Milwaukee zgodzi się na dofinansowanie nowej hali, ale…

Plotek o sprzedaży Bucks ciąg dalszy. Wczorajsze twitty Simmonsa zostały z jednej strony uzupełnione o kolejne informacje, jakoby to nowojorska firma Steve Greenberg of Allen & Co była najbliżej przejęcia naszej drużyny. Z drugiej strony, dziennikarze z JSOnline konsekwentnie zbijają wszelkie plotki mówiąc, że jest jeszcze za wcześnie na podawanie jakichkolwiek informacji publicznie, bo żadne decyzje nie zapadły.

Co wiemy na pewno?

1. Klub na pewno nie zostanie przeniesiony do innego miasta po zmianie właściciela (pod warunkiem, że powstanie nowa hala).

2. Nowy właściciel będzie musiał wyłożyć nawet ponad 500 milionów na zakup klubu, plus wyłożyć nawet z połowę tej sumy na budowę nowej hali (wycenianej na około 400 milionów).

3. Sprzedaż zostanie sfinalizowana jeszcze przed zakończeniem sezonu (chyba, że nie znajdzie się nić porozumienia między miastem a Kohlem).

Czyli pewne jest to, że nic pewne.

Dlaczego Kohl sprzedaje drużynę tak drogo, skoro Forbes wycenił Bucks na około 400 milionów (najmniej w lidze)? Jest to może chęć ukrycia kilku kosztów związanych z budową nowej hali. Kohl zapowiedział już, że na jej postawienie przeznaczy równowartość podatku, jaki będzie musiał zapłacić po sprzedaniu klubu. Czyli teoretycznie im droższy klub, tym więcej przekaże na halę i jednocześnie zwiększy szanse na to, że drużyna zostanie w Milwaukee. Problem jest taki, że nawet jak dostanie około 100 milionów z podatków, a drugie tyle dołoży nowy właściciel, to i tak będzie brakowało około 200 milionów. Skąd jest wziąć, skoro miasto do tej pory było bardzo niechętne wydawaniu publicznych pieniędzy na drużynę, która nie przynosi miastu praktycznie żadnych korzyści? Ponieważ zbliżają się wybory, politycy kombinują jak tylko się da (tu macie link do pdf z oficjalnym oświadczeniem władz z kwietnia ubiegłego roku)

W dzisiejszym artykule JS pisze o tym, że członkowie organizacji Common Ground, zrzeszającej kościół, małe lokalne biznesy, organizacje charytatywne i, nazwijmy to ładnie, wspólnoty mieszkaniowe, złożą we wtorek wniosek o dofinansowanie budowy nowej hali w wysokości 150-250 milionów, pod warunkiem, że część z tych pieniędzy pójdzie na miejsca użyteczności publicznej: boiska, renowacje hal w szkołach czy centra rekreacyjne. Jeśli ten wniosek zostanie odrzucony, Commond Ground znowu przejdzie na drugą stronę i stanowczo będzie głosować za ODRZUCENIEM wsparcia Bucks z publicznych pieniędzy.

Do tej pory w innych miastach budowy nowych hal zawsze odbywały się według tego samego schematu – część pieniędzy dawało miasto, a część prywatni właściciele. W Milwaukee może być inaczej. Miasto nie ma pieniędzy na budowę hali, ponieważ woli je wydać na poprawę boisk, parków i innych „orlików”, z których aż 65% (na 268) jest w złym stanie (a naprawy i renowacje zostały wycenione na 140-210 milionów, czyli praktycznie tyle, ile wymaga postawienie hali dla Kozłów). Gdybym był mieszkańcem Milwaukee, też nie chciałbym, żeby część moich podatków poszła na budowę hali, ale nie jestem mieszkańcem MIlwaukee i chcę, żeby była nowa hala, to tak FYI.

Problem jest zatem niemały i nic nie wskazuje na to, żeby udało się go rozwiązać pokojowo. Osobiście zawsze jestem przeciwny wspieraniem lokalnych klubów z kasy miasta (np. jak to ma miejsce w Śląsku Wrocław), jednak w przypadku Milwaukee skala jest jednak o wiele większa. Lokalne władze najwyraźniej pomijają fakt, ile pieniędzy w skali rocznej straci miasto w przypadku ewentualnych przenosin Bucks to innego miasta (szukam pdf z dokładnym wyliczeniem). Mówimy o właścicielach barów, restauracji, hoteli i innych działek związanych bezpośrednio z organizacją meczów. Niestety, patrzę też na tę sprawę z perspektywy kibica Bucks, który raczej nigdy nie wybierze się do Milwaukee i któremu zależałoby na tym, żeby nie zmieniać klubu, który wspieram bez przerwy od ponad 12 lat. Jak każdy, chciałbym żeby udało się znaleźć złoty środek i przeznaczyć część pieniędzy na dzieciaki, a część na budowę hali. Jak nie, to trudno. Dzieci zawsze mogą grać na starych boiskach, albo uprawiać sporty w Chicago. Hala MUSI BYĆ!

Jeszcze wiele plotek przed nami – stay tuned!

Reklama