Dwight Howard się skończył!

Będzie nieco kontrowersyjnie, ale w końcu czego się nie robi, żeby chociaż raz więcej niż 23 osoby weszły na bloga.

Efekt Dwighta dalej obowiązuje w tym sezonie, ale tylko w pamięci tych, którzy oglądali go za dużo w poprzednich latach. W tym roku, wg SportVU, przeciwnicy rzucają przy Howardzie z ponad 47% skutecznością, co jest wynikiem nieco większym niż średnia ligi, ale już poza pierwszą dwudziestką w lidze! Fakt, Houston skoczyli wysoko w rankingach jeśli chodzi o eFG% przeciwników (z 16 na 5) i nie można winić Dwighta za to, że z nim na ławce Rakiety są najgorzej zbierającą drużyną w lidze. Odnoszę jednak wrażenie, że przeciwnicy przestali się bać Howarda pod koszem i wg nba.com/stats rzucają Rakietom spod kosza dokładnie tyle, ile wynosi średnia ligi

Mówiłem już wiele razy, że Dwight nigdy nie zdobędzie mistrzostwa, bo jest na miękki, za słodki, za uśmiechnięty i co tam jeszcze chcecie dodać. Że brakuje mu jaj do tego, żeby w odpowiednich momentach zacisnąć zęby, spiąć się w defensywie, czy wziąć atak na swoje olbrzymie jak wary Tay Minay bary. Jego gra w post-upie zdaje się potwierdzać moje słowa: wg Synergy, zdobywa średnio 0,762 punktów pod post-upie, co stawia go na 22 miejscu z 24 zawodników, którzy wykonali co najmniej 200 tego typu akcji. Zastanawiające jest też to, że w sezonie, który skończył na drugim miejscu w głosowaniu na MVP, ponad połowa jego punktów pochodziła z post-upów. W tym sezonie już tylko nieco ponad 45%.

Żeby nie było, że jedynie deprecjonuję jego wartość. Wciąż jest najczęściej używanym centrem w lidze (25% usage) i w dodatku najskuteczniejszym (59TS%), plus po raz pierwszy od trzech sezonów przeskoczył magiczną granicę 50% z rzutów osobistych. Co więcej, w lutym znowu był bestią, zdobywał prawie 26 punktów na niebywałych 66% z gry, a Rakiety wygrały wszystkie pięć spotkań (co trochę, ale tylko trochę, psuje mi tezę). Pamiętajcie, że nie chce napisać, że Howard jest zawodnikiem słabym. Ale czy mając wolny wybór w drafcie wygrałbym go z numerem 1? Absolutnie nie.

Czy byłby pierwszym centrem, którego bym wybrał? Oczywiście, że nie. Teraz zdecydowałbym się na Hibberta, który jest numerem jeden wśród graczy podkoszowych (mimo tego, że w ofensywie nie radzi sobie tak dobrze jak Dwight, bije go już na głowę defensywnie), albo na Marca Gasola, który chyba nawet powinien iść przed Hibbertem, ale już mi się nie chce zmieniać układu tego zdania. Ba, nawet Noah jest wyżej na mojej liście centrów.

Howard, mimo 28 lat, ma swoje najlepsze lata za sobą. Nie jest już tak dynamiczny, jak był chociaż w Orlando. I wiem, że jest dalej świetnym graczem, nie można go już określać w kategoriach „wybitnego”. Nawet w Lakers, do których nigdy nie pasował, było widać, że nie da się wokół niego zbudować mistrzowskiej drużyny.

Czy Dwight dalej jest w czołówce ligi, jeśli chodzi o centrów? W moich oczach wypadł już poza pierwszą trójkę i o ile nie utrzyma swojej gry na wysokim poziomie z lutego, to ciężko będzie liczyć na to, że jeszcze wróci do czołówki. Faktem jest, że w ostatnich latach brakuje centrów, których można by było zaliczyć do absolutnej elity NBA. Dlatego tym bardziej szkoda, że najprawdopodobniej po tym sezonie będziemy mogli skreślić Howarda z listy ewentualnych kandydatów na to zaszczytne wyróżnienie.

Reklama

2 myśli w temacie “Dwight Howard się skończył!

  1. Racja. W tej chwili nawet Birdman wnosi wicej do swojego zespou ni Sanders.

    2014-02-24 20:45 GMT+01:00 daveknot pisze o Milwaukee Bucks :

    >

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.