Bucks @ Bulls 93-92
Bucks – Knicks 88-102
Bucks @ Timberwolves 85-95
Bucks – Celtics 91-88
Za nami intensywny, czteromeczowy tydzień pełen dramatycznych powrotów, fantastycznych wyników indywidualnych jak i bezpłciowych porażek. Jedyne dwa wygrane spotkania wygraliśmy wychodząc z beznadziejnych sytuacji: w Chicago nasze rezerwy odrobiły 27 punktową stratę w trzeciej i czwartej kwarcie, natomiast przy okazji wygranej z Celtami zaczęliśmy mecz od 0-17. Wychodzi na to, że powoli jest to nasz schemat – najpierw dać się upokorzyć do tego stopnia, że nie czujemy już obawy przed porażką, a potem wszystko zaczyna wychodzić. Przed minionym tygodniem bilans 2-2 brałbym w ciemno, bo przyznam się szczerze, że patrząc na grafik spodziewałem się jedynie wygranej w Minnesocie. Dobrze zatem, że udało nam się utrzymać powyżej .500 dzięki czemu dalej zajmujemy trzecie miejsce na wschodzie. Uwierzycie?
1. Larry Sanders (-)
Na pierwszym miejscu nie może być innego zawodnika, skoro już nawet Adam wrzucił go na okładkę podsumowania dnia. Co prawda był niewidoczny w dwóch pierwszych spotkaniach z Bulls (2pkt / 6zb) oraz z Knicks (2pkt / 4 zb), natomiast eksplodował w Minnesocie (pierwsze w karierze triple double 10pkt / 12 zb / 10 bl), no i głównie dzięki niemy wygraliśmy z Celtami (18 pkt / 16zb / 5 bl). O ile jeszcze w przegranej z Wolves jego indywidualny występ nic nie znaczył dla drużyny (co więcej, ostatnie akcje Larry’ego to typowe polowanie na brakujące dwa punkty) o tyle należy się odpowiednio nisko pokłonić po tym, co zrobił z Celtami. Jego wolne (w zasadzie to jeden, bo drugi chybił) w końcówce przesądziły o wygranej, a parę akcji wcześniej popisał się świetnym zatrzymaniem w obronie Garnetta, a jego punkty z półdystansu a następnie zbiórka w ataku pozwoliły nam utrzymać bezpieczną przewagę. Kluczowe jest też to, że w pierwszych bodajże 9 meczach, Sanders popełniał średnio prawie 5 fauli na mecz, natomiast od ostatnich spotkań ani razu nie przekroczył 3. Dodatkowo w tych czterech meczach popełnił zaledwie w sumie 4 straty. Larry już jest ulubieńcem publiczności w Milwaukee. Czas, żeby zaczęto o nim mówić głośno w pozostałych koszykarskich miastach USA, bo naprawdę warto bacznie zwracać uwagę na jego rozwój. Jeśli dalej będzie szedł w tym kierunku i jego skromność pozwoli mu dalej czerpać radość z dawania z siebie 100% wchodząc z ławki, to w przyszłości będziemy mieli z głowy chociaż jeden podkoszowy problem.
2. Ersan Ilyasova (-)
Sam nie do końca wierzę w to, że daję Ersana na drugim miejscu, ale popatrzcie tylko: zagrał jedynie dwa dobre spotkania w tamtym tygodniu i akurat oba wygraliśmy. Z Bulls miał swój przełamujący mecz, gdzie z ławki zdobył 18 punktów i miał 6 zbiórek, natomiast z Celtami dodał 15 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty.Po tym jak dostał jedynie 13 minut z Knicks (0 pkt, 4 zb) i publicznie marudził o tym dziennikarzom, Skiles w ogóle nie wpuścił go na mecz w Minnesocie. Jednak trzeba sobie powiedzieć, że gdyby nie on, nie wygralibyśmy ani z Bostonem, ani z Chicago. Dobrze widzieć, że w końcu przestaje się oddawać rzutów i nabiera nieco większej pewności w grze. Do tego w obronie średnio udaje mu się złapać na co najmniej jednego ofensa i zaczyna być co raz bardziej przydatny na deskach (chociaż do jego dyspozycji i agresywności na atakowanych tablicach z zeszłego sezonu jeszcze trochę nam brakuje).
