Cicho i bez wiary nawołuję do walki. GO Bucks!

Przed nami pierwsza runda playoffów, pierwsze mecze z Heat, a ja się czuję, jakbym siedział trochę z boku i owszem, po cichu obserwował serię, ale z ciągłym przeświadczeniem, że nie jest głównym daniem jakie zostanie podanie w ciągu najbliższych tygodni.

Z całą moją nieracjonalną sympatią do Bucks, ekscytowanie się parą Bucks-Heat jest trochę jak dawna podjarka, kiedy bogatszy kolega z podwórka dał się karnąć swoim nowym rowerem z przerzutkami. Chwila radochy, a potem trzeba wrócić do starego składaka. Podobnie przewiduję tutaj – chwilowa radość patrzenia na cztery szybkie mecze, po których Miami wejdzie na wyższe obroty a Kozły pożegnają się z Jenningsem i Ellisem i pojadą na ryby.

Popatrzmy na kilka suchych faktów:

  • W ciągu ostatnich 16 lat, aż 256 awansowało do playoffów. Gdzie w tym miejscu są tegoroczne Kozły? Z 38 wygranymi w sezonie zajmują zaszczytne 4 miejsce … od końca. 253 pozycja!
  • Wygraliśmy w tym sezonie 38 spotkań, co powoduje że w czasie swojej niewiarygodnej serii zwycięstw, LeBron i spółka zgarnęli 71% naszych wszystkich triumfów w tym sezonie.
  • Nie można powiedzieć też, żebyśmy wchodzili do playoffów z dobrą formą. Na ostatnich 20 meczów, przegraliśmy 14. Heat przegrali 16 meczów w całym sezonie

Dlaczego będę wstawał i oglądał mecze, które są teoretycznie rozstrzygnięte? Bo Bucks niosą za sobą niesamowity ładunek nieprzewidywalności i szaleństwa, które nie wiadomo kiedy przełoży się na odrobienie 18 punktów w czwartej kwarcie, albo zaprzepaszczenie 17 punktów przewagi w 4 minuty gry.  Nie wierzę, że będziemy w stanie dotrzymać kroku Żarom w siedmiomeczowej serii. Ale wierzę w to, że w czasie któregoś ze spotkań trafi nam się dzień konia Jenningsa albo Ellisa i z dumnie podniesioną głową będę mógł napisać, że 8/10 dziennikarzy ESPN było w błędzie, przewidując szybki sweep.

Zdecydowanie bardziej od tego, co się będzie działo na parkiecie, interesuje mnie to, co się stanie po zakończeniu sezonu. Przed Bucks wielka zagadka – w jaki sposób rozegrać swoje karty w wakacje. Odejść mogą bowiem Jennings, Ellis, Dunleavy i Redick. Zapewne poleci też Boylan. Zapadną też decyzji odnośnie tego, czy Milwaukee postawi Bucks nową halę i zostaniemy w miejsce, czy też burmistrz postawi się przed wyborami, nie wyda publicznej kasy a Kozły przeniosą się jeszcze bliżej granicy z Kanadą. Dużo, naprawdę dużo będzie się działo między sezonami, ale teraz nie ma co sobie zakrzątać tym głowy. Przed nami kilka tygodni uczty i nieprzespanych nocy.

Cicho i bez wiary nawołuję do walki. GO Bucks!

Reklama