Bucks bliscy sprzedaży. Może nawet dzisiaj.

Herb Kohl od dawna próbuje zrobić co w jego mocy, aby sprzedać klub w dobre ręce. Dobre, czyli takie, które zagwarantują budowę nowej hali w Milwaukee oraz pozostawienie klubu w mieście. Wiele dotychczasowych rozmów wskazywało na to, że senator Kohl sprzeda drużynę zaraz po zakończeniu sezonu, albo w trakcie wakacji.

Jednak kiedy wracasz od teściów, włączasz komputer i widzisz Simmonsa, piszącego:

Hearing the Milwaukee Bucks are very VERY close to being sold pending league approval. Might be done already. PS: Not to the Seattle guys.

masz ochotę skakać z radości. Jeśli Simmons coś pisze na twitterze, to nie może być zwykła plotka. Ba. Jak Simmons mówi, żebyś zamknął komputer i dwa razy zaklaskał żeby znowu działał, to robisz to w mgnieniu oka. Podobno wartość transakcji ma się mieścić między 500 a 550 milionów.

ebc9976b264bfd5ebb93b24bdf03aa0c

Plotka w przeciągu kilku najbliższych godzin się potwierdzi. Jeśli to będzie prawda (błagam, niech tak będzie), to mam jeszcze jedną prośbę. Niech nowym właścicielem zostanie Attanasio i zrobi z Bucks to, co zrobił z Brewers. Szczególnie że będzie miał do dyspozycji zarówno draft, jak i cały offseason.

Do dzieła!

Reklama

Larry, zawstydzasz mnie.

Jeszcze na początku tego sezonu wierzyłem, że to, co mówiłeś nam w lipcu ubiegłego roku zmotywuje Cię dodatkowo do tego, aby być twarzą Bucks. Sam z resztą mówiłeś, że chcesz być liderem pełną gębą i że bierzesz na swoje barki odpowiedzialność za tych młodych chłopaków.

Dzięki Tobie wiem, jak się czują kobiety, które nakrywają swoich mężów na klęczeniu przy pisuarze z penisem innego faceta w gębie. Gówniane. Kiedy już w listopadzie pojawiły się pierwsze oznaki Twojego spadku formy i chciałem Cię na szybko oddać do Siarki Tarnobrzeg za kawałek piorunochronu, podświadomie nie wierzyłem w to, co widziałem. Potem w styczniu twitter zaczął żyć propozycjami jak najszybszego trade’a z Twoim udziałem, a ja, głupi i naiwny tępak, ślepo dawałem Ci szansę. „Zostawmy Sandersa”, pisałem, ale natychmiast dodawałem: „Co najmniej do offseason”. Teraz, kiedy zbliża się koniec sezonu, jestem o długość ding-donga Charlesa Barkley’a bliżej do tego, żeby wypłacić Ci pół dniówki i pogonić w cholerę.

Larry, przestałeś być twarzą klubu w pozytywnym tego słowa znaczeniu i zmieniłeś się w Andrzeja Grabowskiego reklamującego Żołądkową Gorzką. Jeszcze chwila i młodzież w liceach przestanie pić alkohol, bo zacznie się bać przeinaczenia w straszną maszkarę ze zdjęcia na etykiecie. Cieszę się, że Bucks Cię zawiesili na pięć meczów za karanie trawy. Jeśli zawodzisz jako lider w pozytywnym tego słowa znaczeniu, to może chociaż uda się wykorzystać Cię jako postrach na młodych. „Patrz synu,” będę mówił, „to właśnie Larry Sanders, który zapowiadał się na przyszłą gwiazdę naszej drużyny, a skończył jak Latrell Sprewell. Bez kasy. Bez szacunku. Bez historii.” Ktoś też musi służyć, jako negatywny wzór, żeby uświadomić młodzieży, że złamanie reguł niesie za sobą przykre konsekwencje.

Niby marihuana to nic wielkiego, jednak dla kogoś, kto aspiruje do bycia naszym prywatnym LeBronem (w znaczeniu zbawienia drużyny, baardzo naciągana metafora) jest to kolejny drobny news z pierwszej strony Faktu, który plami Twoją i tak już cholernie nadszarpniętą w tym sezonie reputację. Weź się w garść i przepracuj ten offseason tak, jakby był Twoim ostatnim. No, chyba, że wyciągniemy Embiida w drafcie i nie będzie dla Ciebie miejsca w Milwaukee. Cóż. W takim wypadku, patrząc na Twoją obecną wartość, Siarka Tarnobrzeg może być za wysokim progiem.

Dedykuję Ci jeszcze jednego z moich ulubionych klasyków. „I jak jeszcze raz, dasz się tak zdjąć…”

Oficjalna odpowiedź Larry’ego na zawieszenie:
larrymaryha