3. Monta Ellis (3)
Monta jest dopiero pierwszy zawodnikiem z wyjściowego składu, który pojawia się w moim zestawieniu, co świadczy o tym, jak cholernie mocną mamy ławkę w tym sezonie (z tego, co pamiętam jesteśmy na dobrej drodze do tego, aby nasi nasi rezerwowi zostali najlepiej punktującym backupem w historii). Monta dalej gra na tragicznej skuteczności (żenujące 24/64 z gry w minionym tygodniu), ale z meczu na mecz zaczyna odchodzić od swoich nieskutecznych jumeperów na rzecz penetracji i wykorzystywania swojej szybkości. Średnio notował też 2 przechwyty na mecz pomimo tego, że w obronie robi więcej wiatru niż przeszkadzania przeciwnikom, co potwornie mnie wkurza. Zaczyna też co raz częściej dostrzegać kolegów w zespole, stąd 17 asyst w 4 meczach. Nadal jest dla mnie pierwszym do wylotu (razem z Goodenem), ale trzeba mu oddać, że momentami ma okresy naprawdę dobrej gry.
4. Brandon Jennings (1)
Część osób uważa, że nieprzewidywalność Jenningsa jest jedną z jego zalet. Dla mnie z kolei jest to jedna z tych cech, które momentami karzą mi myśleć o tym, aby jednak nie przedłużać z nim umowy na kolejne lata i nie wiązać się z człowiekiem, który za grubą kasę nie dostarczy regularnie odpowiedniej ilości punktów oraz asyst. W wygranym meczu z Chicago nie istniał (6 pkt, 4 as), po to, aby w przegranym spotkanie z Knicks rzucić 18 punktów (6/8 z gry) i rozdać 5 asyst. Z Minnesotą zbliżył się do mini triple double (18 pkt/ 6zb / 4 as) , natomiast przy wygranej z Celtami zdobył jedynie 13 punktów i zebrał 6 piłek. Warto jednak odnotować, że w tym ostatnim meczu trafił potwornie ważną trójkę w końcówce meczu, która wyprowadziła nas na dwu punktowe prowadzenie. Nie przegapcie też tego, że jako jedyny w drużynie walił trójki na bardzo dobrej skuteczności: 8/13. Nadal jednak stanowi z Ellisem jedną z najmniej efektywnych par obwodowych w lidze, mających najgorsze wyniki w statystyce +/-. Nie powiem już o słabej obronie, bo już pewnie większości z was nudzi się czytanie znowu o tym samym.
5. Ekpe Udoh (5)
Nie lubię go. Wkurza mnie jak zwiesza głowę z klęską wyrysowaną na twarzy za każdym razem jak odgwiżdżą mu faul, albo jak nie trafi spod kosza. Nie ma w nim ikry, brakuje mu jaj i więdną mu cojones. Ale trzeba mu oddać, że odwala kawał dobrej, czarnej roboty po obu stronach parkietu. Trzeba zebrać bezpańską piłkę? Jest na miejscu. Trzeba kogoś przejąć w obronie? Dobrze wszystko odczyta. Statystycznie nie będzie nigdy rzucał na kolana (chociaż z Bulls miał 11 pkt, 6 zb i 5 bloków), ale nie taka jest jego rola w drużynie. W minionym tygodniu robił znowu wszystkiego po trochu: punktował, zbierał, blokował i nawet podawał (z 9 asystami był trzecim podającym po Ellisie i Jenningsie).
MVP Bucks po pięciu tygodniach:
1. Brandon Jennings – 40 punktów
2. Monta Ellis – 32 punkty
3. Larry Sanders – 24 punkty
4. Mike Dunleavy – 22 punkty
5. Ersan Ilyasova – 8 punktów
6. Benu Udrih – 6 punktów
6. Samuel Dalembert – 6 punktów
8. Tobias Harris – 4 punkty
8. John Henson – 4 punkty
8. Ekpe Udoh – 4 punkty