Bucks @ Pistons (5-10)

Czy mówiłem już, że kibicowanie Bucks nie jest łatwym kawałkiem chleba? Jeśli tak, to się powtórzę, a jak nie, to napiszę to teraz. Kibicowanie Bucks jest teraz gorsze niż kilkunastominutowe wpatrywanie się z bliska w twarz Popeye Jonesa i próbowanie powstrzymania wewnętrznych mini wymiotów. Dzielnie wytrwałem do końca pierwszej kwarty, po czym stwierdziłem, że i tak trzeba wstać rano i iść do pracy, to nie ma się co zajeżdżać. I dobrze zrobiłem, bo rano po pierwszym spojrzeniu na boxscore’a odetchnąłem z ulgą, że nie przegapiłem 25 punktowego swinga.

Co ciekawe, w ostatnich pięciu przegranych meczach z rzędu Bucks trafiali za trzy z zadziwiającą skutecznością: 9/24, 2/14, 5/14, 3/18, 0/12. W sumie mordercze 19 / 82 ! 23%! O tragedii w ataku świadczy też ogólna skuteczność z gry: 34%, 37%, 38%, 38% i 46% (z Lakers). Ciężko powiedzieć co się dzieje z tą drużyną. W Detroit po raz kolejny bili głową w mur, podnosili cegły i rzucali nimi na oślep w stronę tablicy. A w między czasie gracze Tłoków grali w koszykówkę. Udało nam się dzięki temu zająć zaszczytne, bo ostatnie, miejsce w dywizji i teraz w końcu nie będzie można mówić o tym, że niżej już się nie da upaść.

Jeszcze obiecane kilka słów na temat meczu z Cleveland:

1) Plusem pozytywnym (przy ogólnym plusie negatywnym jaka była przegrana) jest to, że naszych 4 rezerwowych zdobyło więcej punktów niż 6 ławkowiczów Cavs – pojedynek drugich piątek wygraliśmy 40-30.

2) Bucks popełnili też rekordowo mało strat – tylko 8 (najmniej w sezonie), z czego Cavs uciułali jedynie 5 punktów. Gdyby doszukiwać się drobnych pocieszeń na tragiczną grę to można by powiedzieć, że Bucks ogólnie o wiele lepiej dbają o piłkę niż przeciwnicy. W ostatnich 14 meczach, aż 10 razy mieliśmy mniej strat niż przeciwnicy (średnio 14,8 do 15,9).

3) Do 7 wzrosła liczba meczów, w których Bucks zebrali więcej piłek niż przeciwnicy.

 

Reklama