Ersan dalej walczy ze swoimi słabościami

O tym, że Ersan jest tragiczny na początku tego sezonu pisałem praktycznie przy okazji każdego meczu. Kiedy pisałem ten wpis, albo jak jarałem się jego przedłużeniem kontraktu na twitterze , nie spodziewałem się, że tak szybko i tak bardzo rzeczywistość zdzieli mnie po pysku. Nie wiedzieć dlaczego, Ersan zaczął oddawać rzuty bez kompletnej wiary w swoje umiejętności. Często jak tylko dostaje piłkę robi pompkę i szuka opcji wejścia pod kosz / oddania piłki nawet, jak jest przez nikogo niekryty (vide końcówka meczu z Bostonem). Jego skuteczność jest tak tragiczna, że po sobotnim meczu nawet Skiles zażartował: „Ilyasova ma lekkie problemy z rzutem” – zaczął Scott, po czym nagle przestał mówić, uśmiechnął się i dodał: „Lekkie?” 

Z Celtami Ersan trafił 3 rzuty na 12 prób. Ogólnie do tej pory trafił jedynie 14 rzutów na 47 (29%), 5/17 za trzy (29%) oraz  5/12 z osobistych (41%). Obiecałem sobie przed sezonem, że jak źle by się w Milwaukee nie działo, zawsze będę starał się szukać jakiś pozytywów. W tej sytuacji, największym plusem jest to, że tak dziadowskie statystyki, mogą iść tylko w górę. Aż dojdą do takiego poziomu, którego oczekujemy od zawodnika, który w 5 lat zgarnie 40 milionów.

Co potwornie też rozczarowuje, oprócz rzutów, to aktywność Ersana na deskach. W zeszłym roku zbierał średnio prawie 3 piłki w ataku, póki co ledwo jedną. Jego rebounding rate wynosi 19% i jest najgorszy w karierze odkąd był 19 letnim chudzielcem, który debiutował na parkietach NBA. Strasznie się na to patrzy, szczególnie jak się ma w pamięci słowa, które Ersan wypowiedział przed podpisaniem nowego kontraktu. Piszę z pamięci: „moja energia i zaangażowanie w grę nigdy nie spadną, niezależnie od tego jaki kontrakt podpiszę.” Póki co widzimy coś zgoła przeciwnego.

PS.
Chcecie zobaczyć coś brzydszego od mordy Nicki Minay? Patrzcie na to (foto za bucksketball.com):

Reklama