jest zainteresowany podpisaniem z nim nowej umowy na kilka lat. Ciekawe, co wniesie do zespołu jak dostanie więcej czasu. Końcowa ocena: 3-
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.