John Hammond – człowiek, któremu Milwaukee zawdzięcza najwięcej

Mam przyjaciela, który nie chodzi na co dzień na mecze Bucks, ale kiedy pojawił się w Bradley Center w czasie playoffowego szaleństwa dał się ponieść fali. Zauroczyła go atmosfera w hali, która jak w czasie playoffów w 2001 zamieniła się w „Fortecę na czwartej ulicy” – media uznały wtedy naszą halę najgłośniejszym budynkiem w NBA. No i ten mój przyjaciel dokonał bardzo ciekawej obserwacji: zobaczył człowieka w eleganckim garniturze, który podobno był pracownikiem klubu. Człowiek ten krzątał się po całej hali w trakcie meczu, a kiedy wynik był nie po jego myśli, znikał w różnych wyjściach i dopiero po chwili znowu się z nich wyłaniał. Po krótkim śledztwie okazało się, że tym tajemniczym mężczyzną jest nikt inny jak John Hammond – główny manager Bucks, wybrany Managerem Roku 2009/10.

Czytaj dalej „John Hammond – człowiek, któremu Milwaukee zawdzięcza najwięcej”

Reklama

Jan Ściana na tapecie

Hipotetyczne pytanie. Załóżmy, że Bucks nie przeprowadzili wymiany z Bulls i nie dostali Salmonsa, w rezultacie nie dostali się do play offów i zakończyli sezon na dole tabeli. Potem, szczęście szeroko się do nas uśmiechnęło i wygraliśmy pierwszy numer w drafcie. Co dalej?

Jennings spisał się doskonale i już wiadomo, że warto na nim budować drużynę. Rozgrywający, który swoją szybkością potrafi rozbić prawie każdą obronę, do tego potrafi znaleźć dobrze ustawionych partnerów, zanim odda rzut to w tej chwili  niecodzienny towar. Ale czy Jennings i Wall mogliby grać obok siebie? Jak dla mnie nie, bo w sumie chyba żaden z nich nie jest rzucajacym obrońcą w ciele rozgrywającego. Nie mam nic przeciwko temu, żeby dwóch zawodników wielkości Jenningsa i Walla biegało równocześnie na parkiecie, ale musimy mieć kogoś, kto bez problemów będzie mógł trafić jumpera z czystej pozycji.

Skoro wykluczamy opcję Walla, musimy wziąć kogoś innego i tu znowu pojawia sie problem. Strasznie nie podoba mi się Turner w Milwaukee. Widzę go jako niezły prospekt na przyszłość, ale w tym drafcie nie jest uważany za pewny numer jeden. Nie spałbym dobrze mając świadomość tego, że przepuściłem w drafcie najlepszego możliwego zawodnika, tylko dlatego, że powodował tłok na pozycji rozgrywającego. Dodatkowo Turner w moich oczach nigdy nie będzie graczem z najwyższej półki w lidze – maks to okrojona wersja Brandona Roy’a. W historii za dużo było już przepuszczania doskonałych zawodników (do dziś jak pomyślę o Darko nad Melo to mnie szlag trafia).

Trzecią opcją jest zamiana picków – ale nie dalej niż za numer 4. Dla Bucks najlepszą opcją w drafcie byliby Cousins albo Favors, ale fatalnie byłoby wziąć któregoś z nich z numerem pierwszym. D0 teg0, przy dobrych wiatrach, w ramach wymiany można by było jeszcze kogoś pożytecznego ściągnąć…

Wiem, ze temat jest banalny i nie warty czytania, ale skoro dobrnęliście aż tutaj, to powiedzcie co lepsze – wziąć Walla i wytrade’ować go potem? Zająć się tradem jeszcze przed draftem? Czy może wziąć z pierwszym kogoś, kto najbardziej pasuje do drużyny, zamiast najlepszego możliwego picku?

Najlepsze zagranie Bucks w sezonie 2009/10 – głosowanie

Pod linkiem zachęcam do oddania głosu na najlepsze zagranie Bucks w minionym sezonie (bazując na akcjach, które wciąż dało się wykopać na u2bie).

