Im więcej czytam ostatnio artykułów o Sandersie, tym jeszcze więcej nabieram do niego sympatii, mimo, że już od roku czasu twarzą mojego bloga. Ostatnio pisałem, że Larry doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że będzie liderem Bucks. Teraz te słowa znalazły potwierdzenie nie tylko w głowie samego zawodnika, ale i w głowach innych ludzi, którzy mieli okazję pracować z nim w czasie campu USA.
Larry podzielił się swoimi wrażeniami z przebudowy zespołu dla chłopaków z realGM, gdzie po raz pierwszy przyznał się, że:
Mogę tu spędzić całą swoją karierę. Bucks adoptowali mnie prosto z draftu, przyjęli mnie z miłością i wspierali, nie zależnie od tego, czy grałem czy nie. Wspaniałe uczucie móc teraz coś im oddać. Dać im coś do oglądania i zabawy.
Nauczony przez setki noży połamanych przez właścicieli klubów na plecach zawodników (i odwrotnie) wiem, że zawsze należy czytać takie rewelacje z odpowiednim filtrem. Owszem, Larry jest teraz zadowolony. Jasne, że fantastycznie na pewno mu się czyta i słucha informacje o tym, że jest drugim Dwightem Howardem NBA, tyle, że nie potwornie przepłaconym. I na pewno mógłby tu spędzić całą karierę, pod warunkiem, że od przyszłego roku będzie podobnie przepłacony jak Superman. A jak nie, to z łatwością znajdzie sobie inne miasto, które równie szybko i równie mocno polubi.
Czytaj dalej „Sanders: „Chcę, żeby ludzie mówili o Bucks i myśleli o nas jak o zwycięzcach””