Sanders: „Chcę, żeby ludzie mówili o Bucks i myśleli o nas jak o zwycięzcach”

 

Im więcej czytam ostatnio artykułów o Sandersie, tym jeszcze więcej nabieram do niego sympatii, mimo, że już od roku czasu twarzą mojego bloga. Ostatnio pisałem, że Larry doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że będzie liderem Bucks. Teraz te słowa znalazły potwierdzenie nie tylko w głowie samego zawodnika, ale i w głowach innych ludzi, którzy mieli okazję pracować z nim w czasie campu USA.

Larry podzielił się swoimi wrażeniami z przebudowy zespołu dla chłopaków z realGM, gdzie po raz pierwszy przyznał się, że:

Mogę tu spędzić całą swoją karierę. Bucks adoptowali mnie prosto z draftu, przyjęli mnie z miłością i wspierali, nie zależnie od tego, czy grałem czy nie. Wspaniałe uczucie móc teraz coś im oddać. Dać im coś do oglądania i zabawy.

Nauczony przez setki noży połamanych przez właścicieli klubów na plecach zawodników (i odwrotnie) wiem, że zawsze należy czytać takie rewelacje z odpowiednim filtrem. Owszem, Larry jest teraz zadowolony. Jasne, że fantastycznie na pewno mu się czyta i słucha informacje o tym, że jest drugim Dwightem Howardem NBA, tyle, że nie potwornie przepłaconym. I na pewno mógłby tu spędzić całą karierę, pod warunkiem, że od przyszłego roku będzie podobnie przepłacony jak Superman. A jak nie, to z łatwością znajdzie sobie inne miasto, które równie szybko i równie mocno polubi.

Ten offseason jest bardzo ważny dla dalszej kariery Sandersa. Pamiętacie, że w playoffach grał z lekko skręconą kostką. Udało mu się to zaleczyć przed ligą letnią, ale w czasie campu USA znowu doznał lekkiego skręcenia i ponownie będzie musiał przejść lekką rehabilitację. Opłacało się jednak jechać na zgrupowanie kadry, bo nasłuchał się pochwał od najlepszych trenerów w kraju. Sam Thib powiedział, że Sanders zaimponował mu instynktem i mentalnością zwycięzcy (czy ktoś kiedyś trafił na artykuł o mentalności zwycięzcy Howarda?).

Larry zdaje sobie też sprawę z tego, jak ważne są treningi z zawodnikami, którzy grali w Bucks rok temu. Strasznie dużo czasu spędził razem z Johnem Hensonem i wszystko wskazuje na to, że trener widzi ich razem pod koszem na C i PF.  Mimo tych wszystkich pozytywów, Sanders nie patrzy na przyszły sezon Bucks z huraoptymistycznym nastrojem.

Jest to trochę frustrujące [że Bucks są postrzegani jako drużyna z dołu tabeli], ale jedyne co można zrobić w tej sytuacji to pracować nad tym, żeby w przyszłości być w innym miejscu. Nie można pozwolić, żeby frustracja przejęła nad tobą kontrolę. Nie zmieni to ani tego, gdzie teraz jesteś, ani tego, jak ludzie cię postrzegają. Trzeba zmienić punkt widzenia i właśnie to robimy w klubie. Chcę, żeby ludzie mówili o Bucks i myśleli o nas jak o zwycięzcach. Budujemy nowy zespół dodając brakujące kawałki. Mamy już dosyć bycia na 7-8 miejscu, albo nie wchodzenia do playoffów. Najwyższy czas na przebudowę i cieszę się, że właśnie się zaczęła. Chcę, żeby inne drużyny zobaczyły, co się zaczyna u nas dziać. Zaczynamy nową tradycję. Mamy młodych zawodników. Zamierzamy walczyć o coś dużego.

Pojechał ostro, nieprawdaż? Świetne, świetne słowa, szkoda, że tak samo puste jak to, co przez wszystkie lata mówił nam Hammond. Przebudowa już się zaczęła? Poważnie? Czy skład, który mamy teraz ma gwarantować podstawy do walki o najwyższe cele? Bez rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia (chyba, że Larry chce też grać jako point center)? Bez skrzydłowego, który potrafi zarówno slashować jak i zagrozić rzutem z dystansu? Z rzucającymi obrońcami, którzy, podobnie jak SF, bazują swoją grę na dalekim dystansie/półdystansie? Wiem, że jako przyszły lider musi mówić pewne rzeczy, ale trzeba sobie powiedzieć jasno – Larry NIE JEST jeszcze naszym franchise playerem. Być może jest momentami liderem na parkiecie oraz ulubieńcem kibiców, ale podobno w szatnie niezły z niego cancer. Dlatego też nie zakładałbym od razu, że wśród zawodników będzie tym, który ma największy pogłos. Na pewno jednak póki co jest jednym z dwóch zawodników (obok Hensona), których czytanie powoduje, że się na chwilę uśmiecham. A nie zdarza się to często przy literaturze Bucks, wierzcie mi. Oboje kochają Milwaukee i czują się tu jak w domu. Nie odbiegając za bardzo w przyszłość i szukać dziury w całym, trzeba chłonąć to jak najszybciej i cieszyć się, że jednak są ludzie, którzy chcą grać dla tego klubu.

PS.

Jako, że sam zacząłem indoktrynację syna w dość wczesnym wieku, byłem pod wielkim wrażeniem poniższego filmiku. Widać, że Sanders junior pójdzie w ślady ojca. (gdyby nie działało wideo, klikaj tutaj)

Reklama

2 myśli w temacie “Sanders: „Chcę, żeby ludzie mówili o Bucks i myśleli o nas jak o zwycięzcach”

Możliwość komentowania jest wyłączona.