Zapowiedź: Bulls @ Bucks

1. Musiałbym być naprawdę bardzo niepoprawnym optymistą, gdybym liczył w tym spotkaniu na zwycięstwo Bucks, którzy w nocy będą walczyć nie tylko o kolejne zwycięstwo przybliżające ich do playoffów, ale i o to, żeby wygrać chociaż jeden mecz w sezonie z Bykami. Ostatni raz Kozły dały się zesweepować Bykom w sezonie zasadniczym w 2006/07.

2. Kozły wygrały 3 z ostatnich 4 meczów, Bulls z kolei mogą się popisać serią 11 zwycięstw w 12 ostatnich spotkaniach.

3. Bogut w tym sezonie wyraźnie nie radzi sobie z doskonałą obroną Bulls. We wszystkich dotychczasowych meczach zdobył w sumie 18 punktów, trafiając zaledwie 8 z 33 rzutów.

4. Na meczu po raz pierwszy od 10 stycznia 2010 zobaczymy Michaela Redda w stroju Bucks. Gotowego do gry!

5. Zastanawiam się, czy w którymś momencie meczu część przyjezdnych kibiców zacznie skandować „MVP” jak Rose będzie rzucał wolne. W ogóle wiem, że to strasznie zabrzmi, ale Byki 2011 są chyba jedyną drużyną, której dopinguję na równi z Kozłami. Dziwnie się będzie oglądało spotkanie, w którym jedno jądro będzie się cieszyło z punktów Jenningsa, a drugie z niesmakiem będzie się chowało do jamy brzusznej.

6. Oczywiście, w nocy kibicujemy też nowojorczykom.

Reklama

Bogut i Jennings wygrywają z Knicks!

Bucks @ Knicks 102 – 96

O tym meczu nie mogę napisać nic złego. Z racji braku czasu również skupię się na najważniejszych punktach.

1. Widzieliście Jenningsa dzisiaj? 16 punktów w pierwszej kwarcie, 13 na do widzenia w czwartej. Pull up jumpery z każdego miejsca. Floatery na pełnym biegu. Wymuszone trójki z narożników. Wejścia pod kosz. No i, co najważniejsze, całkowite przejęcie gry w czwartej kwarcie, kiedy w 6 minut zdobył 13 punktów i praktycznie w pojedynkę przedłużył szansę Kozłów na play-offy. A najlepsze jest to, że mimo 37 punktów (13/25) nie był najlepszym zawodnikiem meczu, prawda Andrew? Bogut w końcu zagrał tak, jak chciałbym żeby grał co noc. 8/14 z gry (i 5/6 zwolnych!), 17 zbiórek i 4 potężne bloki przede wszystkim na Amare i Carmelo. Bogut był dzisiaj tak dobry, że nawet Sanders wyglądał przy nim wyjątkowo silnie. Nie widać tego w boxscorze, ale jego dwa z trzech koszów przyszły w momencie, kiedy Knicks desperacko nadrabiali straty i zaczynali mysleć o zwycięstwie (że o wsadzie nad Amare nie wspomnę)

2. Knicks zrobili na szczęście swoje. Nie walczyli pod koszem, niezbyt często podchodzili na półdystans, żeby poprzeszkadzać w rzucie, dzięki czemu Kozły robiły co chciały w ataku. Melo i Amare zrobili niby swoje jeśli chodzi o cyferki, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że już wychodząc na parkiet chcieliby, żeby ten mecz się skończył. Różnicę robił Douglas, który nie dość, że bronił na obwodzie aż miło, to jeszcze w ataku znalazł swoją klepkę, trafił cztery rzuty z rzędu w trzeciej kwarcie i w końcu obudził nieco przysypiającą publiczność w MSG. A kiedy na początku czwartej kwarty trafił trójkę, zmniejszając straty do dwóch punktów, większość kibiców nawet poderwała się na nogi.

3. Nie pamiętam meczu, kiedy ostatni raz Bucks zagrali mecz na poziomie 50% z gry. Znowu zaczęli wyśmienicie mecz, trafiając pierwsze 6 z 7 trójek i popisując się 67% skutecznością w pierwszej kwarcie. Pamiętam natomiast 29 punktów Jenningsa w trzeciej kwarcie meczu z Warriors i wcale nie mam zamiaru mu wypominać, że dzisiaj wyrównał tą zdobyć w pierwszej i czwartej kwarcie. Przyglądając się jeszcze statystykom, Bucks są 14-3 kiedy rzucają ponad 100 punktów w meczu i do tego udało im się przekroczyć tą barierę 3 razy w ostatnich 4 meczach.

4. Nie chcę Was zanudzać kolejnymi informacjami o play-offach, ale zwróćcie uwagę, że Sacto wygrało w Indianapolis i Bucks znowu tracą tylko 2 mecze do 8 miejsca…