Czasami ciężko jest znaleźć jakieś dobre strony w meczu, w którym kompletnie nic nie wychodziło. Rose zniszczył nas grając na pół gwizdka (24pkt w 27 minut, 6/10 z gry, 10/11 z wolnych), do tego pięciu pozostałych Byków rzuciło więcej niż 10 punktów. Co się udało, na co jeszcze martwi?
1. Można chwalić Kozły za agresywną grę, bo nie często zdarza się, żebyśmy aż 49 razy lądowali na linii rzutów wolnych. Egzekucja to już inna sprawa, bo nie wyobrażam sobie tego, żebyśmy w sezonie trafiali osobiste z tragiczną 65% skutecznością (32 celne).
2. Zazwyczaj solidnie grający na deskach duet Sanders-Henson, dzisiaj dodatkowo wzmocniony wracającym do składu Pachulią, został zniszczony na deskach przez 31-52 (w tym 4-12 w ofensywnych zbiórkach). Zwykle miękki pod koszami Boozer miał 16/10 i momentami miałem wrażenie, że byłby w stanie zebrać Hensonowi piłkę sprzed twarzy nawet trzymając go na baranach.
3. Czy Caron Butler jeszcze coś zagra w tym preseason, czy już szykuje MVP formę na sezon zasadniczy? 23 minuty, 1/6 z gry, zero jakiejkolwiek agresywności, czy chęci do gry. U niego nie znajdę niczego pozytywnego po tym spotkaniu.
4. Larry Sanders miał 12 punktów i uniknął problemów z faulami (tylko 2), ale zebrał tylko 4 piłki i zablokował 1 rzut. Mam też wrażenie, że jest nieco bardziej spięty na parkiecie, niż był rok temu, zupełnie, jakby nie mógł się jeszcze do końca przystosować do swojej nowej roli w zespole. Albo do pieniędzy. Nie wiem, czy to wpływ preseason, czy należy na to patrzeć dokładniej w czasie sezonu zasadniczego, ale też brakowało mu dzisiaj tego pierwiastka dominacji pod koszem w defensywie, który przecież tak zachwycał w poprzednim sezonie.
5. Henson, oprócz tego, że dawał się przestawiać Boozerowi jak niedożywione dziecko z Etiopii, to jeszcze po raz kolejny udowodnił, że ofensywnie póki lewego półhaka i dobitek jest potwornie ograniczony. Nawet momentami Zaza pokazywał, że można rzucić jumpera stojąc przodem do kosza (ale też udowadniał, że nie jest tak trudno jak wszyscy mówią nieustannie podawać do Hensona na wysokość jego kostek…) Znowu muszę to powiedzieć, ale Henson będzie nieściągawalny (jeśli mogę tak powiedzieć) z parkietu, jeśli tylko rozszerzy swój zasięg i arsenał zagrań w ataku.
6. Nie wierzę, że to mówię, ale podobał mi się Brandon Knight. Może jeszcze nie tak bardzo, jak Scarlett w Miedzy słowami, ale już nie mam odruchu wymiotnego, który towarzyszył mi na widok Jenningsa. A to już duża poprawa. Nie widzę w nim jeszcze pewniaka na pozycji rozgrywającego przez cały sezon, ale coraz bardziej zaczyna mnie do tego przekonywać. W swoim ograniczonym czasie dzisiaj kilkukrotnie pokazał, że potrafi znaleźć rzucającego gracza na wolnej pozycji lepiej niż Jennings. Imponował też agresywnością w ataku, szczególnie w kontrach, których nie bał się wykończyć spod kosza mimo twardej, fizycznej obrony. W ataku na pewno musi jeszcze popracować nad dokładnością podań i, momentami, nieco większą umiejętnością czytania defensywy. A skoro o obronie mowa, to dzisiaj niewiele mógł zrobić przy głodnym gry Rosie, który jak się nie połamie, będzie znowu głównym kandydatem do MVP. Sorry LeBron.
7. Jeszcze na koniec Antek, na którego wszyscy czekają. Sam z niecierpliwością czekałem na jego wejście na parkiet i już wiem jakie uczucie będzie mi towarzyszyło w czasie oglądania pozostałych meczów Bucks w tym sezonie. Ale było trochę jak na filmie porno, gdzie przez 30 minut czekasz, aż w końcu rozepną ostatni guzik, a potem wyłączasz szybko, bo jesteś rozczarowany paskudnym tatuażem, czy silikonowym bobkiem na klacie. Mimo słabej dyspozycji rzutowej (1/5) i jeszcze gorszej selekcji rzutowej (momentami), Giannis dalej imponuje łatwością wymuszania fauli, agresywnością w ataku i naturalnym talentem do lądowania na linii osobistych. Wykorzystuje swój zasięg genialnie, 6 zbiórek, 2 bloki i 2 przechwyty, przez długie okresy czasu świetnie radził sobie z Dunleavym. Przez swoją filigranowość dalej ma problemy z przebijaniem się na zasłonach, ale to coś, co można szybko nadrobić. Budujące jest też to, że dzisiaj miał tylko jedną stratę, w dodatku w kontrze, kiedy odgwizdali mu ofensa. Kolejny dobrze rokujący na przyszłość mecz A2Z.
8. Przegraliśmy 5 z rzędu mecz preseason i dalej jesteśmy bez wygranej. Ciekawe, jak będzie wyglądała moja cierpliwość, gdy zaczniemy tak sezon i będę odliczał dni bez kolejnej wygranej. <puka w poranne drewno>
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.