Bucks wygrywają, ale … matko co to był za paskudny mecz.

Bucks @ Washington 101-91

Jestem zdegustowany. Bolą mnie oczy po tym meczu i dziwię się, że nikt go nie przerwał po pierwszej połowie. Dlatego dzisiaj będzie od punktów.

  • Zaczęliśmy sennie od 0-12 i było to preludium do tego, jak ten mecz wyglądał. Przez  częste straty (o tym za chwilę), obie drużyny wymieniały się seriami punktów. 8-0, 0-9, 7-0, 0-8. Prowadzenie zmieniało się 9 razy, 7 razy był remis.
  • Bucks stracili piłkę 21 razy, Wizards 20! Byłoby to jeszcze bardziej bolesne dla oka, gdyby nie to, że obie drużyny zdecydowały się maksymalnie wykorzystać swoje ułomności. Kozły zdobyły 24 punkty ze strat Wizards (10/10 z gry w kontratakach), z kolei gospodarze dodali … 24 punkty, ale przy 86% skuteczności, ze zgubionych piłek Milwaukee.
  • Ellis, Jennings i Ilyasova zaczęli pierwszą kwartę z animuszem, ale szczególnie w przypadku naszego tureckiego skrzydłowego, energia szybko się skończyła. Nasi obwodowi szli na nietypowe triple double (Jennings 12/7asyst / 6 strat, Ellis 22 / 5 as / 6 strat), ale niestety skończył im się mecz.
  • Znowu tyłki uratowała nam ławka. Dunleavy i Sanders dodali po 13 punktów i 8 zbiórek. Udrih wrócił i zaliczył 8 pkt / 3 as. Udoh miał 9 punktów przy 100% skuteczności. Nawet Daniels się wyróżnił, efektowną opaską, dzięki której wyglądał jak statysta z Rambo. Wracając do chwalenia ławki – rezerwowi rzucili 49 ze 101 punktów na ponad 50% skuteczności i każdy z ławkowiczów miał co najmniej +10 +/-. Kolejny raz – brawo!
  • Na koniec meczu doszło do przepychanek, po tym, jak Beal urwał głowę Ellisowi pędzącemu do kontry. W obronie kolegi stanął Jennings, który odepchnął Bradleya, za co został wyrzucony z parkietu (i pewnie jeszcze czeka go dyscyplinarna rozmowa z komishem). Nie będę wam opisywał, jak to wyglądało, zobaczcie sami.
  • Kolejny mecz przespał Dalembert, który chyba na poważnie zapada powoli w sen zimowy.
  • Dla wszystkich ciekawych, Gooden jest zdrowy i gotowy do gry. Po prostu po raz pierwszy w 11 letniej karierze jest na liście nieaktywnych z powodu, no cóż, umiejętności.
  • Znowu zniknął gdzieś w trakcie meczu Tobias Harris. Zagrał 15 minut i popełnił 4 faule.
  • Dobrze, że Bucks potrafią wygrać mecz, w którym nie grają na 100% (tak to sobie tłumaczę). Każda wygrana na wyjeździe jest na wagę złota, nie ważne w jakim stylu się ją osiągnie. Dzisiaj się udało, ale aż strach myśleć, co zrobiliby z nami Wizards, gdyby grali Wall i Nene. I po takim meczu ciężko się też pozytywnie nastawić przed jutrzejszym meczu u siebie z Bostonem, szczególnie po nocy, w której Rondo rozdaje 20 asyst.
    Martwi kolejny słaby mecz Ersana, martwią te straty, bezmyślne wyrzucane wkozłowywane w buty straty… Z drugiej strony, chwilowo jesteśmy trzeci na wschodzie. Korzystajmy z okazji i cieszmy się, póki tabela się jeszcze nie odwróciła.
  • Dla wszystkich chętnych – nie szukajcie torrentów i nie oglądajcie tego meczu. Zaufajcie mi.
  • Nic więcej z tego meczu nie wyduszę, bo najzwyklej w świecie, chciałbym już o nim zapomnieć. Tylko jakaś girl-on-girl action w pomalowanym poprawi nastrój po straconej nocy…
Reklama