Biję się z myślami od dłuższego czasu – czy Mayo powinien zostać być ważnym elementem naszej przebudowy, czy można powoli zacząć myśleć nad tym, żeby go wymienić. Wczoraj przed snem szukałem argumentów za tym, żeby go zostawić w klubie (nie znalazłem i szybko zasnąłem). Dzisiaj obudziłem się o 4:32, prawie pół godziny przed ulubionym budzikiem i, o dziwo, trzeźwo popatrzyłem na sytuację z OJem. I wiecie do czego doszedłem? Że OJ jest kolejnym przypadkiem zawodnika, który trafia do Milwaukee i znacznie obniża swoje loty. Czy poniższe zestawienie coś Wam mówi:
2008 – Richard Jefferson
2009 – Michael Redd (przegapienie szansy na pozbycie się maksymalnego kontraktu, zanim stracił kolana),
2010 – Corey Maggette
2011 – Stephen Jackson (John Salmons?)
2012 – Monta Ellis
2013 – OJ Mayo
To lista zawodników, których Hammond zatrudnił zgodnie z uwielbianą przez Kohla zasadą „wygrać już dziś” (albo „awansować do playoffów z ósmego miejsca i dać sobie skopać dupę w pierwszej rundzie”). Monta w zeszłym roku otwarcie przyznawał, że nie grał na 100% w Bucks, czy możemy podejrzewać o podobne podejście zawodnika, który do sezonu 2015-16 będzie zarabiał po 8 milionów rocznie?
Powiedzenie, że Mayo póki co nie zachwyca skutecznością byłoby lekkim nadużyciem.
39% FG, 35% za trzy, 91% z wolnych, 51 TS%, 46 eFG%, 24 USG%
I moje ulubione: ORtg – 91, DRtg – 106 oraz NetRTG: -14,9
– 14,9!
Mayo miał NetRTG na poziomie -2 w zeszłym sezonie, który śmiało można określić jako jego najlepszy (TS na poziomie 56%). Skoro jego najlepszy sezon w karierze i tak był rozczarowujący, czym kierował się Hammond zatrudniając go na pozycję pierwszego SG w tym roku? W najlepszym wypadku, jego statystyki się nie pogorszą – ciężko zakładać i przewidywać, że pójdą w górę w kolejnych latach. To taka kolejna dziwna zależność, którą zaobserwowałem oglądając Bucks od lat. Niektórzy zawodnicy sprawiają wrażenie, jakby tracili swoje talenty, kiedy tylko przenoszą się do Wisconsin. Coś na zasadzie Kosmicznego Meczu i piłki, która zabrała wszystkie umiejętności graczom NBA. Tylko, że tutaj jest magiczny kombajn, który jeździ po polach w Milwaukee i kosi wszelką ambicję zawodników, którzy nie czują się tu jak w domu. Śmiało, popatrzcie jak wielu zawodników w wieku 25-30 podniosło swoje statystyki po przeprowadzce do Bucks. I dare you.
Nie mam nic przeciwko temu, żeby Mayo był naszą częścią tankowania w tym roku. Ale nasz cap space jest już i tak zapchany na przyszły sezon. Mamy zaklepane 2 miliony, nie licząc cholernie ważnych nowych kontraktów dla Hensona i Middletona, nie mówiąc o debiutantach. Ich kontakty kończą się dopiero po zakończeniu przyszłego sezonu, ale biorąc pod uwagę ich wartość, powinniśmy zrobić nieco miejsca na ich wymagania już teraz. Zakładam, że po sezonie pożegnamy się z Ersanem, Zazą, Delfino. Czy powinniśmy jeszcze dorzucić Mayo, żeby złapać oddech finansowo?
Realistycznie patrząc, oddanie Mayo za kogoś z wygasającym kontraktem albo za jakieś picki w drafcie może być potwornie ciężkie. Po pierwsze, OJ nie wyrobił sobie opinii zawodnika, którego warto mieć w drużynie. Po przybyciu do Bucks przybrał na wadze. Gdyby Hammond do mnie zadzwonił i chciał mi go sprzedać, popatrzyłbym na Mayo, na to jak gra, jak wygląda, ile ma lat, ile zarabia, ile wnosi do gry Bucks i powiedziałbym „Nie dziękuję.” Po drugie, jedynie drużyny aspirujące do walki o mistrzostwo mogłyby sobie pozwolić na to, żeby zatrudnić weterana na SG (dziwnie się piszę o 25-latku jako o weteranie, ale mam wrażenie, jakby Mayo minął już swój szczyt w karierze). Nie jestem zainteresowany oddawaniem go za wszelką ceną, tylko po to, żeby ściągnąć innego zawodnika, który też nie będzie nic wnosił i uwali nas też na kolejne lata.
Czy wygasające kontrakty Charliego V, albo Bena Gordona by pomogły? Obawiam się, że oglądanie któregokolwiek z nich w Bucks nie jest warte czekania dwóch lat do wygaśnięcia kontraktu Mayo. Dlatego moim zdaniem, mimo wszystkich wad, lepiej zacisnąć zęby i zostawić Mayo w drużynie. Po pierwsze, dwa lata to wcale nie taki długi kontrakt. Po drugie, 8 milionów jakoś nam specjalnie nie związuje rąk. Może regres kolejnego zawodnika po przyjściu do Bucks otworzy oczy Kohlowi, ile kasy Hammond zaprzepaścił za pseudo gwiazdy, które nie wnoszą nic dobrego do naszej gry i wyciągnie odpowiednie wnioski w przyszłości.
A teraz przeczytajcie, co o OJu mówiło się tuż przed jego przyjściem do NBA. Śmiało, klikaj.
Tak wyglądał najlepszy mecz Mayo w tym sezonie. Nacieszcie oczy, póki jeszcze OJ oficjalnie nie domaga się wymiany.
Trudno się nie zgodzić. Mnie najbardziej przeraża to, że konkretnie się OJ roztył… jak widać nazwisko Mayo zobowiązuje 🙂 Długo zastanawiałem się czy tylko ja mam takie wrażenie, dopóki nie obejrzałem 3 spotkań Bucks w tym sezonie (Trzech! Spotkań! Bucks! Fakt, każde wyjazdowe, ale jednak) i różni komentatorzy też się dziwili: „man, he looks heavy”.. Pozdro!
PolubieniePolubienie