Wczoraj już oficjalnie John Hammond zaczął działać. Żeby przypomnieć, Houston oddali swój 14 pick w drafcie oraz Dalemberta w zamian za nasz #12, Jona Brockmana, Jona Leuera i Shauna Livingstona. I od razu jak przeczytałem o tej wymianie na tweeterze, lekko się uśmiechnąłem. Dlaczego?
1. Dalembert może i ma swoje najlepsze lata za sobą, ale dalej jest w czołówce ligi jeśli chodzi o bloki (1,7 na mecz) oraz czyszczenie tablic (18,3% zbiórek jest jego). Wszystko wskazuje na to, że Sam będzie naszym pierwszym centrem w przyszłym sezonie, bo jak pisze większość stron związanych z Bucks, klub raczej nie rozwiąże jego kontraktu przed sezonem (kontrakt na $6,68 milionów, ale tylko $1,5 miliona gwarantowane). Osobiście bardzo się z tego cieszę (no może nie bardzo, ale się cieszę). Popatrzcie, w końcu mamy centra, który w ciągu ostatnich sezonów opuścił mniej meczów, niż Bogut zagrał bez migreny, bolących pleców i złamanych paznokci (przesadzam, oczywiście, ale Dalembert faktycznie ominął tylko 3 spotkania w ostatnich 6 sezonach). Jest to opcja krótkofalowa, raczej bez większych perspektyw na przyszłość, ale pozwala nam na dodatkową rzecz:
2. W drafcie nie musimy się koniecznie skupiać na wybraniu centra i możemy się faktycznie zdecydować na najlepszego dostępnego gracza, kiedy przyjdzie nasza kolej. A to z kolei oznacza, że (wg mocków) do Milwaukee trafi któryś z następujących szczęśliwców (ciekawe, czy oni też tak na siebie patrzą): Terrence Ross, John Henson, Perry Jones III, Terrence Jones, Fab Melo, Quincy Miller, Will Barton, Arnett Moultrie czy Jeremy Lamb.
3. Wymiana zwolniła nam też dwa zardzewiałe miejsca w składzie. O ile Leuer pokazywał oznaki tego, że w przyszłości będzie w miarę wartościowym zmiennikiem, o tyle pozbycie się Brockmana i Livingstona jest bardzo dobrą wiadomością. Daje nam to dodatkową elastyczność przy wybieraniu w drafcie czy też z okazji FA.
Sezon ogórkowy w pełni. Ciekawe, jakie jeszcze niespodziewane ruchy kadrowe przed nami. Stay tuned!