Bolesna porażka z Blazers (1-3)

1. Nie da się wygrać meczu, jeśli po pierwszej kwarcie trafia się 11 na 20 rzutów, a w kolejnych trzech jedynie 16-52! Przeskok z 55% na 31% w pozostałej części spotkania był jednak zbyt duży.

2. Wiem, że Salmons jest świeżo po kontuzji, dlatego pojawia się moje pierwsze pytanie – czy póki co warto w ogóle na niego stawiać? Dzisiaj miał 2/14 z gry, w poprzednim meczu 0/4, ale to nie boli najbardziej. To, co jest bolesne to widok Johna dostającego piłkę na czystej pozycji w rogu boiska, który przez 2 bardzo długie sekundy zdaje się podejmować życiowe decyzje odnośnie tego czy rzucać czy wchodzić pod kosz. Nagle zbiera się w sobie, robi kozioł, pierwszy krok i zdaje sobie sprawę z tego, że przez brak siły w nogach i przy spadku prędkości i tak nie wymusi żadnego faulu, nie mówiąc już o trafieniu. W rezultacie nagle zatrzymuje się, wali wymuszonego fade away’a, który boleśnie zabija się albo na kancie tablicy albo na obręczy… Przeraża mnie póki co jego brak pewności siebie i mam nadzieję, że szybko się to zmieni.

3. Gdyby nie Delfino, który trafił w nocy 3 z 5 trójek, Bucks skończyliby mecz 0/10 za trzy. Swoją drogą, to co po pierwszej kwarcie zrobił Batum z Delfino też zasługuje na parę zdań – dawno nie widziałem tak agresywnego krycia bez piłki na tym etapie rozgrywek. W pewnym momencie wyglądało to tak, że Delfino rozpaczliwie łapał oddech już po przebiegnięciu na drugą stronę boiska, a Batum bezlitośnie na niego naciskał.Żeby nie było, pochwalę Carlosa, który zaczął sezon rewelacyjnie. Trafia z każdej pozycji, ma 48% skuteczność z gry, 46% za trzy i 100% z wolnych. Walczy w obronie i nawet solidnie zbiera. I dobrze – dopóki będzie grał na tym poziomie, Corey nie ma co liczyć na wyjście w pierwszym składzie.

4. Popatrzmy jeszcze na ławkę rezerwowych. Portland zaliczyli solidne triple-double: 43 punkty, 15 zbiórek, 12 asyst i 4 straty. Bucks z kolei: 31punktów, 12 zbiórek, 4 asysty i 7 strat. Boli, szczególnie jak przypomni się słowa Skilesa, że ławka Kozłów w tym sezonie będzie wyjątkowo silna i solidna…

5. Po raz kolejny mieliśmy też więcej strat niż asyst. Jennings, który w pierwszych meczach miał w sumie 5 strat, dzisiaj zaliczył 6. Salmons w tym sezonie ma więcej strat niż asyst (i mimo, że nigdy nie był wybitnych podawaczem, teraz ta rubryka razi dodatkowo). I co jeszcze ciekawe? Nikt w drużynie nie miał więcej niż 2 asyst (Jennings).

6. Grając u siebie nie można też pozwolić na 30 punktowy swing w wyniku. Zaczęliśmy od ładnie wyglądającego 14-2 po to, żeby w najgorszym momencie przegrywać już 68-86. Co więcej, Bucks w każdej kwarcie rzucali mniej punktów: zaczęli od 27, potem 18, w trzeciej 17 i na koniec żenujące 14.

7. Przed tym meczem Porland było drużyną, która najgorzej broniła rzuty spod kosza (pozwalali na 68% skuteczność przeciwników). Kozły mnie jednak załamywały spod obręczy – w sumie tylko 32 punkty przy 42% skuteczności. Maggette dał się aż 4 razy zablokować i tylko Bogutowi i Salmonsowi dwa razy udało się zakończyć akcję z góry.

8. Początek 1-3 nie jest dokładnie tym, czego się spodziewałem po naprawdę obiecującym offseasonie. Mam nadzieję, że to tylko i wyłącznie brak zgrania połączony z typowym już dla wszystkich drużyn, którym kibicuję prawem Murphy’ego. Im większe mam nadzieje, co do sukcesu drużyny, tym bardziej spektakularny jest jej upadek.

Reklama