Bucks trade rumours. Tworzy się coś masywnego!

Uwielbiam moment, kiedy kończą się wygłupy na weekendzie gwiazd i tym samym powoli zamykane jest okienko transferowe. Jeszcze tylko trzy dni zostały Kozłom na zrobienie spektakularnej wymiany, która pozwoli jak zmienić oblicze klubu na najbliższe 42 lata (tak, tak, przewiduję aż tak długi okres sukcesów dla moich chudych z braku wygranych Kozłów).

Główną szokującą wiadomością z ostatnich dni było doniesienie Woelfela, że Ersan w końcu zdecydował się spakować swój turban i przenieść swoje kebaby w cieplejsze miejsce. Przez to, że od początku turek nie robił w Milwaukee niczego oprócz rozsiewania bakterii kałowych po wszystkich klepkach parkietu, obawiam się że jego wartość będzie równie gówniana (przepraszam, za fekalne skojarzenia, całkiem niezamierzone i kompletnie niespokrewnione z moją obecną perystaltyką jelit). Mimo, że Ilyasova zaczął teraz grać mniej więcej tyle samo minut ile wynosi jego średnia kariery (koło 27 mpg), to w pamięci mam jego poprzedni sezon (i początek tego), kiedy sięgał dna w praktycznie każdej statystyce (że o zaangażowaniu w grę nie wspomnę). Nie jest to dobry sezon na handlowanie zawodnikami: Sanders w mistrzowski sposób zbił swoją wartość co najmniej o połowę, a Ilyasova nadal nie potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie czy jest najbardziej rozczarowującym zawodnikiem w drużynie, czy po prosto gra w drużynie, która najbardziej rozczarowuje. Jakby na to nie patrzeć, za wiele na nim nie ugramy. Najwięcej byśmy ugrali oddając go przed sezonem, ale nie ma już co płakać nad zastrzelonym Kozłem. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać do czwartku i liczyć na to, że (1) ktoś wyjdzie z ciekawą ofertą i (2) wybierzemy najlepszą z możliwych propozycji (czytaj, taką, która pozwoli zgarnąć kogoś młodego i zaoszczędzić jak najwięcej kasy). Znając życie, czeka nas jeszcze opcja (3) czyli nikt się do nas nie zgłosi, a my dogramy sezon z marudnym Ersanem, który zamiast rzucać rainbowy będzie siedział na ławce i wycierał ręcznikiem ściekający po policzkach sos czosnkowy.

Drugim chętnym do zmiany barw jest od dłuższego czasu Gary Neal, który bardzo chętnie wspomógłby swoją niezwykłą i niepowtarzalną umiejętnością rzucania za trzy jakiegoś kontendera. Od grudnia praktycznie nie grał i pewnie gdyby nie kontuzje Mayo i Ridnoura, dalej grzałby ławę koło Ersana (przypominacz: ostatnie dwa mecze Neala przed ASW to w sumie 35 rzuconych punktów). Info odnośnie przypominacza – nawet to nie pozwoli podbić jego wartości, która w tej chwili jest minimalna. Nie wydaje mi się, żebyśmy mogli dostać za niego coś więcej niż tylko szczere chęci przejęcia wartego nieco ponad 3 miliony kontraktu. Trade exeptions na niego mają jeszcze tylko OKC, GSW i Raptor, co mocno zawęża pole manewru.

Znam Bucks od dawna i wiem, że jak coś planują, to w rezultacie należy spodziewać się albo szokującej niespodzianki, która prędzej czy później okaże się wielkim rozczarowaniem, albo wielkiego niewypału, który od razu będzie niewypałem. Mamy kilka dni w zawieszeniu, ale po cichu liczę jednak na to, że jedną, mało znaczącą wymianę dokonamy i wcale nie jest powiedziane, że wezmą w niej udział wspomniane powyżej gwiazdy. Uwaga, mądra sentencja, od razu w cudzysłowie, żeby się łatwiej na twittera wrzucała: „plusem nieprzewidywalności Bucks jest to, że łatwo ją przewidzieć”. 

Na pocieszenie (głównie siebie samego) trzy akcje Antka:

Reklama