Na zachętę Bogut niszczący Big Baby Davisa

Czytaj dalej „Najlepsze zagranie Bucks w sezonie 2009/10 – głosowanie”

Analiza językowa komentarza sportowego

(Nie wiem czemu wcześniej nigdy tego tu nie zamieściłem. Dla hardcorowców, którzy mają masę wolnego czasu wklejam swoją pierwszą publikację na UWr, bazującą na mgrce i będącą skromnym wstępem do wiecznie piszącego się doktoratu. Enjoy.)

W niniejszym artykule, bazując na badaniach Charlesa Fergusona (1983) oraz Jeffery’a Reasera (2003), skupiamy się przede wszystkim na przedstawieniu zmian w języku komentarza meczów koszykarskich, jakie zaszły w ciągu ostatnich kilkunastu lat w Stanach Zjednoczonych. Praca ta stanowi również podejście do zakreślenia obszaru dyskursu sportowego, który nie został jeszcze zbadany oraz jednolicie zdefiniowany. Głównym założeniem tego artykułu jest szczegółowe omówienie podobieństw i różnic w komentarzu koszykarskim z lat 1979, 1992 oraz 2006. W celu poszerzenia korpusu badawczego, na materiał badawczy składały się mecze zarówno z profesjonalnej ligi NBA, jak i uniwersyteckiej ligi NCAA. W przypadku tych pierwszych, analizie poddana została jedna 12 minutowa kwarta spotkania. Jeśli zaś chodzi o mecze ligi uniwersyteckiej, skupiamy się jedynie na 10 minutach pierwszej połowy.

Czytaj dalej „Analiza językowa komentarza sportowego”

Tato? Kim był ten Desmond Mason?

Są ludzie, którzy wiedzą, że moja fascynacja Bucks zaczęła się od momentu transferu, dzięki któremu do Milwaukee przywędrował były Supersonic – Desmond Mason. Wystarczyło kilka meczów dziwnie wyglądającego rzutu z półdystansu, nijakich osobistych, fatalnej trójki i całkiem niezłej obrony, aby stał się moim zawodnikiem numer jeden w historii. Niektórzy wielbią Jordana (wiadomo), inni Stocktona (jasne), kolejni Ervinga (oczywiście), ale znalezienie takich, dla których absolutnymi ulubieńcami są zawodnicy z dalekich stron gazet to sprawa momentami strasznie trudna. Ma to swoje plusy, które jednak przesłanianie są przez minusy – kupienie koszulki Masona w barwach Bucks to była sprawa prosta, ale debiutancki strój z Seattle nie był już taki prosty do znalezienia; podobna sprawa z limitowanymi kartami: hobby przyjemne, ale też w przypadku takiego zawodnika jak Mason niezbyt proste do regularnego kultywowania.

Kolejnym problemem zawsze był też dostęp do materiałów o Desmondzie – prawie nikt o nim nie pisał, bo i po co. Pierwszym, który znalazł i przetłumaczył artykuł o Masonie był Kamil (któremu do dziś wiszę obiecane piwo), ale po tym ani SLAM nie wykazywał zainteresowania, ani nawet mniejsze lokalne gazety. Desmond nie ma też swojej strony, na której podałby maila, nie prowadzi zapisków swojego życia na facebooku, nie ćwierka na twitterze. Dlatego tak bardzo się cieszę, jak uda mi się dotrzeć do artykułu, który dla Was przetłumaczyłem, dodając kilka akapitów od siebie. Będzie trochę sentymentalnie i w czasie przeszłym, zakładając, że Desmond już definitywnie odszedł od zawodowej koszykówki. Mam jednak nadzieję, że poniższy tekst skusi chociaż kilka osób, nie tylko z młodszego pokolenia, aby sięgnęli pamięcią po kilka akcji niejakiego Desmonda Masona.

Czytaj dalej „Tato? Kim był ten Desmond Mason?”