Jako, że nie samą NBA człowiek żyje (i absolutnie nie powinien), kilka słów na temat jednej z najmniej ekscytujących lig w Europie. Liga ta jest wyjątkowa pod kazdym względem – hermetycznie zamknięta aż do bólu (od tego sezonu weszła jedna zmiana, ale o tym za chwilę), i ekscytująca tak jak kolejny odcinek telenoweli, która ciągnie się bez przerwy od 1992 roku. Mówię oczywiście o lidze Greckiej, gdzie od 1992 roku mistrzem nie był nikt inny od dwójki Olympiacos / Panathinaikos. W tym sezonie władzie ligi postanowiły postawić wyższą poprzeczkę Czerwony i Zielonym, pozwalając klubom na zatrudnienie dodatkowego (trzeciego już) Amerykanina w składzi. Zamiast pomóc, oczywiście wszystko obróciło się w pył – w świetle kłopotów finansowych większości klubów, trzecim dodatkowym Amerykaninem jest w większości przypadków świeżo upieczony absolwent uniwersytetu, który nie zaznał jeszcze błogiego smaku greckiego potu (albo parkietu, co kto woli).
Czy więc po raz kolejny Olympiacos i Panathinaikos nie bedą miały żadnego rywala w walce o tytuł?
Rok temu, Panathinaikos mimo ukończenia sezonu zasadniczego z przeciętnym bilansem 22-4, w play-offach nie zostawił nikomu złudzeń kto jest najlepszy – wygrali gładko 2-0 w ćwierćfinałach z PAOKiem, 3-0 z Arisem w 1/2 finale oraz 3-1 z Olympiacosem w finale (dodam, że miało to miejsce na miesiąc po zdobycie mistrzostwa Euroligi w Berlinie). Do prawie idelanego składu zostali dodani jeszcze Milenko Tepić z Partizana, Nick Calathes – pół Grek, pół Amerykanin, pół obrońca który zapewni dodatkową głębię na obwodzie oraz Georgios Bogris – 210cm gigant, który na mistrzostwach Europy do lat 20 siał spustoszenie pod koszami. Obradović pewnie pozwoli nowym twarzom smakować gry w lidze greckiej, plejada gwiazd będzie zatem liczyła na wydłuzony czas gry w Eurolidze. Biorąc pod uwagę to, ze w składzie zostali m.in. Jasikievicius, Spanoulis, Diamantidis i Batiste, można chyba śmiało współczuć Olympiacosowi kolejnej porazki w finale.
No właśne, Olympiacos ma pecha, bo od 1997 nie udało im się zdobyc mistrzostwa. Dalej jednak wydają miliony dolarów na spełnienie swoich marzeń, mimo tego, ze rok temu nafaszerowany gwiazdami skład nie wykorzystał przewagi własnego parkietu i jak już wspominałem, zakończył finały po czterech meczach. Teraz do składu dołaczyli Lenas Kleiza, którego przedstawiać nie trzeba, Von Wafer, który ma pomagać Childresowi oraz Kostas papanikolau – spec od przechwytow. Yannakis mazatem nie mały orzech do zgryzienia – jak zapewnić dobrą chemię oraz odpowiednią rotację wśród tylu gwiazd. Pamiętajmy, że w składzie jest jeszcze Teodosić, Papaloukas, „Sofoklis Babyshaq”initis Halperin i Buroussis. Jesli chodzi o atak, to potencjał mają praktycznie nieograniczony. pozostaje jedynie pytanie, jak będą w stanie radzić sobie w defensywie w starciu z ogranymi i doskonale rozumiejącymi się gwiazdami Panathinaikosu?
Kolejną siła wydaje się być Maroussi, które z roku na roku pnie się co raz wyżej. Po zakwalifikowaniu się do Euroligi, ich siła wydaje się być jeszcze większa. w miejsce Mazzona (który wybrał się do Arisu) przyszedł mający doskonały sezon w Valenci Katsikaris, do tego mamy trzech Amerykanów – Aarona Milesa, Keydena Clarka i przede wszystkim jeremy;ego Richardsona, do którego powinna być kierowana piłka w decydujących momentach meczów.
Ciekawie wygląda nawet skład PAOKu, gdzie powoli wygasa gwiazda Predraga Drobnjaka a w jego miejsce pojawiają się szybko rozwijający się Tsiaras i Helliwell. Interesujaco zapowiada się osoba Tyrese Rice’a, który ma papiery na czołowego strzelca ligi – jest takim nietypowym rozgrywajacym, który w Boston College miał czołowe statystyki w punktach, asystach, przechwytach. Jego największym problemem może być kolega z drużyny: BJ Elder, który w poprzednich latach we Włoszech pokazał, ze potrafi dostarczyć wielu punktów, po warunkiem, ze moze swobodnie oddawać ponad 10 rzutów na mecz… Warto też zwrócić uwagę na walczaka Tskitishvili oraz dwóch młodych Kevina Rogersa oraz Dimitrisa Haritopoulosa – mogą się okazać o wiele więcej warci niż przewidują to media.
W pozostałych dryzunach dzieje się niewiele.
W AEKu warto patrzeć na Taureana Greena, w Ilysiakosie gra jedna z największych nadziei greckiej koszykówki: Leonidas Kaselakis, w Kavala/Panorama można zawiesić oko na debiutancie Wadzie (ale nie D-Wadzie, tylko Lorenzo). Olympia, Trikalla czy VAP to drużyny o których nie potrafię nic ciekawego powiedzieć, stąd obiektywnie zamilknę.
Jedno jest pewne – zapowiada się kolejny sezon, który warto zacząć śledzić dopiero od samych finałów 🙂
o, Lynn opuścił Pireus. to z czystym sumieniem będę mógł w kolejnych pojedynkach kibicować zielonym 🙂
PolubieniePolubienie