Udało mi się obejrzeć praktycznie całą drugą połowę Realu z Granadą i co się naśmiałem w ostatnich 20 sekundach meczu to moje. Real mecz musiał wygrać, żeby przybliżyć się do drugiego miejsca w sezonie zasadniczym, a Granada wygraną u siebie mogła się zbliżyć do awansu do play offów. Na 20 sekund przed końcem spotkania mieliśmy remis, a piłkę z boku wyprowadzali gospodarze. Messina zdecydował się na przerwanie akcji już w drugiej sekundzie, przez co na linię wolnych powędrował, załóżmy Gutierez (już nie pamiętam dokładnie). Trafił oba – czas na Realu.
Po reklamach, piłkę wyprowadzają gospodarze, a akcja kończy się już po dwóch sekundach faulem. Dwa wolne dla gości wykorzystane i znowu mamy remis na 16 sekund przed końcem. Czas dla Granady, piłka wyprowadzana z boku, niedokładne podanie szybko przechwycił Prigioni i gracze Realu desperacko uciekają przed faulami.
I tutaj dzieje się najgorsza rzecz, z jaką można się spotkać w momentami zaściankowej europejskiej koszykówce. Uciekającego gracza fauluje (wiadomo że celowo) załóżmy Gianella, a sędziowie odgwizdują przewinienie niesportowe. Tylko i wyłącznie dlatego, że celem ataku nie była piłka a ewidentnie zawodnik. Ile razy takie sytuacje doprowadzały mnie do szewskiej pasji, kiedy końcówka zaciętego meczu została ewidentnie wypaczona przez sędziów. Co jest takiego w mentalności europejskich sędziów, że lubują się w decydowaniu o meczach, wychodzenia na pierwszy plan w tak kluczowych momentach? Mniejsza o to, do rozegrania mamy jeszcze 5 sekund i piłkę po wolnych wyprowadza Real prowadząc 69-66. Podanie do rogu, przerzut na drugą stronę na wysokości ponad 3 metrów ląduje w trybunach i na 3 sekundy przed końcem mamy znowu piłkę dla gospodarzy. Nie ma już time-outu do wzięcia, dlatego piłkę z autu od razu otrzymuje mój ulubieniec, Joe Ingles. Wiadomo, że w takich momentach nie ma już czasu na pomyślenie o tym, co zrobić, tylko trzyba dwoma podaniami dobić się jak najbliżej kosza i trafić trójkę na dogrywkę. Ingles wybija, dostaje podanie zwrotne w takim momencie i w takim miejscu na boisku, że nie ma jak wyminąć doskonale ustawionego Garbajosy. Sędziowie odgwizdują ewidentny faul w ataku i dodają do tego, nie wiadomo skąd i po co, przewinienie niesportowe! Efekt? Dwa wolne (celne) plus piłka z boku dla Realu na 1,3 sekundy do końca.
Gdybym był na hali i kibicował Granadzie, oczywiście najpierw wściekałbym się na niewykorzystane wolne, a potem zacząłbym bluzgać na sędziów za wydrukowanie spotkanie (albo odwrotnie).
Czy istnieje jakaś realna szansa na to, że w najbliższych sezonach zostanie zniesione to restrykcyjne sędziowanie, gdzie zapomina się o duchu walki i sprowadza wszystko do regulaminowych zapisów w przepisach? (O strzałce nawet nie wspominam, bo po co.)